Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2017, 22:55   #14
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zahija przez całą drogę opierała się o ramię Ianusa. Starała się dotrzymywać pozostałym kroku, ale nie potrafiła ukryć, że zaklęcie ją potwornie wycieńczyło. Wszystko kosztuje, a już magia w szczególności. Znała zasady tej gry aż za dobrze, dlatego nie odrzuciła ofiarowanego ramienia aż do samego progu pokoju. Tam dopiero z ulgą opadła na siennik. Usiadła na nim na skrzyżowanych nogach i w najwyższym skupieniu owijała szarpie wokół ran na wnętrzu jednej, potem drugiej dłoni. Czarne luźne rękawy zsunęły się aż na łokcie ukazując na śniadej skórze rozliczne rany, mniejsze i większe, świeże, zastrupiałe i te całkiem już zabliźnione.

Legionista przyglądał się temu z dziwnym uczuciem wyobcowania. Nie jak intruz, a raczej… Czuł się jak gość obserwujący gospodarza w sytuacji, która nie ma miejsca nigdzie poza domem. Bez słowa wysupłał z rzemyków manierkę gdzie chlupotała zakupiona za ostatnie sestercje rakija i podał Rusamanamce wskazując jej dłonie.
- Brud ze skóry zmyć łatwo. Z krwi gorzej.
Wiedział, że powinien wyjść i zostawić wiedźmę wiedźmim sprawom. Usiadł obok.
- To nie jedyna cena, prawda?
Rusanamanka przyjęła ofiarowany trunek, po to jeno żeby pociągnąć solidnego łyka.
- Magowie krwi nie umierają od drobnych skaleczeń - po wyrazie jej oczu mógł się domyślić, że uśmiechnęła się pod czarnym woalem. - Nie przejmuj się. To wszystko nic. Szybko stanę na nogi.
Pokiwał głową i odebrał manierkę sam z niej popijając.
- Zatem chodźmy do pozostałych.
Na zawiązanej szarpi wykwitła niby kwiat czerwona plama krwi.
- Dziękuję. - To słowo przyszło Rusanamance bez oporu.
Skinął głową i wstał.

*

Trudno powiedzieć czy zmęczenie już wiedźmie przeszło. Gdy dołączyła do wspólnej izby krok miała może jeszcze nazbyt ciężki, ale nie zdradzała oznak niedomagania. Może dlatego, że nie było po czym tych oznak poznać, chyba, że po oczach. Wszystko inne nikło w czerni, nawet wsunięte w poły szat dłonie i stopy.
- Ja się rzucam w oczy - odparła na pytanie Cedmona, czy mogli zostać rozpoznani. - Ci dwaj co zbiegli mogą o nas wypytywać, a gdy dowiedzą się gdzie śpi grupa najemników z wiedźmą okutaną w czerń, to do nas przyjdą. W każdym razie powinniśmy zakładać taki scenariusz.
Podeszła do stołu i wzięła w dłonie magiczne ostrze.
- Po pierwsze myślę, że należy zmienić gospodę. Po drugie, zaciągnąć na mieście języka, co to za kult na który się natknęliśmy. A kult i magiczny sztylet w jednym równaniu dają magiczny rytuał. Myślę, że bez ostrza nie dokonają tego, czego dokonać pragną, więc korzystając z ich desperacji trzeba im artefakt sprzedać. Za wygórowaną cenę.
 
liliel jest offline