Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2017, 19:19   #13
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rezerwa na prośbę MG

Phandalin
Tablica ogłoszeniowa przy domu burmistrza

 
Wyprawa!

Poszukujemy śmiałków gotowych wyruszyć do opuszczonej osady Thundertree! Marzy ci się sława i uznanie? Nie lękasz się umarłych? Za nic masz przerośnięte gady? Pytaj o myśliwego Jorisa i kapłankę Torikhę Melune! Zapewniamy godziwą zapłatę i niezapomnianą przygodę!



- Śmiałki... truturufu... do osady, nazwa która mi nic nie mówi... hmm... Sława i uznanie? W zasadzie dałoby się na tym zarobić. To dobre, reszta jakaś słaba chyba... – niziołek gadał do siebie, nie zwracając uwagi na to, że co jakiś czas jakiś przechodni go szturcha i popycha. Pilnował tylko, by nikt go przy tym nie okradł. Nie mógł doczytać do końca, bo zasłaniali mu resztę tekstu jacyś ludzie. Trzewiczek owinąwszy się szczelniej peleryną, chwycił w obie dłonie kurę, którą stale nosił ze sobą i wyciągnął do góry ręce. Gdy kura nie chciała zdradzić co widziała, stanął na palcach i wyciągnął szyję i nic.

Musiał poczekać aż trochę się rozluźni, z nudów zadarł głowę wysoko i powoli odchylał wzrok do tyłu, jakby chcąc spojrzeć za siebie. Zatrzymał się, gdy jego kędzierzawe włosy oparły się o kogoś stojącego za nim.
- O! Powitać! Co tam w wysokich sferach?- zagaił do przypadkowej osoby. - Widziałaś może białowłosego gnoma?

- Nie, ale jeśli masz życzenie chętnie użyczę Ci oczu lub ramion! - powiedział z uśmiechem Shavri, posyłając niziołkowi przyjazny uśmiech.

- Może od razu na głos odczytaj, wszyscy się dowiedzą, o co chodzi, zamiast tu się tłoczyć... - odezwał się jakiś kobiecy głos z tyłu. Przeborka rzecz jasna nie miałaby problemu z przepchnięciem się pod tablicę, ale co miałaby pod nią robić? Marszczyć czoło i udawać, że cokolwiek z narysowanych na niej znaczków rozumie? Tu, na południu, wszyscy chyba umieli czytać i pisać - a publiczne przyznanie się do braku tej umiejętności mimo wszystko było poniżej godności wojowniczki.

Stimy zmrużył jedno oko, spoglądając na nich w górę. Lekko zakołysał się a boki i wypalił.
- Pewnie! - niziołek zaczął gramolić się przez tłum ludzi - Przepuścić, przepuścić! - manewrował między nogami by przedrzeć się do przodu. - Uwaga na niziołka! Ma trond! Uwaga!

- No! - Trzewiczek wszedł na murek - To słuchajcie moi duzi! - Stimy szybko przeczytał całość by złapać kontekst - Jooris i Torikhę napisali: “Szukamy niezbyt rozgarniętych i zdrowo myślących osób eee... którzy nie boją się przystać z umarłymi?” Jak w tym przysłowiu, nie? i tak… “takich co szponem przerośniętych gadów od zarania dłubią między zębami, by wyruszyć do Thundertree!” Ciekawe dlaczego dają takie ogłoszenia na piśmie… Ktoś wie? Nie? W każdym razie! “Jooris i Torikhę obiecują w zamian sławę i uznanie, dobrą przygodę, bo to przecież nic nie kosztuje! Podobno też godziwa zapłata”. Tak to każdy gada… Osobiście radziłbym zaczekać. Przy kolejnej wyprawie łupów będzie więcej... i to w zasadzie tyle! Acha! Jakby jednak ktoś się zdecydował to niech nie idzie bez odpowiedniego wyposażenia, a te najlepsze znajdziecie u Stimiego Yol “Trzewiczka”. No chyba, że jesteście bohatyrami, wtedy śmiało!

Wojowniczka usłyszawszy to, ci chciała usłyszeć, odeszła od tablicy, mając zamiar poszukać owego “Joorisa” o którym stało w ogłoszeniu. Karczma chyba była na to najlepszym miejscem...

Shavri podszedł do tablicy, wciąż jeszcze uchachany od ucha do ucha obwieszczeniem Trzewiczka.
- Serio mówisz? - zapytał i sam zmrużył oczy przed tablicą. Dość sprawnie przestudiował ogłoszenie, rozchylając czasami usta by po cichu przesylabizować co trudniejsze słowa. Oczy zaczęły mu błyszczeć.
- Tu faktycznie jest coś o gadach…! - zawołał podniecony i przeczytał na głos całe obwieszczenie w jego pełnym brzmieniu, zacinając się tylko raz czy dwa. W myślach już biegł w podskokach do Marva. - Chyba mam ochotę na rozmowę z tym Jorisem.
Jeśli “przerośnięty gad” był tym, czym Shavri myślał, że był… Chłopak zatarł ręce.

- A to chłop na gady! - Stimy zeskoczył na ziemię - Ty tak poważnie? Mówiłeś żeś nie bohatyr.

- Taż w życiu! Ale smoka to bym zobaczył - westchnął z rozrzewnieniem tropiciel. - Wiadomo, że nie w pojedynkę, ale z tym i tamtym to się już walczyło.

- Jedyna taka okazja w życiu, co? - rozbawiony wyraz twarzy Trzewiczka zdradzał, że oczekuje od Shavri dostrzeżenia drugiego dna w tym pytaniu. Niziołek westchnął cicho - W takim razie tu nasze drogi się rozchodzą… Ale! Miło było poznać!

Shavri spojrzał na niziołka. I też westchnął.
- Przecież nie ubiję go w pojedynkę. Nawet nie wiem, co i jak. Musiałbym porozmawiać z tymi ludzmi z ogłoszenia i dowiedzieć się, może ktoś jeszcze chciałby… Ty byś nie chciał, Stimy? Smok w skarbcu na bank ma dużo ciekawych rzeczy.

- O nie, nie nie nie nie, nie nie nie nie! - Stimy pogroził palcem całemu światu na lewo, prawo, u góry i pod sobą, przed siebie i za sobą. Shavri mimowolnie śledził te ruchy wzrokiem. - Czyś ty oszalał? Jestem rzemieślnikiem! - Niziołek złapał się pod biodra i jak miał w zwyczaju pokręcił w niezadowoleniu nosem nad czymś się zastanawiając, po chwili wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i wybuchnął radośnie:
- To dobra okazja by zarobić! Nie na smoku, smoku? - Stimy wskazał gdzieś za siebie - Tam nic nie było o smoku... Nie na smoku rzecz jasna, a na was, znaczy takich jak ty, bez urazy! Bohatyrów!

Shavri, dla którego wszystkie większe gady były “smokami”, oklapł nagle na myśl, że może to faktycznie nie prawdziwy smok, tylko coś pomniejszego, jakieś inne latające uprzykrzenie w stylu choćby i tego abishaia, którego już widział. Oczy przygasły tak szybko jak się zaświeciły. Wciąż jednak pocieszał się myślą, że zarobek to zarobek, cokolwiek ten gad z ogłoszenia miał oznaczać.
- Heh, Trzewiczku. Muszę znaleźć Marva i tych ludzi z ogłoszenia.

- Ja jeszcze szukam tego upartego gnoma Bakernelsa, pewnie cwaniaczek testuje jakiś wehikuł znikania. - Stimy potupał stopą i uniósł pośliniony palec by sprawdzić skąd wieje wiatr. - Spróbuję dołączyć później. - mówiąc to ruszył w zupełnie przypadkowym kierunku. Shavri ruszył zaś na poszukiwanie towarzysza. Nie miał pojęcia, co to jest wehikuł znikania. Ale dziwnie kojarzył mu się z wygódką. Marva nie było ani w obozowisku, ani na rynku przy towarach. Jako że rudy nie przepadał za bezsensownym włóczeniem się po lasach to do sprawdzenia pozostawała gospoda.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 09-08-2017 o 21:25.
Rewik jest offline