Kyle pokiwał głową. To brzmiało po prostu jak idealna pułapka. "Tak, tak, idźcie przodem, będę ubezpieczał wam tyłu". Potem drzwi się zamykają, a ściany korytarza zaczynają się ruszać, zbliżając się do siebie nieubłaganie.
Oczywiście pierwszy odruch był taki, żeby wziąć Galera za fraki i rzucić go przodem. Jednak bądź co bądź gość im płacił, a przynajmniej podobno miał taki zamiar. Tak więc o ile wystrzegał się możliwości do bycia oszukanym, tak też starał się w miarę możliwości pozostać stosunkowo uczciwym. Oczywiście w środowisku, w którym się obracał było to często zwykłym idiotyzmem, ale nikt nie był pozbawiony wad.
Wyciągnął monoostrze i ostrożnie rozejrzał się po korytarzu zanim wziął pierwszy krok w stronę niezbadanego. Jednak wcześniejsza wzmianka o łupach poczyniona przez Galera dodała mu trochę odwagi i chęci, a tego drugiego bardziej potrzebował po długiej wycieczce. Nie należało jednak zapominać o rozsądnej dawce ostrożności. Nawet jeśli wszelkie demony, czy cokolwiek sobie byli pracownicy Galera wymyślili, były jak najbardziej zmyślone, to przesądy często się jednak z czegoś musiały wywodzić, więc ostatecznie nie mogli wiedzieć czego się tak naprawdę w tym miejscu spodziewać.
Był tylko jeden sposób żeby się przekonać.