- Zamierzałem załatwić sprawę grafa jak najszybciej - oświadczył Schierke, słysząc słowa Ungoła. - Do Addy pójdę z tobą, zobaczymy, czy tym razem zastaniemy ją. Co do mojej sprawy z grafem, znasz ją przecież. Sprawa to popłatna, w to nie wątpię.
Franz pogładził brodę. Zapewne Ungoł także musiał opuścić wesołą kompanię.
- Jeśli ta twoja Adda będzie nalegać, żebyś wyruszył czym prędzej, to idź. Nie będę mógł jednak ci towarzyszyć. Im szybciej załatwię ten sprawunek… Tym lepiej. Ale skorom już przyszedł w okolice Verborgen, to nie będzie sensu wracać do miasta portowego.
- W okolicach Verborgen zabawię parę dni, spodziewam się. Tyle zapewne potrwa rzecz z grafem, niezależnie od tego, jak rzecz rozwiąże się. Jeśli szeptucha będzie potrzebowała, żebyś wyruszył tu i teraz, będę musiał poradzić sobie sam… Z Janem Wędeczką, oczywiście. Jeśli wolisz zostać, to wiedz, że kiedy rozmówię się z Addą w sprawie jakiej trucizny (wiedźmy zdają się ich mieć aż zanadto), a potem przyjdzie nam odwiedzić dwór Dignama, żeby rzucić na niego okiem po raz pierwszy.
Tu najemnik spojrzał na włamywacza. Nie sądził, żeby uszczuplone towarzystwo było dużą przeszkodą, przeciwnie, o grupę dwu - czterech ludzi właśnie mu chodziło. Co do reszty planu, zamierzał go wytłumaczyć w jakimś w miarę bezpiecznym miejscu - ot, choćby na trakcie, który wiódł na dworek. Jeśli Atanaj wybywał wkrótce, nie miało sensu, żeby go poznał.