Z nieoficjalnych wiadomości, które do mnie dotarły jeden z miejscowych żuli, z którym zdarzyło mi się pić wyhuśtał się z tego świata. Nieoficjalnych w sensie takim, że mieszkał z dwoma osobami, te dwie osoby żyją, widziano czarny worek ze zwłokami wynoszony z ich domu, a ten żul przestał odbierać telefony i zniknął. "Na mieście" krążą dwie wersje przy czym wszyscy są przekonani, że nie żyje. Inna wersja jest taka, że zabił kogoś i zanim był widziany czarny worek to już go zabrała karetka, bo i on był ranny. |