Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2017, 23:45   #23
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


...Ulfir miał rację.
Stojąca tuż obok zaufanego sternika i wpatrzona w horyzont Thora z niechęcią przyznawała ten fakt nawet przed sobą.


Miał rację, bo Malor przyjął ofiarę i ostatecznie pokazał im drogę, umożliwił przepłynięcie. Pomylił się jeno w tym, że Malor niczym psotne chłopię postąpi jak mu humor da. Ehh... nie była jedną z wiedzących vitek. Daleko jej było do odczytywania woli bogów. A i cierpliwości jej czasem nie starczało.
- A testuj mnie ile sobie chcesz – Thora mruknęła pod nosem i zamrugała szybko, odganiając zmęczenie.

Odkąd Malor spuścił na nich zasłonę ciemności, czuła, że jej wytrzymałość jest sprawdzana a wyczucie kierunku wystawione na szczególnie trudną próbę. Gdyby nie słyszany w niewielkiej oddali głos Ulfira poganiający ludzi do naciągania żagli, sprawdzania załadunku, odliczenia ludzi myślałaby, że to sen we śnie. W rzeczywistości już po chwili miała pożałować wyzwania rzuconego bóstwu.

Frustracja Thory sięgała zenitu...

Tak blisko i tak daleko!!!

Palce dziewczyny zacisnęły się do białości na lunecie, gdy Skidbladnir parł całą na przód by wesprzeć Ladacznicę. Obserwowała z napięciem salwy wystrzelone we wroga, otoczone dymem wystrzałów zastępy demonów, próbujące przedostać się na pokład drugiego statku, ludzi barona broniących go, wielką kulę ogniową powalającą napastników. Z zapartym tchem przyglądała się walce rozgrywanej tuż przed jej oczami i klęła niczym ojciec, że sama nie może wziąć w niej udziału.

- Ulfir! Broń! Przygotować się do abordażu! – wyszczekała do pierwszego i zastygła niczym słup soli, bo pośród zamieszania dostrzegła dwie postacie co wbiły się we wroga jak klin. Lecz jeno na jedną z nich zwróciła uwagę.

Lexa...
Tyle lat minęło, ale poznała ją w mgnieniu oka.
Lexa...
Walcząca niczym sam... Walcząca tak, że Olric nie powstydziłby się mieć ją w swej valhalli!

Serce Thory rosło gdy oglądała rodzoną siostrę stającą do walki. A potem pijana dumą wrzasnęła przeciągle na znak zwycięstwa, gdy cios starszej norsmanki położył Krwiopijcę Khorne'a. Thora w podnieceniu uniosła topór w górę i krzyknęła raz jeszcze.

Wiedziała to!

Rozpłomieniona odwróciła się na chwilę, by sprawdzić czy Ulfir też to widział.

Wiedziała, że Lexa jest godną miana einherjar choć jej czas jeszcze nie nadszedł. Jeszcze nie tu i nie teraz. Jeszcze Olric i jego walkirie muszą się obyć bez niej.

Gdy Skidbladnir w końcu zrównał się ze Szkaradną Ladacznicą była pierwszą jaka wskoczyła na jej pokład. Z trójką zaufanych za sobą: Ulfirem, Reinhardem i Stepanem, przepchnęła się przez trwające na pokładzie drugiego statku zamieszanie. Stanęła dumnie wyprostowana i ze ściągniętą niczym w gniewie twarzą krzyknęła, by przebić się przez hałas:

- LEXA BØLLEISKYER!!! – szczekliwie wypowiedziane imię rzucone niczym wyzwanie, niczym wezwanie do samego holmgang, złagodziła zaraz - Heil ok sæl, søsteren min!!

 

Ostatnio edytowane przez corax : 14-08-2017 o 20:26.
corax jest offline