Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2017, 00:29   #25
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Radość związana z przetrwaniem przez statek sztormu w stanie mniej więcej nienaruszonym ustąpiła wkrótce miejsca niepokojowi i zgrozie na widok zbliżającego się upiornego okrętu, koszmaru, którym straszyli żeglarze pijąc na umór. Berthold skinął głową swojemu towarzyszowi Wolfangowi i wraz z nim podążył na górny pokład, gdzie zaraz dołączyli do nich co odważniejsi z pozostałych.

Widząc zarysy nieludzkich sylwetek, Berthold z determinacją zacisnął do bólu pieść na swoim szponiastym kosturze, który pomagał mu ogniskować moc Ghur. Nienawidził demonów i podobnego plugastwa, wrogów naturalnego porządku.

Nie tracąc czasu wezwał swoje wierne ptaki, które z obawą zbliżyły się do upiornego okrętu i łomocząc skrzydłami wróciły z wieścią, że na statku znajdowały się dziesiątki demonicznego pomiotu, dowodził nimi potężny demon z piekielnym orężem, a z tyłu krył się jakiś czarownik. Czarodziej natychmiast przekazał te informacje innym członkom załogi.

Kiedy statek widmo podpływał niepowstrzymanie, łamiąc przy tym naturalne prawa, Berthold Czarny Kieł splatał zaklęcia. Na szczęście nieokiełznana, burzowa aura, którą pozostawił sztorm, sprzyjała przywoływaniu jego wiatru magii, najbardziej dzikiego z ośmiu, a gniew pomagał w kontrolowaniu jego pierwotnej mocy. Zaczął od zbroi eteru, która otoczyła jego ciało szmaragdowym poblaskiem.

Wkrótce okręty zderzyły się, a potwory ruszyły do ataku z mrożącym krew w żyłach wyciem. Cassini z pomocą tego szlachetki o ponurej twarzy zdołał sformować załogę do odparcia ataku, a pozostali też byli gotowi. Poczuł zawirowanie ognistej mocy, kiedy Wolfang przywoływał swoją magię. Po chwili rozległ się huk i swąd spalenizny gdy kula ognia obróciła w popiół wrogiego maga, a samo niebo wtedy przejaśniało.

On sam przywołał chmarę czarnych jak noc, żądnych krwi kruków o dziobach jak sztylety, które rzuciły się w sam środek jednego z demonicznych oddziałów, dziobiąc bezlitośnie, wydłubując oczy i powstrzymując natarcie. Koło niego kilku najdzielniejszych wojowników ruszyło do szarży w środek szeregów wroga, pośród nich Lexa (której posłał dziki uśmiech) i Orrgar, prawdziwi berserkerzy. Krzyk, który przeszył powietrze był czymś co nie mogło wydobyć się z gardła żadnego człowieka, gdy pod ciosami tej dwójki przewodzący napastnikom demon padł w posoce czarnej krwi.

Utrata dowódców przypieczętowała klęskę wroga, pod ostrzami i strzałami z kusz oraz muszkietów demoniczny zastęp został rozbity. Berthold przywołał dziką furię na otaczających go wojowników, którzy rąbali wroga na kawałki. Kiedy wrzawa ucichła i marynarze zajęli się sprzątaniem zwłok, czarodziej, czując jak uchodzi z niego adrenalina, podchwycił propozycję jednego z krasnoludów, dzielnie rozbijającego potworne czerepy Boriddima.

-Tak, chodźmy się napić za nasze zwycięstwo!
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 05-08-2017 o 00:52.
Lord Melkor jest offline