Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2017, 18:28   #26
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Gdy statki miały się w końcu złączyć burtami aby umożliwić abordaż, Wolfgang był przygotowany i czekał z niecierpliwością na walkę. Dzięki ptasim sługom Bertholda bardzo szybko zlokalizowali obcego maga. Stał na tyłach, będąc pogrążonym w bluźnierczej inkantacji. Może właśnie podtrzymywał nienaturalną burzę? Może szykował coś jeszcze gorszego?
Wolfgang zaczerpnął aqshy, korzystając z faktu przesycenia okolicy czystym eterem i uwolnił gorejącą pożogę na kultystę, którego momentalnie ogarnęły łapczywe płomienie. Wyglądało na to że suczy syn nie miał nawet czasu krzyknąć przed śmiercią. Po rozwianiu się magicznego ognia nie zostało po nim nic więcej jak kupa popiołu, kilka niedopalonych, czarnych kości i kostur odrzucony na bok siłą uderzenia. Magia zaiste była silna wewnątrz tej przeklętej burzy.

- Giń chuju brzydki. – Zaklął Deiter z uśmiechem i dostrzegł że magiczny sztorm momentalnie zaczął tracić na sile.

Gdy przeniósł swoją koncentrację na bitwę, obie strony zdążyły się już zetrzeć ze sobą. Demonie zastępy starały przedrzeć się na pokład Ladacznicy, lecz oddziały marynarzy dawały im zaciekły odpór. Jak było widać, nie bez wyraźnego wkładu Diedericha, który przejął dowodzenie nad grupą obrońców.
Naprzeciw tak zorganizowanej obrony, demony wyraźnie przegrywały. Jeśli nie magia Bertholda, to ostrzał krasnoludów, sparowane z szarżą na wielkiego krwiopijcę, przeprowadzoną przez Lexę i Orrgara, szybko zmusiły atakujących do panicznej obrony. Wolfgang wypuścił parę ognistych kul na jeden z regimentów wroga, poświęcając kolejne demonie łby żarłocznym płomieniom. Nim jednak mógł nacieszyć się spalaniem kolejnych przeciwników, walka niespodziewanie dobiegła końca za sprawą Erwina i jego granatu.
Gdy wiatr rozwiał dym po wybuchu, okazało się że żaden z napastników już nie jest zdolny do jakiejkolwiek dalszej potyczki. Wolfgang pokiwał z uznaniem głową na tak sprawną obronę i powoli zszedł na dolny pokład.

Dobył swego miecza o klindze falującej na kształt płomienia i ciągle utrzymując ognistą koronę nad głową, chodził między ciałami demonów, co jakiś czas dla pewności dobijając te wyglądające na półżywe. Czar nie był już konieczny, ale dużo koncentracji nie wymagał. Przynajmniej żaden marynarz nie będzie mu się pałętał pod nogami, a gdy sytuacja już się wyklaruje, rozproszenie zaklęcia nie zajmie więcej niż przelotną myśl.

- Za burte te ścierwa! - Krzyknął - Jeno spychać bosakami. Nie dotykać łapami bo upierdole! I niech nikt mi się nie waży leźć na wrogi statek, albo zostawiać sobie jakieś trofea bo osobiście chuja puszcze z dymem. To Chaos, a nie pierdolona zgraja piratów! - Przestrzegł i z poważną miną skupił się na magii w okolicy. Z chaosem nigdy nie można było być niczego pewnym.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline