Ksiądz Pastrami roześmiał się, szczerze ucieszony.
- Nie chciwość mną kieruje, ale troska. O twoją... Jak to się mówi? Nieśmiertelność duszy? Wszak błądzisz właśnie, synu, błądzisz.-
Kazalny i nabożny ton księdza, oraz jego wygłaszane podniesionym głosem uwagi ściągnęly na siedzących mężczyzn uwagę niektórych przechodniów. Część stanęła, przysłuchując się dyspucie, kilku posunęło się nawet do rzucenia od nogi Kamiego i Pastramiego paru 'karmelków' myśląc, że mają do czynienia z ulicznym kabaretem.
- Jest jedną ewentualność, o której nie pomyślałeś, błogosławiony podróżniku. I wierzę, że to właśnie ona jest prawdziwa.-
__________________ ~Jam to, nie chwaląc się, uczynił.~ |