- Żeby to jedna. - Kami musiał przyznać, że było bardzo dużo możliwości. Po prostu wybrał tą, która dla niego brzmiała może najbardziej logicznie. Zauważył też zbiórkę nieznajomych. - Arararara, byliśmy aż tacy głośni? - dziwił się. - Zresztą, nie ważne. Rozważam zarówno tutejszych, jak i nietutejszych. Sądzisz, że jakaś grupa mi umyka? - zdziwił się Kami.
Mężczyzna zadumał się. Miał spore problemy w wymyśleniu kto jeszcze mógłby mu wybrać sakwę, jeżeli sama mu nie wypadała. - Chyba nie sugerujesz, że bóg mnie okradł jako przestrogę na przyszłość? - zażartował, zdziwionym i zaskoczonym głosem. Starał się zabrzmieć szczerze. bawił się tłumem. Choć najlepszym komediantem nie był. Następnie zasłonił twarz wachlarzem. - Czy może sądzisz, że ktoś mnie oskubał na poprzednim statku? Płynąłeś ze mną? Wyglądasz na miejscowego. - A przynajmniej nie wpadł mu w oczy na poprzednim rejsie. |