Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2017, 09:39   #16
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację

Kapelusz Trzewiczka powoli wynurzył się znad blatu, niczym płetwa grzbietowa rekina z głębin. Tylko tak jakby utknął w połowie. Czubek nakrycia głowy przewędrował z jednego krańca stołu na drugi, a potem z powrotem.
- Cześć! - Twarz niziołka zaatakowała w podskoku - Może wy widzieliście takiego niedużego gnoma? Nie? Szkoda… - Stimy znów dał nurka pod stół i wyszedł z drugiej strony, jakby szukając dla siebie lepszego miejsca. - Słuchałem o czym mówicie. To niebezpieczna wyprawa, a pewnie akurat nie macie żadnych magicznych przedmiotów, mam rację? Ochrona przed kwasem, co? Odpędzanie nieumarłych, tak? Dodatkowe źródło ognia, nie? Niełatwo zdobyć takie rzeczy, może poza ostatnim, ale mogę wam zaoferować moje usługi. - Mały jegomość usiadł w lekkim, żwawym podskoku na karczemną ławę. - Nie to, żebym miał brać udział w tej wyprawie, tak jak reszta tu zebranych co to to nie. Gdzie mi na smoka iść? Ale ulepszyć miecz, naprawić to i owo, dodać magicznego efektu tu czy tam, założyć jakąś pułapkę to tak. Możemy umówić się tak, że dam wam upust dziesiątą część tego co zwykle biorę, czyli jak dla was... - Stimy szybko porachował coś na palcach intensywnie marszcząc przy tym nos, jakby z trudem godził się na tak liche warunki - … no niech stracę... Otrzymacie wszystko co jestem w stanie wam zaoferować, a jest tego wiele! ...za koszt niezbędnych materiałów i hm... hm... piątą część jako moje wynagrodzenie. Otrzymam strawę jak reszta, ale nie wezmę nic z łupów. Jako dodatkowy wasz profit dorzucę identyfikację znalezionych przedmiotów po kosztach!
- No nareszcie! Ileż można było gadać o głupotach. Masz swoją ekipę, Piryt, wygląda solidnie i w dodatku nie ma ani jednego wąskodupca! To i ja się dołączę. Zobaczymy co powie smok, jak mu tona skał wybije kły. Oberżysta! - nagle Turmi zmieniła adresata - Pokój mi szykować raz, dwa! Kąpiel gorąca i pachnąca, pościel ma być czysta i mówiąc czysta nie mam na myśli niedawno wietrzona. Pluskwę obaczę, to jutro będziesz z dekarzami gadał, bo jak walnę, to gonty na milę polecą!
Stonehill ponuro spojrzał na Turmalinę obiecując sobie w duchu, że jeszcze dziś rozmówi się z Gundrenem na temat jego bezczelnej siostrzenicy.

- Zaraz, zaraz… - zawołał Joris przyzwyczajony do zdecydowanie krótszych i bardziej węzłowatych rozmów. Z każdą chwilą coraz bardziej tęsknił za Riką - Jaka piąta część? Jakie materiały? Jaki gnom u licha???
Powoli zaczynał żałować, że się na to ogłoszenie zdecydowali. Wabiło dziwaków jak miód, muchy.
- Wybacz panie niziołku, ale… no ni chu chu nie zrozumiałem co ty właściwie proponujesz. Chcesz się zapisać i w ogóle dostać zapłatę, ale wyruszać nie zamierzasz? I jeszcze mamy od ciebie jakieś cudowne precjoza kupować?
Joris pokręcił głową w całkowitym niezrozumieniu.
- I jak cię w ogóle zwą? To Twój znajomek mateczko? - tak jak pierwsze pytanie skierował do niziołka, tak drugie instynktownie do leciwej matrony, bo jakoś oboje zdali mu się z jednej gliny ulepieni.
- Nie synuś, nie znam tego krasnala - pokręciła głową Zenobia i mrugnęła zachęcająco - ale fajny jest, wygląda na takiego, jak to się mówi? Mały, ale wariat?
- Nazwij go jeszcze raz krasnalem, to pożałujesz - fuknęła Turmi - obok porządnego krasnoluda on nawet nie stał.
- To może weźmiecie i pójdziecie razem pomiziać kurę? - zaproponował Marv, nagle z trudem powstrzymując śmiech. - Podróżował ze mną karawaną przez kilka dni - odpowiedział na słowa Jorisa, kiedy już udało mu się nie zarechotać. - Nazywa się Trzewiczek. Gada ciągle, jak nie ma z kim to z kurą. Niestety obawiam się, że ogłoszeniem może zainteresować się inny mój znajomy, który jest strasznie narwany i równie gadatliwy - westchnął. - To może ja już pójdę, to co ustaliliśmy jak rozumiem się nie zmieni? - upewnił się jeszcze, zerkając na to na kobietę już nie takich lekkich obyczajów i niziołka, jakby spodziewał się, że spróbują wykręcić jakiś numer.

Trzewiczek zapowietrzył się, mocno nadymając policzki, kiedy co chwila ktoś inny odzywał się zamiast niego. Odczekał szykany, “przebijając” palcem policzkowe balony i patrząc znudzonym wzrokiem na tych ludzi.
- Panie człowieku... - Stimy naśladował w swej manierze Jorisa, lecz w tym wypadku nie od razu było jasne do kogo mówi, a mówił do Jorisa właśnie - Chcę ruszać z wami, ale nigdzie się nie zapisywać, chcę zaoferować wam magiczne ulepszenia, które użyte w odpowiednim momencie, mogą odwrócić tok wydarzeń. To wszystko w zamian za zapłatę od sprzedanej sztuki, co jest przecież uczciwe. Nie biorę pieniędzy za wyprawę tylko za sprzedany towar i usługi rzemieślniczo-magiczne. Cena tych usług równa jest kosztowi materiałów powiększona o piątą część tego kosztu. Przez całą wyprawę możecie ani razu nie skorzystać z moich usług, nie jem dużo to i wiele na moim udziale nie możecie stracić. O!

Może wydawać się, że Stimy Yol popełniał błąd, że nie chciał pobierać korzyści majątkowej bezpośrednio z wyprawy, ale gdyby to zrobił ciążyłyby na nim obowiązki, którym jako że był rzemieślnikiem mógłby z pewnością nie sprostać. Postępując w ten sposób pewnie pomniejszał swój zarobek, ale przynajmniej nie będzie musiał bić się ze smokiem, a też nie o sam zarobek mu w tym wszystkim chodziło, a o znajomości. Znać bohaterów co zabili smoka, nawet najmniejszego? Stimy już zawsze będzie mógł nazywać się Zaopatrzycielem Pogromców Smoków, a wszyscy w Phandalin i dalej, dalej, dalej będą jak jeden mąż mówić: Idziesz na smoka? Bez Trzewiczka się nie ruszaj! I! I oczywiście każdy będzie wiedział o kogo chodzi. I! Każdy bohater na świecie będzie znał jego imię!

Rozmarzony niziołek ocknął się z rozmyślań.
- No! To jak?
- Hmmm, walczyć nie chce, ale może się przydać. Zenobia napoi go trutką na gady i podsuniemy drakowi pod nos przywiązanego do pala. Dobra, Żwirek, bierzemy Cię - orzekła krasnoludka nie pytając nikogo o zdanie.
- Wspaniale! - Uradował się i wybiegł z karczmy. Być może podsłuchał wszystko wcześniej, a może nie, ale nie pytał wcale co, kiedy jak i gdzie.
- Ot patrzcie jak się jej nagle Baryłeczce zmieniło! - mruknął myśliwy do krasnoludki - Chwilę temu się jeszcze w głowę pukałaś, a teraz niziołków sama najmujesz.
- Powtórz proszę bo nie dosłyszałam, co tam marudziłeś pod nosem? - dopytała się słodko Turmi.
W odpowiedzi pokazał jej język i po prawdzie gotów był więcej rzec krasnoludzicy, zdążyć jednak nie było mu dane, gdyż drzwi znów otworzyły się z hukiem…
 
Sayane jest offline