Nieco rozczarowana brakiem reakcji rycerza na czołobitność Mirki Luna skupiła się na jego kompanie z powierzchni. Wydawało się, że nie jest on sam; oby właściciel ręki był jedyną osobą, której nie widać! Już miała kontynuować wygłupy, gdy rrumor i słowa Blacktowera sprawiły, że nabzdyczyła się niczym indyczka. - No wiesz! ładne mi podziękowanie za prawie-że-uratowanie życia, a przynajmniej zdrowia! - oburzona wzięła się pod boki i raźno podeszła do bojowego Mirki. - Przestań się wygłupiać i nie machaj tak tym szpadlem, bo do tej kupy kamoli to lepszy byłby kilof. A co do rabowania grobowców to mamy pozwolenie duchów tego rodu, o patrz! - to powiedziawszy wzięła księgę z zamiarem wypowiedzenia kolejnego zaklęcia, na którym zastygły antyczne stronice. |