Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2017, 10:02   #83
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Ruszyli przed siebie, zaś zapomniany nieco Alessandro pokręcił głową i po prostu wybył. Aczkolwiek słyszał, że jest narada. Gilla oczywiście towarzyszyła swojej pani. Kowalski prowadził korytarzem na zaplecze dla służby wskazując odpowiedni pokój, gdzie czekał znany już Filibert, czyli specjalista od spraw nietypowych.
- Proszę, jest tutaj. Zawiadomię Borso - powiedział Polak ruszajac. Gilla oczywiście została obok.

Piękna Agnese weszła do środka uśmiechając się.
- Witam, Filibercie. - Jej głos znów był sympatyczny, miły. Nie było w nim cienia złości, na który pozwoliła sobie przy Kowalskim.
Mężczyzna wstał kłaniając się. Właściwie było trochę dziwne, ale wampirzycy przypominał właśnie wampira, choć niewątpliwie był człowiekiem. Posiadał taki dziwny dar dostrzegania prawdy oraz analizowania jej znacznie głębiej, niż inni ludzie. Był po prostu inny, obdarzony niezwykłym talentem.
- Signora - stał dopóki wampirzyca nie podeszła - mam dla pani wieści. Nie wiem, czy zadowalające, ale przynajmniej wnoszące nieco światła.

Słuchając słów Filiberta, lub Filego, jak czasem go nazywano, Agnese spojrzała odruchowo na półki, gdzie stały ułożone duże, gliniane dzbany. Odniosła wrażenie, że jeden, z takimi dwoma uchami oraz wizerunkami wyrytych piersiastych kobiet uśmiechnął się do niej wesoło.
Po wampirzycy nawet nie dało się odczuć, że cokolwiek zauważyła.
- Usiądźmy. - Agnese wskazała stojące w pomieszczeniu ławy. - Każde wieści, które wnoszą cokolwiek do tej sytuacji, są dla mnie zadowalające.
- Te wiesci są i dobre i niedobre. Pan Alessio zlecił mi, bym poszukał obiektu leżącego niedaleko dawnych term tego świrusa cesarza rzymskiego, co to chciał mianować konia senatorem. To teren działania kilku gangów miejskich, aczkolwiek włóczące się tłumy maruderów, dużo wredniejszych niźli miejskie chłopaki, spowodowały, że działalność owych organizacji nieco przycichła. Znalazłem dwa takie dziwne miejsca, które mogą być tymi poszukiwanymi przez panią, signora Contarini. Jedno z nich to po prostu szopa, stary magazyn porośnięty winoroślą. Oczywiście takich magazynów, czy szop jest sporo, ale tego właśnie pilnuje trzydziestu najemników bardzo strzegących się, żeby nikt ich nie zauważył. Powstaje więc naturalne pytanie: cóż takiego przechowuje się w tej szopie cennego. Przecież wynajęci żołdacy nie pilnują tam starych grabi. Przy okazji, wszyscy to Niemcy, lub Szwajcarzy. Rozmawiają wyłącznie po germnańsku. Nie użył żaden także jakiegokolwiek języka podczas mojego śledzenia. Odwiedził ich także jakiś bardzo wyniosły mężczyzna. Nie wiem, kto. Czas, który mogłem poświęcić temu był stanowczo zbyt krótki, żebym mógł się dowiedzieć więcej.
- To brzmi jak dobre wieści, a te niedobre
? - Agnese przez cały czas gdy mężczyzna się wypowiadał, była uśmiechnięta. Starała się przeanalizować czy jej działanie w termach nie zostanie poczytane jako wchodzenie w kompetencje księżnej… będzie musiała teraz tego pilnować skoro staruszka tak się na to irytuje.
- Trzydziestu najemników mających mordy istnych zakapiorów, signora. Drugie zaś meijsce, to położony na odludziu budynek mieszkalny, niby stary, rozpadający się młyn wodny. wprowadził się tam właśnie młynarz ze swoimi pomocnikami. tyle, że pomocników jest zbyt wielu oraz nikt tam nie wydaje się mieć jakiegokolwiek pojęcia na temat mielenia. Lecz zarówno młynarz, jak tuzin pomocników zawsze chodzą pod mieczem lub co najmniej sztyletem. Oczywiście młyn ma też przylegające pomieszczenie, gdzie można wjechać oraz wyjechać, dawniej pewnie ładowało się tam wozy ze zmieloną mąką.
- Hm.. rzeczywiście zapowiada się niebezpiecznie, jeśli będziemy chcieli sprawdzić co może być w tym miejscach
. - Wampirzyca udała zatroskaną.
- Dokładnie, niebezpieczne, szczególnie dlatego, że po prostu w tak krótkim czasie nie dało się nic dokładnego stwierdzić. Może bowiem to po prostu zwykli przemytnicy, może jednak robią coś większego. Pan Alessio nie podał mi szczegółów, więc też obserwowałem jedynie ogólnie dziwne miejsca, które nagle pojawiły się na tamtym terenie właśnie. Podczas dnia planuję zaprowadzić tam pana Alessio, jeśli zechce, żeby po prostu sam zobaczył oraz poznał, gdzie to jest. Biorąc pod uwagę fakt, że nawet do mnie potrafi podejść tak, iż jest praktycznie niedostrzegalny, potrafi również zadbać o to, żeby spośród tamtych się nie domyślono.
- Porozmawiam z nim o tym, ale z tego co widzę nie macie większych problemów z odnalezieniem się
. - Agnese uśmiechnęła się ciepło. - Rozumiem, że musiałeś przerwać poszukiwania tych dziewcząt?
- Nie ma takiej możliwości pani. Oczywiście na dzisiejszy dzień oraz jutro tak, ale moi informatorzy zbierają pewne informacje. Właściwie mam już coś, ale brzmi ona zbyt … powiedzmy mało prawdopodobnie. Chodzą słuchy na temat pewnych istot zamieszkujących katakumby. Jednak wolałbym tą rzecz bardziej potwierdzić, ponieważ wydaje się mało prawdopodobna
- skrzywił się lekko Filibert dumając nad tą właśnie informacją. - Niespecjalnie lubię wieści, które są zbyt dziwaczne - dodał ponadto.
- Jeśli mogę cię prosić, pozwól, że moi ludzie to sprawdzą. Tak się składa, że i tak miałam tam kogoś wysłać. - Agnese nie zmieniła swego uśmiechu.
- Osobiście nie radzę. Nie mogę i nie chcę się wtrącać w sprawy moich klientów, ale mam obowiązek doradzać ostrożność. Wydaje się, że osoby, które tam ruszają, nie wracają. Proszę raczej dać mi trochę czasu na dowiedzenie się więcej. Ale to już jak oczywiście pani sobie życzy - skłonił się poważnie. - Aczkolwiek oczywiście, jeśli zdecyduje się pani na to, wycofam swoich ludzi stamtąd oraz z okolic, które w jakikolwiek sposób uznam za powiązane. Sama pani rozumie. Jestem specjalistą w swoim fachu i przy całym szacunku dla pani, po prostu obawiam się, że nawet najlepsi fachowcy, nie znając Rzymu, mogą spowodować jakieś bolące perturbacje. Przekonaliśmy się już o tym wielokrotnie - jego ton był cały czas pełen szacunku, ale jednocześnie konkretny.
- Jestem wdzięczna za te porady, jednak pozwolę sobie tutaj na pewien kobiecy kaprys, prosząc cię byś nie wpuszczał tam swych ludzi. - Głos Agnese nabrał ciepłego tonu jak zawsze gdy używałą prezencji. - Tak czy owak będę musiała tam kogoś posłać i nie chciałabym by doszło do konfliktu, między naszymi ludźmi.
- Dziękuję pani, że szczerze to wyjaśniłaś. Najgłupsze ze strony pracodawców jest oszukiwanie, a wierz mi pani, takich durniów jest sporo
- przyznał. - Wobec tego wycofuję swoich ludzi życząc powodzenia. Jeśli trafimy gdzie indziej na jakiś ślad, poinformujemy oczywiście. Czy masz jakiekolwiek jeszcze pytania do mnie, szlachetna pani? - spytał.
- Pytanie i prośbę, a tak naprawde dwie prośby. Czy mógłbyś przekazać kardynałowi, że chciałbym się z nim zobaczyć? Oraz czy mógłbyś uzyskać co nieco informacji o przedstawicielu Florencji na Rzym, pochodzącym z dumnego rody Pazzich?
- Pierwsze jest moim obowiązkiem. Oczywiście przekażę. Drugie, jeśli wyrażasz takie życzenie, także. Jego Eminencja polecił bowiem służyć pani, signora, dopóki przebywa pani na terenie Rzymu. Zerkniemy na wspomnianą osobę - potwierdził oraz spojrzał pytająco, czy ma coś jeszcze do niego.
- Wobec tego nie będę cię dłużej zatrzymywać
. - Agnese wstała.

Kardynalski sługa wstał, skłonił się i opuścił pomieszczenie wyprowadzony przez stojącego na korytarzu sługę.
- Ruszamy na naradę? - spytała Gilla.
Agnese skinęła głową.
- Idziesz z nami Alessio czy jesteś gdzieś na górze? - Wampirzyca spojrzała na garnek, na którym widziała oczy faerie.
- Idę, idę - odezwał się garnek - miło jest czasem przybierać taką postać, zwłaszcza, jeśli jest się garnkiem do nalewania wody w kobiecej łaźni.

Mgiełka ogarnęła stojące gliniane naczynie, które gwałtownie się rozprostowało, schudło, wydłużyło, pobladło oraz zaczęło zmieniać kształty. Podstawka przekształciła się w męskie nogi, zaś wielkie uszy w ręce, górne zwężenie natomiast w szyję oraz głowę przykrytą czupryną. Działo się to chwilkę, jakby jakieś niewidzialne ręce lepiły glinę tworząc ze starego garnka postać faerie.
- Dzień prawie dobry - mruknął Alessio.
- Witam, mój drogi. - Agnese uśmiechnęła się. - Czy pozwolisz mi sprawdzić informację o tych katakumbach czy chcesz się sam tam udać? Z tego co mi wiadomo siedzą tam wampiry, a wolałabym nie stracić Filberta.
- A wiesz, jak tam się udać
? - spytał uprzejmie.
- Jedno wejście jest podobno w domu kardynała, który będziemy odwiedzać za klika dni. - Uśmiechnęła się i chwyciła pod ramię faerie. Dając znak by ruszyli w stronę jej gabinetu. - Na pewno jest też inne, główne wejście. Jednak bardzo nie chcę by kręcili się tam ludzie.
- Katakumby rzymskie mają podobno setki mil. Przynajmniej takie krążą legendy. Jednak jeśli rzeczywiście istnieje jakieś wejście pod domem tego kardynała, to warto spróbować. Pewnie zresztą jest także wiele innych. Wampiry hm, to możliwe, to bardzo możliwe, gdzie bowiem miałyby większy komfort niżeli głęboko pod ziemią.
- Akurat, że tam są jestem pewna
. - Agnese mówiła cicho gdy przemierzali korytarze palazzo. - Przewodzi im niejakie Czerwone Oko. Jednak z tego co udało mi się dziś dowiedzieć o księżnej, pewnie wolałaby żebyśmy nie wykonywali żadnych ruchów do balu.
- Wobec tego chyba poczekamy do balu, zaś kiedy będziemy tam, skorzystamy z zamieszania oraz udamy się do niższych kondygnacji. Tylko wiesz, czy naprawdę chcesz tam ciągnąć narzeczonego. Znaczy nie na bal, ale do katakumb
? - spytał poważnie.
- Nie. Nie chcę i tego jestem pewna. - Agnese zamyśliła się. - Mamy jeszcze chwilę, zastanowię się co z tym począć.
- Owszem, jest jeszcze sporo czasu. Kto wie, może wydarzenia kolejne jakoś wykrystalizują stanowisko. Nie chciałbym markiza odwodzić od walki przeciwko ludziom. Mężczyzna musi być odważny, kiedy oczekuje tego jego kobieta, jednak tam na dole … niekonieczne będą normalni ludzie
… - tak rozmawiając dotarli do miejsca narady. Chwilę potem już wszyscy siedzieli w gabinecie. Oprócz standardowego biurka, znalazł się tam także stolid, dookoła teraz wszyscy usiedli. Patrzyli pytająco na signorę Contarini, która miała wydać polecenia. Ponieważ dochodził powoli świt, jednak nie było szans na większą naradę.

Piękna Florentynka Agnese usiadła w jednym z foteli. Niestety nie udało się jej powstrzymać ziewnięcia.
- Pozwólcie, że troszkę na szybko opiszę swoje dzisiejsze spotkania. Alessio potem, najwyżej uszczegółowi informacje od Filberta. - Wampirzyca położyła dłoń na udzie siedzącego obok markiza. Czuła, że odrobinę pomaga się jej to skupić.
- Księżna zażądała ode mnie bym uczyniła ją swym przedstawicielem na aukcji u Giovannich. Ze swojej strony obiecałam, że nie będzie mnie tam, ani moich ludzi i nie będę wchodzić w to co planuje zrobić. O ile nie pomieszałam, na owe wampirki ogłoszono tym samym krwawe łowy. - Agnese delikatnie ugniatała udo mężczyzny, czując poruszające się mięśnie. Markiz starał się zachować Marsa na obliczu, ale wyraźnie ściskał uda przy każdym ruchu swojej narzeczonej. - Mamy prawo obserwować dom przed samą aukcją w celu uzyskania informacji o tym kto jest agentem Morgan.
- Nieźle, ale osobiście uważam, że wtedy nawet jeśli się dowiemy, może być za późno. wolałbym uderzyć sporo przed aukcją, ale na tyle blisko, żeby było wiadomo, iż mocno pogłaskamy po głowie owego drania
- uznał Kowalski. - Tylko kompletnie nie wiadomo, gdzie szukać.
- Niestety nie ma takiej opcji, bo prawdopodobnie musiałabym wtedy skończyć jak Giovanni
. - Na chwilę zamyśliła się, a jej dłoń powędrowała ku górze uda Alessandro. - Raczej na pewno zostałabym skazana. A co do lokalizacji Filbert podsunął dwie ciekawe propozycje. Jedna to magazyn niedaleko term, a drugi to dawny młyn wodny. Ma wskazać dokładne lokalizacje dla Alessio. Pierwsze miejsce jest strzeżone przez 30 osób, drugie przez około 20-tu… - Wampirzyca ziewnęła… zmęczenie zaczynało ją odrywać od rozmowy. Spojrzała pytająco na faerie, chcąc by ewentualnie coś dodał.
- Przy drugim jest niby-młynarz oraz niby-pomocnicy około tuzina. Trzeba sprawdzić obydwa miejsca. Jeśli Agnese uważa, że możemy zrobić to dopiero po licytacji dla bezpieczeństwa, to tak właśnie uczynimy - stwierdził faerie.
- Tamte miejsca możecie sprawdzić w dowolnym momencie, nie chcę tylko my ktokolwiek zbliżał się do domu aukcyjnego w czasie licytacji. - Wampirzyca zatrzymała dłoń prawie na kroczu markiza, który odkaszlnął, aż spojrzeli wszyscy na niego. Jednak Colonna jedynie zaczerwienił się oraz wskazał coś na gardło, więc zrozumiano, że się jedynie zachłysnął. Ewentualnie poza Gillą, która dziwnie się uśmiechnęła. Piękna Agnese doskonale odczuła drżenie teraz nie tylko ud, ale poruszającej się pod materiałem spodni powiększającej się męskości Alessandro.
- Podejdę tam za dnia - stwierdził Alessio kompletnie nieświadomy akcji pod stołem - Obejrzę wszystkie miejsca. Wolałbym, żeby raczej nikt inny nie szedł, chyba że bardzo nalegacie. Jeśli tam jest nephandi, lepiej być podwójnie ostrożnym.
- Alessio jeśli ktoś jest ci w stanie pomóc i nie będzie utrudniał w podkradaniu się, to zabierz go ze sobą. - Agnese oparła się o ramię markiza. Widać było, że zaczyna przysypiać. - Dla mojego spokoju.
- Wieczorem będziesz miała relację
- uznał Alessio, podczas gdy markiz otoczył narzeczoną swoim ramieniem.
- Myślę, że wszystkie rzeczy zostały powiedziane. wybaczcie, ale może na tą chwilę zakończmy naradę - podsumował markiz przytrzymując Agnese. Właściwie wszyscy widząc, co się dzieje, nie protestowali, zaś signora Contarini jeszcze zdołała uświadomić sobie, że właśnie w powietrze uniosły ją silne, męskie dłonie i niosą w kierunku jej komnat. Jak zwykle cieszyła się, że może czuć jego ciepło zasypiając, nawet jeśli czuła je przez grubą, haftowaną kamizelkę.
- Kocham cię. - Wyszeptała i po chwili już spała.

4 września 1503, wieczór

Kolejny wieczór przyniósł pochmurną pogodę. Wprawdzie pomiędzy warstwami wędrujących po niebiosach kłębów pojawiały się przerwy, przez które nieśmiało zerkały gwiazdy oraz księżyc, ale ogólnie było stosunkowo ciemno. Akurat to bardzo pasowało wampirzycy, która właśnie otworzyła powieki samotna na atłasowej pościeli. Gilla oraz Alessandro siedzieli nieopodal, na krzesłach. Jej narzeczony miał na sobie założony lekki kirys oraz rapier przy boku, zaś Gilla zamiast sukni wdziała spodnie oraz tunikę po kolana, wyciętą mocno na bokach, żeby nie utrudniała chodzenia. Także była uzbrojona. Widać było, iż obydwoje czekają z niecierpliwością na przebudzenie Agnese.
- Gdyby nie wasze zestresowane miny i bojowe nastawienie, mogłabym powiedzieć, że to jeden z piękniejszych widoków na świecie. - Wampirzyca przeciągnęła się, ale wstała szybko z łóżka. Gilla lub Alessandro musieli ją rozebrać, więc teraz nago pomaszerowała w stronę garderoby, zaś ghulica oczywiście za nią. Oprócz rozebrania, została także umyta, więc teraz pozostawało przygotowanie się do walki, albo negocjacji, albo czegokolwiek.
- Alessio posiada nowe informacje - stwierdziła ghulica zaczynając zajmować się swoją panią, zaś mówiąc szczerze markiz, który także się pojawił, najpierw ucałował ją. Wampirzyca oczywiście nie mogła sobie darować przedłużenia pocałunku i przytulenia się do swego narzeczonego. Dopiero po dłuższej chwili wypuściła go oddając się w ręce Gilli, zaś markiz mógł teraz jedynie napawać się widokiem jej nagości. Skoro właściwie nie było czasu na nic, przynajmniej tyle. Agnese uśmiechnęła się do ghulicy.
- Jakie informacje udało mu się uzyskać?
- Podobno mniej więcej wie, co się znajduje na tych dwóch miejscach, do których zaprowadził go Filibert
- odparła Gilla. - Jak zwykle nie powiedział wiele. Uznał, że pani będzie pierwsza, która się dowie. Proponuję dzisiaj coś bardziej takiego luźnego oraz zwyczajnego, signora - dodała.
- Jakbyś dała mi coś pasującego do waszego wyposażenia, będę wdzięczna… - Zamyśliła się na chwilę. - Nie jednak będzie lepsza suknia i to jakaś skromna.

Florencka wampirzyca zmarkotniała. Nagle stanęła jej przed oczami wizja ewentualnego spotkania z kardynałem. Pisania listów do kardynałów hiszpańskich z prośbą o audiencję i wiele innych rzeczy, na które nie miała tej nocy ochoty.
- Gdzie znajdę naszego faerie?
- Czeka na panią gdzieś na korytarzu. Nawet odstawił na bok chwilę przed zmierzchem jakąś służącą, żeby po prostu przekazać informacje
- wyjaśniła ghulica wspominając wielki wysiłek woli Alessio, który nawet zrezygnował ze słodziutkiej niewątpliwie służącej.
Agnese uśmiechnęła się.
- Biedaczek. - Wampirzyca uniosła wzrok, zatrzymując go na kroczy markiza, na dłuższą chwilę. - Pośpieszmy się wobec tego. - Uniosła spojrzenie wyżej i już teraz skupiła je na twarzy swego narzeczonego.
- Kocham cię - powiedział mężczyzna tonem, który zawierał właściwie wszystko. Uczucie, pożądanie, siłę, niezłomność … szykowało się bowiem coś, co niełatwo było przewidzieć. Tymczasem Agnese kontynuowała ubieranie przy pomocy Gilli.
- Czy tej nocy także nie życzy sobie pani pantalonów? - spytała niby zwyczajnie służąca.
- Toż nie zrezygnuję z postanowienia po jednej nocy. - Agnese uśmiechnęła się, a gdy Gilla obróciła się by sięgnąć po suknię, przejechała dłonią po jej szyi i zaczepnie pociągnęła za upięte wysoko włosy. - To cudowne mieć was obok.


Gilla uśmiechnęła się, zaś markiz zarumienił. widać podobało mu się owo postanowienie narzeczonej.
- Cóż, ja dzisiaj mam spodnie, bez pantalonów mogłyby mnie ocierać - stwierdziła ghulica - niestety tam, gdzie wolałabym, żeby mnie dotykano raczej inaczej.
Szybko zaczęły wkładać strój na Agnese. Niewiele upłynęło, jak wampirzyca była przygotowana na swój wypad oraz ewentualną walkę. Gilla z nią, tylko markiz poprosił, że jeszcze przed wyruszeniem chce zobaczyć siostrę.

Przystojny faerie czekał na korytarzu nieopodal drzwi. Zwyczajowo żartował, ale nie teraz. Uśmiechnął się jednak na widok wampirzycy.
- Dobry wieczór, Agnese. Cóż, chyba powinniśmy porozmawiać - powiedział lekkim jednak tonem. Jako jedyny z bezpośrednio powiązanego z nią kółka doradców był ubrany całkiem normalnie. Spodnie, koszula, buty, ale także on miał pendent, na którym wisiał w pochwie prosty, niedługi miecz. Wyglądał całkowicie normalnie, ale jakoś Agnese miała przekonanie, że to nie było zwyczajne ostrze.
- Może gabinet? - Agnese ruszyła w kierunku wymienionego pomieszczenia. Jednak wolała nie rozmawiać przy wszechobecnej służbie. - Słyszałam, że już odmawiasz sobie przeze mnie przyjemności.
- Wszyscy musimy się niekiedy poświęcić dla sprawy oraz rezygnować ze spraw absolutnie priorytetowych - wyjaśnił mając minę istnego męczennika. - Ale nie wiem, czy jest sens na jakąś naradę, po prostu mam parę słów do przekazania, jednak dość ciekawych. Bowiem wszystko zaczyna wskazywać na jedno miejsce. Inna kwestia, ze to drugie też jest ciekawe, choć pod innym względem.
- Też nie myślałam o naradzie, po prostu jeszcze nie zjadłam swojej kolacji
i nie lubię rozmawiać w korytarzu
. - Agnese weszła do gabinetu i zajęła miejsce w jednym z foteli, zamiast przy biurku. Po chwili Gilla przyniosła jej kielich z krwią, z którego wampirzyca z przyjemnością upiła. - Co się dzieje?
- Otóż
- zaczął tyradę faerie. - Zbadałem te dwa miejsca. Czyli szopę oraz młyn. Faktycznie wygląda tak, jakby czegoś strzeżono. W szopie jest wóz wypełniony czymś. Nie wiadomo czym. Pomogła mi tutaj Wilenna. Poprosiła pewnego wróbla. Ptaszek kompletnie wiedział, co jest co, ale wedle tego, co przekazał Wilennie, tam jest wóz wypełniony czymś po brzegi. Jest także strzeżony przez faktycznie mocno uzbrojonych najemników. Tymczasem wspomniany młyn, to inna sprawa. Tam nie ma wozów, ani jakichś beczek, czy czegoś takiego. nie byłoby więc gdzie ukryć złota na licytację. Nie ma czegoś, lecz jest ktoś. Ptaki nazwały ta osobę: taki dosyć mały człowiek, ale nie bardzo mały, mający długie pióra na głowie. Przypuszczam, że to jakaś dziewczynka, którą trzymają nie wypuszczajac na zewnątrz, ale kto to i dlaczego, po prostu nie wiem - streścił szybko swoją wiedzę. - Jeszcze nie widziałem nikogo obcego we młynie, zaś do szopy faktycznie przychodził ktoś, kto wręcz śmierdział swoimi myślami.
Wampirzyca zamyśliła się pijąc krew.
- Dziewczynka… - Co by nie mówić były rzeczy, które działały na wampirzycę jak płachta na byka. - Myślę że możemy sobie pozwolić na zajęcie się jednym i drugim miejscem, szczególnie gdy księżna zajmuje się aukcją. Nie ruszałabym szopy aż do rozpoczęcia aukcji i tak wątpię by przewieźli pieniądze na tą okazję. Ten mężczyzna, którego myśli śmierdzą...
- Według mnie podobnie. Zapewne wylicytują cię, Agnese za jakąś miłą sumkę oraz wtedy przewiozą pieniądze. Inaczej chyba nie miałoby to jakiegokolwiek sensu. Bowiem niby co, podjadą wozem pełnym złota oraz będą dorzucać w zou na stół po sakiewce? Oczywiście ponadto kwestia księżnej. Jednak pytanie, co robimy oraz jak robimy
? - spytał Alessio. tutaj nie było przeproś. Agnese dowodziła, więc brała na siebie wydawanie poleceń.
- Wzięłabym jakąś rzutką ekipę do młyna.. chętnych bo to mój kaprys. Sama wizja tego że gdzieś ktoś przechowuje dzieciaka… - Agnese odstawiła kielich, może odrobinę za mocno, może. - Fakt faktem, chcę się tym zająć, a niestety ostatnio młyny kojarzą się mi z demonami. A co do szopy zaczekamy do momentu rozpoczęcia licytacji, bo rozumiem, że ktoś cały czas obserwuje dom aukcyjny?
- Tak, Borso. Wedle poleceń stoi jednak na tyle daleko, żeby księżna nie mogła żywić jakichkolwiek pretensji. Po prostu obserwuje stale osoby wchodzące oraz wychodzące. Co do młyna, właściwie pewnie zgłoszą się wszyscy. Pytanie tylko, jak to zrobic, bowiem wedle mnie, to najzwyczajniejsi ludzi - odpowiedział faerie.
- Odciągnąć ich uwagę i wejść do środka podczas zamieszania, wyciągając małolatę
. - Agnese uśmiechnęła się. - Powinnam spokojnie dać radę.
- Co jeśli uznają zamieszanie za atak oraz po prostu załatwią dzieciaka?
- Będzie trzeba działać bardzo szybko
… - Wampirzyca zamyśliła się. - Można zawsze spróbować wejść tam tuż przed atakiem. Na przykład podpłynąć. - Mrugnęła do faerie, przypominając o ich wspólnych odwiedzinach na łodzi.
- Hm, dobry pomysł. Proponuje faktycznie spróbować we dwójkę od wody, zaś markiz, bowiem nie wierzę, żeby sobie odpuścił, z Gillą byłby na zewnątrz z kilkoma naszymi. Tak na wszelki wypadek. Co ty na to?
- Już nie mogę się doczekać jego miny, gdy powiem, że zamierzam płynąć nago
. - Wampirzyca przeciągnęła się, uśmiechając się szeroko.
- Właśnie, jak wytłumaczysz to markizowi? Jak przypuszczasz, co powie, kiedy przekażesz mu, że chcesz sobie popływać bez niczego w obecności innego mężczyzny, przy okazji byłego kochanka? - spojrzał trochę zdumiony faerie, bowiem faktycznie reakcja markiza mogła być lekko, właściwie bardziej niżeli lekko, drastyczna. Niewielu mężczyzn lubi, żeby ich kobiety paradowały na golasa przed innymi świecąc swoimi najbardziej intymnymi miejscami.
Agnese przewróciła oczami. Prawda była taka, że nigdy się nie przejmowała tym, kto coś powie, ale w sumie to był Alessandro.
- A jak myślisz zareaguje na to, że ty będziesz płynął obok? - Wampirzyca naburmuszyła się lekko. - Dobrze może znajdę coś co mnie nie utopi i nie będzie prześwitywało.
- Wiesz droga przyjaciółko, ludzie są dziwni. Przypuszczam jednak, że tobie chyba nie podobałoby się, gdyby Alessandro biegał na golasa po ulicach świecąc swoim zadkiem oraz innymi frykasami przed paniami
. - Tutaj na twarz wampirzycy wypłynął uśmiech, który całkowicie zaprzeczył temu co powiedział faerie. - Nawet zaś jeśli ci by to nie przeszkadzało, to ludzie bywają różni, na pewno patrzą inaczej. Dla nich wręcz byłby to dowód braku uczuć, zaś jeśli planujesz naprawdę brać ten dziwny ślub, musisz iść na kompromisy. Ale to już twoja sprawa. Proponuję, żeby Gilla wezwała kilku naszych i tyle. Ilu chcesz wziąć ze sobą?
- Z mojej perspektywy pokazywanie partnera nago jest okazywaniem dumy z tego co się posiada, a Alessandro miałby się czym pochwalić
. - Pomachała ręką, uprzedzając fakt że Alessio chciałby coś powiedzieć. - Ale tak rozumiem twój punkt widzenia i się zgadzam. A co do liczby ludzi, pewnie najwygodniej byłoby mniej więcej by siły były jeden do jednego. Ilu dokładnie mamy tam tych cwaniaczków?
- Niby młynarz plus niby pomocnicy, łącznie tuzin, ale wiesz, to nie jest tak, ze sa wszyscy przy młynie. wychodzą, odchodzą, idą do miasta etc. Mogłem takiego dorwać, ale nie chciałem płoszyć nikogo nie znając jeszcze całkiem dobrze sytuacji
.
Gilla, która przysłuchiwała się towarzysząc rozmowie, odparła.
- Dobrze, wezmę kilku naszych oraz kilku Kowalskiego.
- Doskonały pomysł. Do tego kilka szybkich koni by szybko się z tym uwinąć. - Agnese spojrzała na Gillę
. - Czy znalazłoby się w twojej garderobie jednak coś co mogłabym narzucić do pływania?
- Bez problemu, signora. Wprawdzie bawełna jest dosyć szorstka na gołe ciało, ale to chyba nie będzie problem. Mianowicie mam prawie włosienicę do zadań specjalnych - uśmiechnęła się ghulica. - Ładna, miła, sięgająca kolan oraz nieprześwitująca.
- Moja droga nie przejmuj się takimi rzeczami jak szorstka tkanina, zdarzały mi się gorsze rzeczy. Byleby było lekkie, nienawidzę pływać w ubraniu
. - Agnese odwróciła wzrok na chwilkę. - Do tego mam postanowienie do kontynuowania.
- Lekkie o tyle o ile. Dasz radę, signora. Zaś reszta to wyłącznie sprawy między tobą oraz twoim narzeczonym
- Gilla nieskora była rozwijać tematu. - Udam się po ludzi oraz przyniosę ci, signora, ową koszulę. Przebierzesz się już tam na miejscu - zaproponowała swojej pani.
- Wolałabym tutaj, chowanie sukni będzie niewygodne. - Wampirzyca uśmiechnęła się. - Przyślij Alessandra, to zajmie tylko chwilę, a postaram się udobruchać mego narzeczonego.
- Dobrze signora. Obiecuję, że nie będę podglądać, jak będziesz go udobruchiwać. chociaż właściwie … przecież tak czy siak nie mamy czasu. Ech
- pozwoliła sobie na smutną minkę wychodząc.
Agnese zerknęła na siedzącego obok faerie. Była ciekawa ile domyśla się ten staruch, choć być może właściwszym pytaniem byłoby: ile się nie domyśla? Jednak akurat teraz Alessio zachowywał powagę. Być może po prostu uważał, że walka wcale nie musi być bardzo lekka, lub może przynieść groźbę owej dziewczynce. Któż wie? Albo inaczej, wspominając swoich porwanych myślał intensywnie na temat tego dziecka.
- To co przyjacielu… widzimy się za kwadrans na dole? - Wampirzyca odezwała się ciepłym głosem do faerie. Mężczyzna skinął i wyszedł nie robiąc najmniejszego hałasu na stukotliwej podłodze. Nawet wrażliwe ucho wampirzycy nie wyławiało najmniejszego odgłosu.
 
Kelly jest offline