Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2017, 16:21   #30
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
corax, hen_cerbin, Hakon <3


Na zakrwawionych deskach "Ladacznicy"
Thora & Lexa

Mimo iż dawno nie widziała swojej siostry, łatwo przyszło jej rozpoznanie. Lexa wyglądała na zagniewaną lub co najmniej nader poważną. Można było nawet odnieść wrażenie, że jej złość wymalowana jest na twarzy z powodu “nie rozpoznania” osoby, która coś tam na nią krzyczała. Norsmanka nie zrozumiała, mimo próby Thory przebicia się swoim głosem przez zgiełk na statku. Dlatego też wojowniczka wbiła swoje spojrzenie w kobietę i patrzyła gniewnie.
Thora zaś przeciwnie.
Uśmiech szczęśliwy miała, gdy ruszyła ku siostrze z przekonaniem. W duchu zaś dumała, że dobrze, że Ulfira siostrzyczce wiezie. Z pewnością tę chmurę wnet przegoni z jej oblicza.
- Lexa! siostro! - Thora z oczekiwaniem wyciągnęła ramiona ku starszej wojowniczce - Wieki Cię szukałam, ale Norny nici swe dla nas w końcu splotły!

Lexa patrzyła na szeroko rozkładane ręce, zerkała też na stojącego obok kobiety Norsmana. Miała ochotę splunąć mu pod nogi i kazać ze sobą walczyć, ale nie będzie odpierdalała tutaj cyrków. Jednakże przyznać trzeba było, że Harpia z Norski daleka od czułości była i coś ciężko jej szło, takie otwieranie się. Z drugiej strony, to jej siostra, w dodatku zawsze starała się o nią dbać jak tylko najlepiej potrafiła. Interesowało ją, co u niej, jak się trzyma, co robiła no i przede wszystkim
- Co żeś tu do chuja robisz? - spytała, acz jej usta rozpromieniły się w uśmiechu. Podeszła szybkim i twardym krokiem do blondynki, by objąć ją za szyję, naprzeć ciałem zniżając głowę i poczochrać pięścią po samym jej czubku, niszcząc i tak nieistniejącą fryzurę. Szybko wypuściła z uścisku, pozwalając kobiecie na godną postawę.
- Życie niemiłe ci jest czy handel cię przygnał? Czemuż mnie szukała? Winnam ci coś? - spytała unosząc brew i dumnie wypinając pierś. Tego blond przydupasa ignorowała najlepiej jak potrafiła.

Thora ze śmiechem szarpnęła się by jak w dzieciństwie nie pozwolić siostrze na niszczenie według niej wysublimowanej fryzury. Widać jednak było, że czyni to z sentymentem choć i sama odwzajemniła się starym docinkiem:
- Widać wielki świat Ci sprzyja bo co urosnąć nie chciało w Norsce - rzuciła znacząco na wypięte piersi Lexy - na urobku znacznie się powiększyło. - zakończyła siostrzany docinek z psotną miną. W odpowiedzi usłyszała jedynie parsknięcie. Akurat cycki nie były Harpi do niczego potrzebne, wadziły jedynie w walce, dlatego też czasami zdarzyło jej się prosić Aureolusa o obwiązanie bandażem. Częściej jednak starała się spłaszczyć je sama, mocno przyciskając skórznię do torsu. Czuła się zażenowana prosząc o to medyka, nawet jeśli w pewnym sensie byli “dobrymi znajomymi”.

- Z domu odeszłam, jak Ty. - rzekła dumnie - Na swoim jestem, jak Ty. Statek do mnie należy. - chwaliła się przed Lexą zaimponować jej chcąc jak małe pacholę. - Szukałam, bo razem raźniej może być. A i podarunek wiozę - pochyliła się ku Lexie z porozumiewawczym spojrzeniem jednocześnie kiwając głową w stronę Ulfira - żebyś nie myślała, ze z pustymi rękoma przychodzę. Rozweseli Cię… ma czym… - zachwalała z przekonaniem. - To mój pierwszy.

- Rad jestem, że ci się powodzi - oznajmiła na wieść o żaglowcu. Wojowniczka miała ochotę poradzić jej, że skoro ma statek na własność to niech zawróci. Niech płynie do Norski razem z załogą, przeprosi ojca i z nim zostanie. Nie powinno jej tutaj być, na wyprawie, gdzie łatwo o niechwalebną śmierć. Lexa obleciała wzrokiem siostrę i widziała, że jest chuchrem. Powinna trzymać się blisko medyka, aby łatwiej było ich obronić, bo gdy się rozpanoszą po polu walki, to Harpia nie zdoła się rozdwoić. Powstrzymała się jednak od takiego komentarza, nie chciała sprawić siostrze przykrości. Nie wtedy, kiedy ta tak się cieszyła. Przegięciem jednak było wożenie w podarku Norsmana. Lexa z ledwością powstrzymywała nieprzyjemne komentarze. Skrzywiła się z odrazą lustrując mężczyznę od góry w dół.
- Po co mi to? Mam go posiekać? - spytała szczerze i z powagą. To zdecydowanie by ją rozweseliło, gdyby mogła rozjebać mu ten norsmeński ryj - I jak to pierwszy twój? Mierzyliście się w zwarciu? Wygrał?

- Nie. Z tamtym się rozwiodłam. Ten jest pierwszy po mnie. Na statku
. - tłumaczyła Lexie po czym jakby dopiero teraz do niej dotarło, zrobiła zaskoczoną minę - Jak to po co? - rozejrzała się po Ladacznicy jakby szukając godnego siostry mężczyzny - Mężczyzn Ci nie brak wśród skór? - skrzywiła się na widok chucher je otaczających. Bølleiskyer w odpowiedzi wzruszyła ramionami.

- Gdybym potrzebowała kutasa, to bym sobie wzięła. Za kogo ty mnie masz, nieudacznika? - warknęła ochryple na sugestie siostry. Prawda była taka, że trapiło ją coś innego i to było powodem niechęci seksualnej, a nie brak kandydata. Bo, co jak co, ale gdyby chciała, to by jakiegoś sobie wzięła. Nie jeden chętny by się znalazł, a i co niektórzy byli niezgorsi. Musiała jednak się wstrzymać, a z siostrą rozmawiać o tym nie chciała. Jednak to przez Thorę Lexa stwierdziła, że będzie musiała pójść do Aureolusa.

- At zaraz - żachnęła się Thora - wiem, że prawdziwych mężczyzn mało. - całkowicie pomijała swój własny wybryk sprzed kilku miesięcy, z łatwością składając to na karby chwili zaćmienia - Ale skoro nie chcesz… - rozłożyła ręce - … to może choć miodem nie pogardzisz? Miejsca u mnie sporo. Rozmówić się będziem mogły, hm?

Lexa rozchmurzyła się. Tak jak do tej pory z jej postawy strzelały pioruny, tak teraz uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Chętnie bym przystała, lecz zostać muszę tutaj. Myślami jednak z tobą będę na twych deskach, a gdy dopłyniemy... Zdążymy czas stracony sobie zwrócisz. I tego byłego męża mi pokaż dokładniej, co bym go za kutasa powiesić do gałęzi mogła - zaszczekała gardłowo i wyniośle, będąc najbardziej pewną siebie osobą jaką świat widział. Chwyciła Thorę w krótkim, siostrzanym uścisku i ucałowała mocno w czoło. Miała tyle siły, że wargami mogłaby zostawiać ślady siniaków.
- Widzieć dobrze twoją piękną buzię, acz nie podobają mi się tegoż okoliczności - uśmiechnęła się delikatnie i, co dziwne, czule. Poklepała lekko blondynkę po policzku. Ten nieudany prezent olała w myślach ciepłym moczem. Młodsza siostra na chwilę wyglądała jak dzieciak jakim wszak wciąż jeszcze była. Słowa Lexy jakieś ukojenie jej najwyraźniej przyniosły. Oczy przymknęła pod szorstką pieszczotą wojowniczki choć z lekkim rozczarowaniem przyjęła odmowę do przejścia na Skidnablira. Utuliła siostrę z całych sił na pożegnanie.
- Jestem za Tobą, siostrzyczko - uśmiechnęła się szczęśliwa na odchodne.
Wracając na statek co i rusz napotykała spojrzenia nieświadomego do tej pory Ulfira.



Z wizytą w kajucie Doktora
Lexa & Aureolus
Bezceremonialnie wbiła się z hukiem do pomieszczenia, w którym znajdował się medyk. Zachowała się przy tym jak jakaś niewychowana locha, szukająca zemsty za śmierć swoich małych warchlaczków. Spojrzała na niego chłodno i natychmiast zmrużyła oczy. Jej mina nie była ani sympatyczna, ani ciepła, a kultura ewidentnie poszła w las, kiedy w końcu zechciała się odezwać.
- Musisz mnie zbadać - stwierdziła z niezwykłą powagą, czekając na jakiekolwiek zaproszenie, zgodę lub odmowę. Było jednak oczywiste, że tego ostatniego nawet nie bierze pod uwagę. Tak więc chyba po prostu czekała na instrukcje, co powinna zrobić by umożliwić “oględziny”.

Aureolus nawet nieszczególnie się zdziwił. Zawsze wyglądało to tak samo. Wpadała do lazaretu tuż po walce, cała zakrwawiona, niekoniecznie własną krwią i kazała mu robić swoje.
- Wiesz już co i jak - odpowiedział podsuwając jej zydel i sięgając po niezbędne instrumenty medyczne. Wyciągnął też swoje papiery - gdzieś tam powinien mieć zapisaną “historię medyczną pacjentki” jeszcze z czasów gdy walczyła na arenie. Nie widział by w czasie bitwy została ranna, nie pokazała nowej rany z dumą posiadacza, ubranie też nie było poprzecinane. Być może zatem uraz dotyczy czego innego. Gdy usiadła zajrzał jej w oczy, sprawdził, czy źrenice są równe, obejrzał uszy, obmacał głowę. Starannie zmierzył tętno, robiąc przy tym mądrą minę i starając się wyglądać na zamyślonego i poważnego. Kobieta przez jakiś czas dzielnie znosiła te głupoty, ale w końcu pacnęła jego rękę, jakby odganiała upierdliwą muchę. Rozgniewał ją, choć siedziała i znosiła wszystko w milczeniu, póki ponownie nie zaczął zaglądać jej do ucha. Sam dotyk małżowiny usznej, był nader czuły.

- Nie tam, baranie - huknęła tonem iście jak na nią spokojnym.
- Co się dzieje? - zapytał. Lexa jakby w sumie tylko na to czekała. Powinien tak właściwie z marszu zapytać, a nie dotykać jej w miejscach, na których łap nie powinien kłaść. W końcu blondynka wypięła dumnie pierś i westchnęła głęboko, przez co jej klatka uniosła się znacznie.
- Musisz zbadać tam na dole - oznajmiła z powagą wojownika, który nigdy w życiu by się żartem nie zhańbił. Zamyśliła się patrząc surowo na mężczyznę, w końcu powstała z miejsca siedzącego i stwierdziła, że trzeba się roznegliżować od pasa w dół. Zaczęła odpinać pas swojej przepaski. Mężczyzna akurat tego się nie spodziewał. Skoro nie pokazała mu rany od razu i zachowywała się jak wariatka spodziewał się urazu głowy. Ale może zajrzeć i na dół. Zwykle “kobiecymi sprawami” zajmowały się babki-zielarki, zwłaszcza na dalekiej prowincji. Zresztą, równie dobrze może mieć zwykłą ranę nogi i robić sobie żarty, starając się go zawstydzić. Tak jakby nie widział jej nagiej już wcześniej. Czekał, aż norsmenka powie mu o objawach. W razie czego miał środki by pomóc i na ciążę i na chorobę weneryczną.

- Skoro tego potrzebujesz, mogę zbadać i tam… - medyk miał już do czynienia z dziwniejszymi prośbami. Kiedyś pewien baron z pogranicza “usiadł” tak niefortunnie, że pewien przedmiot “sam” się wepchnął i zaklinował… Cóż, na dole właśnie. Z tyłu. Aureolus miał nadzieję, że aż tak drastycznie nie jest i czekał aż Lexa skończy się rozbierać i powie lub pokaże w końcu o co jej chodzi. Jej jednak niekoniecznie się spieszyło, robiła to wręcz z nienaganną starannością, z szacunkiem składając swoje ubrania. W sumie, nie mógł być pewien czy celowo przeciąga ten moment, czy może ona na poważnie tak długo się rozbiera. W sumie, to było dziwne, żeby Lexa kogokolwiek szanowała, a co dopiero cokolwiek! Przecież to tylko głupi pasek, na litość boską! A ta przepaska? Kobieto, po prostu ją zerwij, to stara szmata.

- Każdy kutas, który mnie orał, zdychał po jakimś czasie - zaczęła mało kulturalnie i niezbyt precyzyjnie. Szybko jednak dodała - W sensie, nie samo narzędzie, tylko jego właściciel. Zazwyczaj po jednym dniu, czasami paru, ale nie pamiętam, by ktoś przeżył - sprawa brzmiała poważnie, a przynajmniej dla blondynki. Może nie była zbyt bystra, ale podejrzewała tutaj coś niedobrego.

Aureolus zignorował striptiz. Po setnym to już była tylko praca… Przez moment chciał zapytać czy umierali na ostre zapalenie płuc, przebitych sztyletem, gdy ją wkurzyli, ale uznał, że żartowanie nie przystoi poważnemu medykowi.
- Od jak dawna się to dzieje? Zauważyłaś co się z nimi działo między stosunkiem… oraniem, a śmiercią? Skarżyli się na coś? I czy Ty masz jakieś dolegliwości? Boli, swędzi, piecze przy sikaniu? - dokładna anamneza to podstawa.

- Odkąd w Imperium nogę postawiłam - stwierdziła szczerze.
Ostatnimi dni Lexa miała bardzo dziwne myśli, a trzeba dodać, że czasu na nie miała całe mnóstwo. Otoczenie bowiem było monotonne, a zachowanie innych wobec niej często jednoznaczne, co nie dziwiło tak do końca, biorąc pod uwagę niedostatek w liczbie kobiet. Norsmanka przez to zaczęła myśleć o swoich seksualnych wyborach i w ostateczności doszła do wniosku, że chyba każdy kto ochoczo z nią obcował, teraz już nie żył. Wilhelm zginął z rąk zwierzoludzi, zarżnięty jak świnia idąca na ubój. Wcześniej Tyrion również nie miał szczęścia, gdyż dzień później leżał w rynsztoku ugodzony kilkakrotnie sztyletem, zmarł z wykrwawienia. Inni również już nie żyli, więc Lexa miała co do tego ogromne podejrzenia. Przez to w sumie też unikała bliższych kontaktów, bo to wręcz stało się oczywiste - każdy kto zamoczy w niej swojego nabrzmiałego kija, umrze w najbliższym czasie. Może powinna udać się do witka, a nie lekarza? Aż się zamyśliła patrząc z tą swoją powagą na Aureolusa i jego mimikę
- Krwawili, bo rozkwasiłam im ryj - wzruszyła ramionami, jakby to była norma - Ale byli raczej z tego zadowoleni - dodała z obojętnością i półnaga położyła się obok, jakby była w luksusowym pokoju na wypoczynku. Jej brzuch był płaski i niezwykle umięśniony, pokryty zaróżowiałymi bliznami, niektórymi płytkimi innymi głębokimi. Część z nich była znana i stara, inne nowe i widziane po raz pierwszy. Obdarzona była krągłymi biodrami, udami, które mogłyby zabić gdyby jakaś głowa znalazła się między ich uściskiem oraz naprawdę zgrabnymi łydkami. Łono kobiety pokryte było jasnymi włosami, lekko zasłaniając to, co zakryte być powinno.

- Czemu mi miałoby coś być? To oni zdechli - parsknęła pewna siebie po krótkim namyśle, nie rozumiejąc pytania. Powinna jednak kaznodzieja spotkać, wróżkę, witka jakiegoś, czy jak to tam nazywano. No ale musiała uwierzyć w Aureolusa, bo tylko jego miała. Zerknęła na mężczyznę patrząc, czy sobie z niej nie kpi. Na lewej ręce założony miała kastet, który nerwowo co chwila ściskała.
- Chcica mnie może swędzieć co najwyżej, ale szkoda by fajne chłopy się w piachu przekręcali, bo ktoś ich toporem posieka jak utuczoną świnię.

Pierwsza myśl jak zwykle okazała się najlepsza. Każdy kto sypiał z Lexą musiał mieć skłonności samobójcze, a przynajmniej ponadnormatywną tendencję do zachowań ryzykownych. Zachował jednak kamienną minę słuchając wyjaśnień blondynki i kiwając głową. Kogo innego podejrzewałby o głupie żarty, ale nie Lexę. Gdyby ona chciała zrobić mu na złość, urwałaby mu łeb i nasikała do środka, a nie robiła tak finezyjnego dowcipu.
Właściwie nie było już potrzeby, ale popatrzeć można. Zainteresowanie było, oczywiście, czysto profesjonalne. Kilka nowych, ciekawych blizn pojawiło się na skórze wojowniczki. Kilka starych kojarzył. Sam zaszywał.

- No tak, no tak - pokiwał Aureolus po badaniu okolic łona. Wzrokowym, dodajmy. Palce mu miłe, a Lexa mogłaby nie zrozumieć - To paskudny przypadek Peraeque certissimam necem*, jeden z najgorszych jakie widziałem. Na szczęście potrafię przygotować lekarstwo. Przyjdź po nie jutro, stworzenie go nie jest łatwe i potrwa dłuższą chwilę, muszę dokładnie wymierzyć i przygotować składniki, potrzebują też czasu by odpowiednio zadziałały.

- Czyli to jednak we mnie jest problem
- zasępiła się nieco Lexa. Skoro doktor powiedział, że to choroba to widocznie tak było. Czemu miałaby mu nie ufać?
- Miałam nadzieję, że zaprzeczysz - przyznała szczerze, dotychczas spokojnie, jednak niedługo po tym energicznie podniosła się do siadu i zaciśniętą pięścią z kastetem pacnęła w otwartą dłoń.
- Bogowie mnie karzą, za mało krwi przelałam, a za dużo nasienia! Trzeba rozpierdolić parę ryjów - powiedziała z zadowoleniem patrząc przed siebie, jakby medyk potrzebny był jedynie do potwierdzenia stanu rzeczy, a nie leczenia. Spojrzała na mężczyznę, który cały czas był tak śmiertelnie poważny, że nie dało się nic wyczytać z jego twarzy.
- Więcej zszywania będzie czekało, mam nadzieję, że tych nici w zapasie masz - stwierdziła kładąc dłoń na jego ramieniu. Tą wolną od broni, prawą. Lewą zostawiła, żeby w razie czego mu przygrzmocić.
Jeśli lekarz zaprzeczy dolegliwościom pacjenta, ten niemal zawsze szuka po prostu kolejnego lekarza. Czasem lepiej jest po prostu odwołać się do jego wiary w możliwość wyleczenia.

- Nie daj się zabić. Na wszystko inne coś poradzę - odparł zdziwiony dłonią na ramieniu. Zwykle nie bywała tak czuła. I cokolwiek przestraszony - równie dobrze mogła go przytrzymywać by tym łatwiej przywalić kastetem - I przez najbliższy czas grzmoć się z ludźmi, których nie lubisz. Minie chwila, zanim lekarstwo zacznie działać.
- Pieprzyć tych, których nie lubię.
- burknęła niezbyt adekwatnym do zagadnienia komentarzem, przez co sama siebie rozzłościła. Nakręcała się jak wściekły kundel za ogrodzeniem podwórza, którego irytuje ograniczenie paru desek, mimo iż mógłby z łatwością przez nie przeskoczyć. - Jeśli łżesz mi, to proś Bogów abym napruta była w trzy dupy, gdy się o tym dowiem i cię znajdę - rzuciła ostrzegawczo, podnosząc się na równe nogi i co z tego, że jej nagie biodra miał niemal na wprost swojej twarzy? - Albo by Sylvain był obok i mnie powstrzymał - Lexa zaczęła się ubierać. Chyba nie miała tutaj już nic więcej do załatwienia. Trochę łokieć sobie otarła, gdy Orrgara szturchnęła, bo przecież przy tym zwalistym jak pień chłopie, do wrogów trzeba się przepychać i walczyć o nich jak na straganie o świeże owoce.

- Lexa wygrała w tej bitwie - pochwaliła się mówiąc w starym stylu, czyli zaczynając zdanie od swojego imienia. Brzmiało to zabawnie, zważywszy na to, że od co najmniej roku mówiła już względnie poprawnie. Zapinając pas spojrzała na mężczyznę z szerokim uśmiechem. Powinien być z niej dumny, nic więcej nie wymagała.
- Lexa może być z siebie dumna - szczerze uśmiechnął się medyk - Jej gracja w bitwie była drugą najlepszą rzeczą, jaką dziś widziałem. - rzekł, a Norsmanka faktycznie była zadowolona. Tym bardziej, że ją pochwalił i się uśmiechnął. Nieważne, że była drugą najlepszą rzeczą i też mało ją obchodziło, co było pierwszą, ponieważ postara się, by…
- Następnym razem pierwszą będę ja - dodała triumfalnie, dumnie wypinając piersi. Po chwili ciszy, w której Aureolus nie zdradził, iż pierwszą również był jej widok, choć w innych okolicznościach, Lexa dodała:

- Możliwe, że bez twoich ziół dam sobie radę, skoroś potwierdził, to bogów przebłagać trzeba. Bo nawet jakbyś mi po szparze najlepszą maścią jeździł, to nic nie pomoże, wbrew ich woli. Takie już moje ka, najwidoczniej - zakończyła, tym samym skinęła mu głową w podzięce. Lepiej, żeby nie prosił jej o jakąś zapłatę. to, na pewno nie wyjdzie mu na dobre.
- Ale i nie zaszkodzą. Przyjdź po nie, gdybyś zmieniła zdanie - dodał na koniec.
* Statystycznie nieuniknionych zabójstw




Na plaży Lustrii
Erwin & Lexa

Erwin siedział na jednej ze swoich skrzyń kiedy odbywała się rozmowa Barona z khazadem a później najemników. Co chwile się uśmiechał pod nosem patrząc i słuchając prób nauczenia kultury Thory. Przez ten czas naładował muszkiet, wcześniej go czyszcząc szykując na ewentualną walkę.
W końcu kiedy grupa zbierała się do drogi Inżynier podszedł do Norsmenki i chrząknął.
- Lexa. Miłoby było byś przedstawiła nam swoją rodaczkę.- Erwin trochę specjalnie tak zagadał licząc na jakąś nową reakcję wojowniczki. Znał ją trochę, ale nie widział nigdy w podobnej sytuacji. Czy jest zazdrosna o nią lub nadopiekuńcza?

- Pierdol się - warknęła zupełnie odruchowo, jak zawsze gdy ktoś coś od niej chciał. Dopiero po chwili zastanowiła się nad słowami mężczyzny, w końcu dotarło do niej ich znaczenie. Niedługo po tym westchnęła głośno, a jej mięśnie się rozluźniły. Spuściła też z tonu
- Jak będzie chciała, to sama się przedstawi. Widocznie jej się nie podobasz - wykrzywiła twarz w złośliwym uśmieszku, patrząc na Erwina dzikością zielonych oczu.

- Jak zwykle północnym dziewczynom tylko o “jebanie” chodzi.- To przedostatnie słowo podkreślił i wypowiedział w sposób jak zazwyczaj mówiła Lexa.
- Możesz tylko o tym pomarzyć. - odpysknęła mu przez zaciśnięte zęby.

- Jeśli jebnięcie oznacza, że ruszysz zad ze skrzyni, to mogę pomóc. - zaoferowała się usłużnie Thora. -Czas ucieka, chuchro.
Inżynier odwrócił się zaskoczony ku młodszej z Norsmenek.
- Myślę, że skrzynię w obozie zostawię. Jest niepotrzebna a zabezpieczenie broni mam.- Poklepał muszkiet okryty wodoodpornym płótnem.
- Słyszę, że cięty język u was w rodzinie to hodowana i pieszczona perełka.- Uśmiechnął się przyjaźnie do obydwóch kobiet. Lexa odwzajemniła to sztucznym uśmiechem, z którego dało się jedynie wyczytać, że za parę chwil arystokrata straci zęby.
- Może i chuchro, ale cały oddział demonów ja sprzątnąłem.- Mrugnął okiem do młodszej. Erwin wiedział, że Lexa była wojowniczką i chciała zawsze być najlepsza. Podejrzewa Erwin, że i druga z nich też może taka być.
- Bogowie są przewrotni, nawet chuchra bywają przydatne. Dlatego idziesz z nami - Thora fuknęła odwracając się na pięcie i kierując się ku wskazanej wcześniej linii drzew.

- Jakieś gówno sprzątnąłeś i resztki po moim toporze! - zareagowała z agresją Lexa. No co za bezczelność! Śmiał się przechwalać, że zrobił większość? Takiego chuja!
- Dobrze, żeś na wyprawę zabrany, bo kto trupów nie miałby sprzątać i innych resztek jakie po sobie zostawiamy - parsknęła krzyżując ręce na klatce piersiowej wyraźnie oburzona.

- Lexa. Dajmy już temu spokój. Wiem, że dla Ciebie facet musi mieć jaja i być wojownikiem. No mi bogowie dali co innego z zalet jak wiesz. Nie chodziło mi o przechwałki czy denerwowanie Ciebie, ale o pokazanie Twojej siostrze, że nawet takie chuchra jak ja coś potrafią.- Trochę zmieszany tłumaczył się Erwin. Nie lubił kiedy Norsmenka dostawała kiepskiego humoru a do tego z jego winy. Gdyby Lexa była mądrzejsza, powiedziałaby, że ma ambiwalentne uczucia co do jego słów. Ponieważ jednak nie do końca taka była, jej wkurwienie przeminęło się jedynie w irytacje. Ciężko było stwierdzić, czy tą dyplomatyczną przemową jej zaimponował, czy jedynie się ośmieszył. Nie mniej jednak sprawił, że wojowniczka zamilkła na dłuższą chwilę, trawiąc jego słowa. Nie miała zamiaru przyznawać się do swojej opinii na cały ten temat.

- W dupie byłeś, gówno widziałeś - skomentowała w końcu z gniewem w głosie. W sumie, to jakim prawem się wypowiadał na temat jej gustu czy też jego braku? - Ale niech ci będzie. Jesteś stuknięty - dodała na koniec z typowym dla siebie warknięciem.

Erwin tylko się skrzywił i nic już nie powiedział odnośnie sprawy.
- No to ruszajmy.- Z cicha powiedział zbierając się do drogi. “Pizda”, pomyślała sobie Lexa na to nagłe ściszenie głosu i poddanie się. Powinien jej coś odpowiedzieć, a nie tak łatwo dawać za wygraną, kompletnie nie potrafiła zrozumieć czemu sobie odpuścił. Nie mniej jednak kiedy to go mijała, poklepała po przyjacielsku po łopatce. Nie obejrzała się za siebie, ani nie zatrzymała nawet na chwilę. Nie miała zamiaru pokazywać całej siebie. Nie potrzebowała by ktokolwiek ją poznawał, nie chciała żeby po swojej śmierci innym było jej żal.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 09-08-2017 o 16:26.
Nami jest offline