Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2017, 18:47   #20
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Obawiam się że nie ma szans na wolny pokój, wszystkie są zajęte przez klientów - twarz karczmarza mówiła bardzo wyraźnie że nie da się zastraszyć. Nawet groźbą rozwalenia dachu.
Za to Turmalina była czerwona ze złości, można by rzec - jak gotowany rak.
W końcu - jak to?
Dla Bohaterki?
- Zobaczycie jak następnym razem pojawią się Czerwoni albo jakiś troll - Turmalina położyła ręce na swoich rozłożystych biodrach i patrzyła się na karczmarza z góry, pomimo że była dobre dwie głowy niższa - Będę siedziała nieopodal i przyglądała się jak ściągają z was podatek. LUB SKÓRĘ!!! JAK ŚMIESZ!!! Pogadam sobie z burmistrzem. Z pewnością będzie miał coś do powiedzenia na ten temat. A teraz wynoszę się stąd. Nie kłopocz się z utwieraniem mi drzwi, poradzę sobie...

Uderzone falą ziemi wspomniane drzwi otworzyły się gwałtownie i szeroko, a gdy Turmalina przekroczyła próg, górny zawias odmówił posłuszeństwa i puścił.
- SKANDAL!!! - można było usłyszeć oddalające się fochy krasnoludki.

Pół godziny później Turmalina pojawiła się jednak w gospodzie z powrotem. Gwar ucichł, a wszyscy przezornie odsunęli się pod ściany tworząc pustą przestrzeń między nią a szynkwasem, za którym aktualnie stał oberżysta.
Krasnoludka szybkim, energicznym krokiem przemierzyła podłogę stukając rytmicznie podkutymi (a jakże!) trzewikami, w ciszy sięgnęła do sakiewki i położyła trzy srebrne monety na blacie.
- Na naprawę drzwi. Przepraszam, poniosło mnie. Nie będę się naprzykrzać, chcę tylko rozłożyć się z namiotem pod gospodą. Wynajmę teren do jutrzejszego wieczora.
Gospodarz bąknął coś tylko o tym że jest mnóstwo bezpańskiego wolnego terenu, ale krasnoludka nalegała. Dlaczego? Wkrótce dane mu było się dowiedzieć, jemu i całemu Phan.

Niecałe dziesięć, dwadzieścia minut później gospoda zaczęła pustoszeć. Z początku nie było to podejrzane, gości zawsze to ubywało, to przybywało, ale gdy sala pełne stoliki zaczęły przypominać zwierzęta na wymarciu, karczmarz przerwał swoje pełne godności polerowanie szklanek i postanowił wyjść na ganek i się rozejrzeć.
W drzwiach niemal przewróciło go dwóch wozaków, już mówił "Zaprasza.." gdy przerwali mu.
- My tylko po kolegów.

Co jest grane? Wtem z zewnątrz usłyszał gwar, normalnie zarezerwowany dla wiejskich festynów i gospody właśnie. Wesołe okrzyki, szczęk naczyń, toasty, mlaskanie, a nad tym wszystkim wyraźny głos Turmaliny Hammerstorm
- Sama wszystkiego nie zjem, wołajcie kolegów, przyjaciół! Zapraszam wszystkich!
Rozpromieniona krasnoludka w jednej dłoni dzieżyła kufel z piwem, w drugim ciasto z kruszonką. I stała pośrodku wielkiego pawilonu, zastawionego stołami, jadłem i napitkiem na ponad sto osób!


Krasnoludka podeszła do Stonehilla o wręczyła mu kufel piwa.
- Co macie tak nos na kwintę, gospodarzu? Wyczarowałam sobie namiot. A że czar tworzy od razu jadło i napitek dla setki chłopa to przecież skąpa nie będę i się podzielę. Spróbuj golonek, są wyborne, miód też. Uszy do góry, nie na codzień trafia się niezapowiedziany festyn!

Biedakowi opadła szczęka. Nie wiedział co powiedzieć, w głowie tylko liczył straty, obroty z przerobu obu karawan właśnie poszły się sypać. Zapasy które poczynił na tę okazję licząc na zysk uderzyły go po kieszeni a tu taka rzecz.
- Nie bądź taki smutny! Jak jutro wrócimy z głową smoka, wyczaruję znów sobie namiot.
W tym momencie świat biednego karczmarza się zawalił, kufel upadł na ziemię, a on sam trzasnął ledwo naprawionymi drzwiami.
Do wieczora mieszkańcy i przyjezdni raczyli się jadłem i napitkiem, wznosząc toasty za zdrowie i powodzenie Turmaliny Hammerstorm.



* * *


Wczesnym rankiem Turmalina stawiła się gotowa do wymarszu. Tym razem suknia była ciemnobordowa, materiał mocniejszy, całość szyta tak, by nie przeszkadzać w podróży. Całość dopełniał gorset ze skóry tłoczonej w kwietne wzory i biżuteria, dyskretna ale po kunszcie widać było że można było kupić za nią ćwierć Phandalin. Miała przy sobie nieodłączny plecak z zapasami i arbaletę, tę samą która towarzyszyła jej na dotychczasowych przygodach.
- Oszalałam - oznajmiła zgromadzonym, a zwłaszcza Torice i Jorisowi - Oszalałam, że idę zabijać jakieś smoczysko. Ale jak puszczę Was samych to skończycie jako gadzia przekąska. A na to pozwolić nie zamierzam. I tak już jestem w plecy z memoriałami, więc nie ważcie mi się dokładać nowych. To w drogę!
 
TomaszJ jest offline