Środa, trzeci dzień wiosny, wieczór
[MEDIA]http://i.giphy.com/3oAt1Xtu8gwiBcz2ms.gif[/MEDIA]
Kiedy dotarli do budynku urzędu, który zarazem był domem merra zaczęło się ściemniać. Powietrze wyziębiło się, a drobno zasiekający deszcz miał metaliczny posmak, który mógł zwiastować burzę tej nocy. Idealny czas dla nieumarłych magów, by się pożywić...
Choć pora nie była jeszcze bardzo późna, uliczki Szuwarów były opustoszałe. Większość drzwi i okiennic już zatrzaśnięto, choć spomiędzy szczelin sączyło się światło kaganków, przy których siedzieli domownicy.
Wieści w Szuwarach zawsze rozchodziły się prędko - szczególnie te dotyczące zagrożenia.
W drzwiach piętrowego domu - jednego z największych i najokazalszych w mieście
Kastora i Harla powitała pomocnica
Galla Ballou - panna
Iris Pascal.
Choć wcześniej
Szeryf widział ją zapłakaną i rozhisteryzowaną, teraz młoda ciemnoskóra kobieta obrzuciła petentów wyniosłym wzrokiem.
- Już późno panowie. Merr przyjmie was najwcześniej jutro koło południa.