Luna pociągnęła nosem i została gdzie siedziała, poddając się troskliwym oględzinom druidki. Miała ochotę kopnąć głupią księgę, nieumarłego maga i siebie samą za to, że tak beztrosko zabrała się do recytacji. Księga miała im pomóc znaleźć księżniczkę a nie ciskać pociskami! Ani myślała spoglądać na kolejną podstępną stronicę.
- Mam w torbie leczącą miksturę - chlipnęła. Jej żelazny zapas właśnie kończył się w ekspresowym tempie. Przydałby się odpoczynek, ale nie zanosiło się na niego.