Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2017, 17:01   #159
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Alice Harper i Sharif Khalid


Szli w dół krętymi schodami. Okazało się, że wcale nie były długie. Zakręciły raz o trzysta sześćdziesiąt stopni, kończąc się na poziomie piwnicznym. Tutaj było już nieco jaśniej ze względu na równomiernie rozmieszczone drobne okienka u górze sufitu, z których padało co prawda popołudniowe, lecz za to wciąż jasne, letnie słońce.


Pomieszczenie wyglądało na zaniedbane, lecz użytkowane. Nierówna, betonowa podłoga pokryta była siatką pęknięć, a ze ścian - przynajmniej pomalowanych - sypał się tynk. Uwagę zwracały nowiutkie kaloryfery oraz krzesła równo rozmieszczone na obwodzie. Na betonowej kolumnie, która podpierała środek pomieszczenia, umieszczono mały krzyż. Pokój sprawiał wrażenie prymitywnej kapliczki, lub miejsca spotkań terapii grupowej. I rzeczywiście, na pojedynczym stole umieszczonym pod ścianą leżał stos ulotek informujących o metodach walki z alkoholizmem, przemocą domową oraz narkomanią. A także o tym, że Jezus kocha wszystkich bardzo mocno.

Nie spostrzegli drzwi prowadzących do innych, sąsiednich pomieszczeń. Wyglądało na to, że trafili na ślepy zaułek. Jeżeli tak wyglądała siedziba Valkoinen, to organizacja musiała mieć niezwykle skromny budżet.

Sharif już miał wrócić na schody, kiedy zatrzymał go głos Alice.
- Patrz tutaj! - powiedziała, stojąc w rogu pomieszczenia. - I słuchaj.
Irakijczyk postąpił zgodnie z poleceniem. Harper, patrząc mu w oczy, zaczęła podskakiwać w miejscu. Następnie przeszła dwa kroki naprzód i kontynuowała czynność, jak gdyby niespodziewanie znaleźli się w trakcie koncertu niewidzialnego zespołu rockowego. Po chwili Alice wróciła na poprzednie miejsce, nie przestając skakać. Wyglądała na podekscytowaną.

Khalid przypomniał sobie pewien wieczór, gdy pracował w bistro z kebabami Zarganiego Basira. Spokojnie nakładał kapustę pekińską do bułki, bezwiednie słuchając arabskiej muzyki disco, płynącej bez ustanku z głośników. Ni stąd ni zowąd starsza brunetka, która zwykle jadała kolacje u nich w barze i na co dzień zachowywała się normalnie, rzuciła pitę na podłogę i wskoczyła na stolik. Ściągnęła bluzkę oraz stanik i zaczęła krzyczeć, że nie pozwoli jej życiu zgasnąć i przyszedł czas na zmianę. Wtedy Sharif nauczył się, że czasami szaleństwo spada na ludzi niespodziewanie i razi ich jak błyskawica. I niestety wyglądało na to, że i biedna Alice ześlizgnęła się w objęcia szaleństwa bez ostrzeżenia. Podskakiwała w rogu kapliczki jakby jej życie od tego zależało.

- Słyszysz? - zapytała. - Słyszysz?
- Alice… - Sharif zaczął.
- Posłuchaj, dźwięk brzmi inaczej! W tym miejscu jest głucho… pod spodem musi być pusta przestrzeń!

Irakijczyk podszedł bliżej. Rzeczywiście dźwięk nieznacznie różnił się, jednak nigdy nie zwróciłby na to uwagi. Jedynie wytrenowane muzycznie uszy Alice mogły wychwycić tak subtelną wskazówkę. Harper zwolniła mu miejsca. Sam też skoczył kilka razy. Jego masa była większa od masy kobiety i dźwięk stał się wyraźniejszy. Zaczął obskakiwać przestrzeń. Okazało się, że ma kształt kwadratu o boku trzech metrów. Harper wzięła krzesło i również zaczęła ostukiwać podłogę.

Beton już wcześniej był popękany i w złym stanie. W wyniku działań detektywów osłabł jeszcze bardziej. Rozległ się głuchy trzask. Płyta pękła i opadła w dół. Nie zdążyli w porę uskoczyć na bok. Spadli.

Trzy metry niżej było ciemno i boleśnie. Na szczęście niczego sobie nie złamali, choć Alice bolało ramię, a Sharifa plecy. Spojrzeli w górę. Okazało się, że betonowa wylewka, po której stąpali, miała co najwyżej pięć centymetrów szerokości. Musiała być stara, być może nawet bardziej od samego kościoła. Od dołu kiedyś podpierały ją drewniane stemple, jednak już dawno przegniły, tym samym osłabiając konstrukcje.

Rozejrzeli się dookoła. Nie było żadnego oświetlenia, jednak światło padające przez wyrwę na razie wystarczało. Wydawało się, że znaleźli się w innym świecie, który przybrał formę podziemnego korytarza. Podłoga była równa i stanowiły ją idealnie dopasowane do siebie bloki z piaskowca. Ściany zostały wykonane z bladych, sypiących się cegieł. W powietrzu panował gorzki zapach grobowej zgnilizny. Nieliczne szczurze szkielety w kątach wyglądały na efektowną dekorację wyjętą wprost z halloweenowej imprezy… lecz te wyglądały na prawdziwe. Oprócz nich wokół leżały również świeższe egzemplarze pokryte białą pleśnią zgnilizny. W oddali usłyszeli szelest, jak gdyby znajdowały się tu również żywe ssaki. Tuż przed nimi znajdowały się dwoje drzwi. Oprócz tego po prawej stronie rozpościerał się korytarz, jednak tonął w ciemności.


- Patrz - oboje rzekli jednocześnie i wskazali urządzenie znajdujące się w załomie po lewej stronie. Sharif rozpoznał detektor ciepła. Jego ciało nie emitowało fal, więc po prostu podszedł i wyłączył urządzenie, tak jak przed chwilą zrobił to na parterze kościoła. Gestem pokazał Alice, że może przejść dalej bez obaw.

Osiągneli swój cel, dostając się do podziemi. Teraz musieli podjąć kolejne kroki.

Lotte Visser


Płyta spokojnie opuszczała się ku podziemiom, niosąc na sobie Lotte. Ceglany szyb miał nie więcej niż pięć metrów wysokości, jednak mechanizm działał tak wolno, że Visser miała wrażenie, że mija cała wieczność. Co mogło czekać na nią na dole? Zastanawiała się nad tym przez ten czas i powoli zaczynała podejrzewać, że płyta z celową złośliwością obniża się w tak ślimaczym tempie. Na dodatek rozlegał się przeraźliwy zgrzyt, który mógł być słyszalny nawet na zewnątrz. Na szczęście grobowiec rodziny Aalto znajdował się na uboczu i istniało małe prawdopodobieństwo, że ktoś zwróci uwagę na dźwięk. Stara, nienaoliwiona maszyneria zdawała się aktywnie sabotować jej śledztwo. Na szczęście nie zepsuła się i zaprowadziła Visser na sam dół.


Moc Lotte była nadwyrężona po ostatniej wizji przy nowym grobie Alvara i jego dwóch żon. Już wcześniej zdawała się osłabiona przez jej wybuch w wozie strażackim, kiedy Visser aktywnie walczyła z zablokowanymi czakrami. Teraz jednak do niej wracała. Kobieta przesunęła ręką po ścianie. Wydawała się prawdziwie antyczna. Lotte stawiała kolejne kroki, jednak miała wrażenie, że brodzi nie przez powietrze, ale minione wieki i tysiąclecia, które rozpierały kryptę. Znalazła się w miejscu pradawnego kultu. W jej umyśle pojawiło się skojarzenie ze Stonehenge, choć obydwa miejsca wyglądały zgoła inaczej.

Pradawne pomieszczenie było wykute w skale. Miało kształt prostokąta a półokrągły sufit znajdował się nisko. Lotte mogła chodzić wyprostowana, jednak nieco wyższa osoba musiałaby się pochylać. Na samym środku sklepienia znajdował się bardzo niepasujący element - duża ledowa lampa dająca jasne, błękitne światło, przez które krypta sprawiała wrażenie jeszcze bardziej nienaturalnej. Pod ścianami ustawiono kamienne prostopadłościany, które sprawiały wrażenie grobowców. Na każdym wyryto linię, która układała się w morską falę. Visser skojarzyła, że właśnie takie było znaczenie słowa “aalto” w języku fińskim.


Na samym środku tkwił kwadratowy obelisk. Lotte spojrzała na płaskorzeźby, które pokrywały go i dostrzegła powtarzający się motyw młota. Przeszła dalej, spoglądając na wykutą w kamieniu sztukę. Przedstawiała ludzi, błyskawice, morze, fale… niestety czas zdołał częściowo zatrzeć kształty, tym samym niszcząc bezcenne relikty przeszłości.

Lotte przeszła dalej. Zamarła w półkroku, spoglądając na fragment krypty za obeliskiem. Spostrzegła drewniane biurko, bez wątpienia stworzone w czasach nowożytnych. Obok krzesło, a także… ogromny, przestarzały komputer oraz gruby, staroświecki monitor. Nieco dalej generator prądu oraz kanistry z benzyną. Podeszła jeszcze bliżej.

Spostrzegła zwój materiału zwiniętego w rulon. Kiedy go rozwinęła, ujrzała trzy wersy wyszyte niebieską nicią. Staranna kaligrafia wydawała się perfekcyjna.









 
Ombrose jest offline