Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2017, 14:40   #140
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Kiedy zanurzyli się pośród podziemne ruiny dawnego pałacu Eärendura, Lorelei poczuła dziwny spokój.
Ciemności, które ich otoczyły, w jakiś dziwny sposób przypominały elfce odległe i zapuszczone zakamarki Mrocznej Puszczy, do których od czasu do czasu lubiła uciekać wraz ze swoimi siostrami.
Pozwoliła sobie na moment uciec myślami do tych beztroskich dni, do czasów, kiedy jeszcze nie myślała o dalekich podróżach, a widmo Cienia nie zagrażało całemu Śródziemiu.

Jej rozmyślania i wędrówki tylko sobie znanymi ścieżkami Mrocznej Puszczy przerwał krasnolud Thyri, który zwrócił uwagę na podejrzany szmer gdzieś w oddali. Czyżby oprócz trójki Bractwa ktoś jeszcze buszował po ruinach?
Wszyscy troje zamilkli i stanęli bez ruchu, wypatrując w ciemnościach intruza i nasłuchując.
Lorelei miała jednak najbystrzejszy wzrok, przyzwyczajony do wypatrywania w tak ciężkich warunkach. Wytężyła wzrok, kierując go we wskazanym przez Thyriego kierunku.
- Zwiadowca Snaga - poinformowała swoich przyjaciół, sięgając jednocześnie po strzałę i napinając ją na cięciwie. Nim ktokolwiek zdążył choćby mrugnąć powieką, Lorelei wypuściła cięciwę spod swych smukłych palców i strzała ze świstem pomknęła w kierunku uciekającego orka.

- To stare miejsce, ledwie pamiętające czasy swojej świetności - powiedziała cicho Lorelei, podchodząc bliżej tronu, który oświetlany był snopem światła wpadającego przez dziurę w sklepieniu. Elfka położyła swoją smukłą dłoń na oparciu i spojrzała w górę. Jej blade lico rozświetlone zostało przez snop światła, a pośród kaskady kasztanowych fal pojawiło się kilka jaśniejszych, ognistych kosmyków. - Uczcijmy pamięć tego miejsca pieśnią mojego ludu, która choć na moment wleje tutaj odrobinę magii dawnych dziejów.
I jakby nie czekając na nic dłużej, Lorelei zaczęła śpiewać. Najpierw z cicha, później przybierając na sile. Uśmiechnęła się nieznacznie, kiedy Thyri do niej dołączył.

Nieco później, kiedy mistrz Thyri dokopał się do dawno ukrytego skarbu, pod stopy Lorelei poturlał się mały przedmiot, który lekko lśnił w ciemnościach. Elfka podniosła ów przedmiot i ze zdumieniem stwierdziła, że był to elficki pieścień, pochodzący jeszcze z Drugiej Ery. Był to pierścień z Eregionu, inaczej zwanego Hollinem i miał piękny, szmaragdowy kryształ, który pięknie komponował się z kolorem włosów Lorelei.
Elfka wsunęła go na palec i zaczęła zastanawiać się, co takiego robił w tym miejscu. Jaką miał historię? Kto go wcześniej nosił? Czy był magiczny? Bo z pewnością czuła od niego jakąś moc.

Potem spojrzała na Thyriego, który z nieukrywaną radością zakładał sobie elficki naszyjnik. Rozbawiło to Lorelei, która roześmiała się perliście, a jej melodyjny śmiech odbił się echem od ścian sali tronowej.
- Doprawdy, mistrzu Thyri z Esgaroth, piękna byłaby z ciebie elfka - powiedziała, posyłając krasnoludowi serdeczny uśmiech.

 
Pan Elf jest offline