Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2017, 11:57   #2
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

“A kiedy z nim nie było problemu?” - chciała zapytać Scarlet, podnosząc się ciężko z posłania. Ta odrobina snu, którą udało jej się uszczknąć została znów zmącona przez koszmar, nie dając ani odrobiny odpoczynku od ciągle trawiącego ją uczucia zmęczenia. Czuła, że potrzebuje przytulić się gdzieś na kilka dni, odsapnąć. Wszyscy potrzebowali... no może poza golemem, choć i on wydawał się ostatnio strapiony trudami podróży.

- Co się dzieje? - zapytała na głos, a słysząc swój charczący głos odruchowo sięgnęła po manierkę i przepłukała gardło wodą.
- A skąd ja mam wiedzieć, leży u siebie i jęczy. Weź zerknij bo mnie zaraz cholera strzeli. - Roma wycofała się, nasuwając na głowę kaptur. Obróciła się w stronę Igo. - Wrzuć to na mój motor!
- A co ja jestem, niańka?
- warknęła w odpowiedzi Blind, ale już sięgnęła po kurtkę, by ją narzucić. Czuła się trochę zobowiązana wobec starego wojaka. Kiedyś on ryzykował życie, by pomóc jej i jej ojcu. Teraz ona spłacała długi opiekując się nieco świrującym weteranem.

Żwawym krokiem wyszła na zewnątrz namiotu i zaciągnęła się powietrzem. Rozejrzała się. Od razu jej głowę zaatakowała fala wody, lejąca się z nieba. Polana zaczynała pomału podsiąkać. Igo zwinął już większość obozowiska, pomachał jej i zabrał się za jej rzeczy rzucając wszystko inne, co spotkało się z siarczystym przekleństwem Romy. Donovan siedział owinięty płaszczem pod drzewem i gdyby nie wulgaryzmy, które rzucał raz na jakiś czas przed siebie Scarlet mogłaby uznać, że jest martwy.

Blind nie lubiła deszczu - pogarszał jej i tak już specyficzny sposób widzenia otoczenia. Nałożyła kaptur na głowę, okryła się szczelniej kurtką, po czym podeszła do starego wiarusa.


- Co tam Mc’Corgay? - zagadała jakby nigdy nic - Zbieramy się stąd, nie?
- Chciałbym… do szału mnie doprowadza ta okolica. Tylko jest problem malutka. Naparza mnie lewy bok jakby ktoś sprzedał mi tu kulkę.
- Mężczyzna klepnął się w lewą pierś. - I tracę czucie w lewej nodze.
- Jak chcesz Igo może cię rozprostować. Nieraz pomagał tak mojemu ojcu przy problemach z kręgosłupem. A ja zaraz znajdę coś na ból. Gdzieś tu widziałam Matricarie.
- Jasne malutka, byle byśmy mogli się stąd zabrać.
- Donovan uśmiechnął się do niej z wdzięcznością, po czym wydobył fajkę i ten swój śmierdzący tytoń z za pazuchy. - Jakby co możesz mnie po prostu przywiązać do siodła.
- Nie podpowiadaj mi tego dwa razy.
- zagroziła z uśmiechem Blind, po czym znów narzucając kaptur, podeszła do Igo.
- Zrób ćwiczenia rozciągające z panem Donovanem, tak jak... jak z moim tatą. Pamiętasz, prawda?
Golem przytaknął.
- Tak. - Odpowiedział lekko metalicznym głosem i ruszył w kierunku starca.

Scarlet zaś z westchnieniem zaczęła zagłębiać się w zarośla w poszukiwaniu Matricarii. Liść tej niepozornej rośliny w trakcie żucia skutecznie uśmierzał wszelkie bóle. W większej ilości lub zażywany zbyt często wykazywał jednak właściwości narkotyzujące. Przez pół życia wmawiano jej, że liście mają też charakterystyczny błękitnawy kolor, co znacznie ułatwia ich odnalezienie pośród leśnego runa. Ale to była tylko jedna z setek niepotrzebnych informacji, które starano się wsadzić jej do głowy.

Na Matricarie trafiła kilkanaście metrów od obozu. Niestety nie tylko na nią. Spora kępka została już naruszona na dwojaki sposób. Częściowo nadgryziona przez jakiegoś kopytnego zwierzaka, co powiedzmy było dosyć nieszkodliwe o ile nie była to jakaś locha z małymi. Niestety drugie uszkodzenie ewidentnie wskazywało na rękę ludzką. Może bardziej nogę. Dokładnie niewielki podkuty but kogoś kto ewidentnie nie rozumiał jak pożyteczna jest to roślina.

- Roma! - zawołała koleżankę, rozglądając się przy tym czujnie. Odcisk w taką pogodę musiał być świeży, jednak poza tym Blind niewiele umiała o nim powiedzieć. Co innego jednak ruda zwiadowczyni.
- Rusz dupę i zerknij na to! - krzyknęła, przy okazji oceniając czy coś z ziółka uda się jednak odratować.
Co nieco liści nadawało się jeszcze do użytku. Może nie była w stanie zapewnić Donovanowi rozrywki, ale na uśmierzenie bólu mogło wystarczyć. Zerwała więc kilka pomiętych i niekompletnych listków.
Po chwili obok pojawiła się Roma.
- Co jest znowu? - Widać było że jej pogoda też doskwiera. - Tamtych dwóch się gimnastykuje, ty się drzesz na cały las. Chcę gorącą kąpiel i dobrego wina!
- Na tę chwilę mogę dać ci odcisk buta.
- powiedziała na to bez uśmiech Blind. Wskazała przyjaciółce znalezisko.
Roma podeszła szybko i obejrzała ślad.
- Jak żeś to znalazła? - kobieta przyłożyła dłoń do śladu i rozejrzała się po okolicy. Po chwili miała kolejny. - Ktoś nas podglądał… - Obejrzała się na Blind - Gadałaś ze staruszkiem? Możemy jechać?
- Chciałam zerwać trochę zielska dla niego żeby uśmierzyć ból. Jak skończą gimnastykę możemy jechać. Myślisz, że to ktoś... od Jednookiego?
- Po butach tego nie rozpoznam.
- Roma rozprostowała się. - Mam nadzieję, że nie. Chodź, wsadzimy go na konia i zabieramy się stąd.

Scarlet skinęła głową i ruszyła w kierunku Donovana, by wręczyć mu liście do przeżuwania. Na wszelki wypadek broń miała przygotowaną do strzału. Nikt im nie przeszkadzał ale Roma znalazła jeszcze kilka innych śladów. Gdy wróciły do obozu zobaczyły Donovana kopiącego Igo. Robot ze spokojem powtarzał swoje.
- Pomoc. Panienka, pomoc.
- Ja ci dam pomoc!
- chciałeś mnie zabić.
Z nogą staruszka było ewidentnie lepiej jednak był bledszy a jego ruchom brakowało siły.
- Mc’Corgay zostaw go. - rzuciła Blind bez złości - Mamy obserwatora. Spieprzamy stąd. Tu masz coś na ból. Żuj po kawałku. Najwyżej 5 razy dziennie.
Staruszek sięgnął po liść i wsadził go do ust.
- To nie tytoń. - Rzucił marudnym głosem, ale ruszył w stronę konia. Ido chyba osiodłał go nim zaczął zbierać razy za pomoc. Donovan mógł iść ale noga nadal nie była w pełni sprawna.
- Spadamy stąd. - powtórzyła kobieta, zabierając swój kapelusz i nasadzając na kaptur. Wyglądało to zabawnie, ale już nawet Roma przestała szydzić z powodu starego cylindra - jedynej pamiątki po ojcu Scarlet.

Poczekała aż Igo dokończy pakowanie, po czym, gdy golem stanął na czterech odnóżach, wsiadła na jego grzbiet. Była tam dwa uchwyty, dzięki którym mogła utrzymać się nawet podczas biegu oraz charakterystyczne wypustki - po dwie na każdym boku na nogi kobiety.

Poruszali się dosyć szybko mimo, iż motor Romy miał lekkie problemy ze śliską nawierzchnią, a Donovan musiał się trzymać łęku by jechać. Kruger odezwała się dopiero gdy odjechali większy kawałek. Podjechała na motorze jak najbliżej biegnącego Igo.
- Co robimy Blind? Nie wydaje się by ktoś nas gonił, a Mc’Corgay wygląda za to jakby planował się przekręcić. - Wskazała podbródkiem na chwiejącego się w siodle staruszka.
- Przydałoby nam się trochę cywilizacji, co? - westchnęła Scarlet. Po prawdzie sama marzyła o tym od kilku nocy, by wykąpać się, a potem zasnąć w prawdziwym nawet najstarszym i najbardziej trzeszczącym łóżku. Jedyne co ją powstrzymywało, to zdrowy rozsądek.
- Kojarzysz te okolice? Jest tu gdzieś jakiś targ?
- Słyszałam o osadzie drwali niedaleko. Nic wielkiego ale chyba mają karczmę i jakiegoś konowała
. - Roma zamyśliła się. - Jest tylko problem. Słyszałam o niej od tego dupka, Jednookiego.

Blind powstrzymała się od przekleństwa. Nieraz zastanawiała się na ile ich ucieczka zaszła za skórę Tomowi. To, że jego ludzie spróbują ich pochwycić/zabić przy pierwszej okazji było pewne jak to, że za kilka godzin wszystkie ich rzecz będą przemoknięte od wody. Pytanie brzmiało, czy Jednooki nie wysłał kogoś za nimi - tropiciela lub co gorsza zabójcę... albo kilku.

Osiedle drwali mogło być oczywiście jednym z takich punktów, gdzie informacja o nich dotrze do Toma, z drugiej strony jaką miała pewność, że już teraz nie wiedział, gdzie są?

Grunt to poruszać się w miarę szybko, a do tego potrzebowali odzyskać siły.
Zwróciła twarz w stronę Romy, przecierając gogle z kropli wody, by lepiej ją widzieć.

- Myślę, że jedną noc możemy tam spędzić. Ale potem narzucimy szybsze tempo. - powiedziała, zerkając też na Donovana.
Staruszek ewidentnie był kimś komu odpoczynek się przyda. Chwiał się lekko w siodle ale jechał. Scarlet widziała jak żuje liście, które mu dała.
- Dobra, kąpiel jest warta ryzyka. - Roma uśmiechnęła się na myśl o odpoczynku. - Zboczymy lekko na północ. - Odbiła motorem w prawo.

Siedząca na grzbiecie Igo Blind ruszyła za nią, zerkając co jakiś czas na weterana, czy ten nadąża.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline