Głos podporucznik wyrwał Cotisa na chwilę z postępującej paniki jaka zaatakowała go wobec tego co działo się naokoło. Widać jednak było, że daleko mu do "uspokoisz się?".
Skierował broń w dół, ale pistolet drżał lekko podobnie jak dłoń w której go trzymał. - Bezpieczni... - Jakby smakował to słowo starając to sobie wmówić. - Coś tu morduje ludzi, może całą tą arkę. - Pokręcił głową. - Ten krzyk kapitana...
Pokładowy Medyk SRSV "New Frontiers" omiótł jeszcze raz spojrzeniem całą tuleję. Części ciał całe chmury i drobinki krwi.
Przed nimi przedryfowała głowa jakiegoś mieszkańca "Hope". - Musimy się stąd wydostać - szepnął. - Musimy...
Chłopak nie znał się na zagadnieniach technicznych toteż w kwestii naprawy zasilania pomóc nie mógł.
Trzymając się blisko V. skupił się na częściach ciał jakie ich otaczały. Analizował ich stan, stopień rozkładu, rodzaj obrażeń zadanych tym biedakom.
Pistoletu z dłoni przez ten cały czas nie wypuszczał.
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |