- Dobrze, że nie jestem kotem, wyczerpałbym już połowę swoich żywotów. Może z miksturami poczekamy, aż coś będzie próbowało nas zjeść na już? Może krokodyle jaja? Skoro jesteśmy obok wioski, to może by tak, pomyśleć o noclegu i solidnym, ciepłym łóżku na noc? - Powiedział nieco jękliwym głosem. Co prawda mieli tutaj do zrobienia sporo, po pierwsze, wypadałoby sprawdzić gdzie wyrzucił ich ten martwy chyba mag. Z drugiej strony, miał ochotę się zwinąć w kulkę i pójść spać gdzieś, gdzie jest ciepło i nikt nie będzie próbował go zabić, zjeść, dać w łeb czy coś podobnego. Był ciekawy co tu się znajduje, to bez wątpienia.
Tylko chwilowo miał problemy z wybieraniem tych właściwych myśli, pomiędzy gwiazdkami latającymi nad jego głową, musiały się znajdować gdzieś między boginkami rzucającymi do siebie świetlistymi kulami a latającymi mamutami.
Usiadł ostrożnie, tak żeby nic się pod nim nie osunęło i postarał się zebrać myśli i dojść do siebie. Zaczął od głębokich, powolnych oddechów i sprawdzenia jak się czuje. Wyszedł mu remis. Czuł się jak kocioł prania po spotkaniu z praczką, ale nie miał niczego połamanego.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |