Mirko nie zraził brak odpowiedzi na jego pytania. Ciekawie zerknął w stronę Yetara, który odezwał się i poruszył w zasadzie pierwszy raz. Niziołek wydawał się zaskoczony nagłą jego obecnością.
- Coś on szary się zrobił. Może jednak nie czuje się za dobrze? - zapytał cicho, pykając z fajki. Po następnej chwili na zastanowienie chrząknął głośniej.
- Nasza wioska chętnie was ugości. Będziecie straszną atrakcją… - przełknął ślinę, bo jego wzrok przesunął się po Lunie, szczególnie zwracając uwagę na ładną przecież twarz oraz krągłości. Dla człowieka małych, ale dla niziołka? - Mamy nawet gospodę! - podkreślił. Pyknął jeszcze kilka razy z fajki, wskazując na linę.
- Jest przywiązana. Powinna wytrzymać, ale moi kompani was nie wciągną na górę. No chyba, że ciebie - uśmiechnął się do wyroczni. - Ale tak opuszczać od razu to miejsce… tyle tajemnic…