- Nie tak prędko, Aurelio – mruknęła Tarja, marszcząc brwi. - Zbyt szybko wyjawiasz naszą nazwę byle komu, kto biega po lochach.
Kapłanka potarła brodę w zamyśleniu. Wyglądało na to, że miała rację, to jest, cokolwiek uciekło z klatki stanowiło źródło rozpaczy kobolda. W końcu dodała:
- Co to jest ten… Kal-kryks? - zapytała, wymawiając obcą nazwę. Łamany wspólny kobolda wcale nie pomagał. - I kto go zabrał? I w którą stronę uciekł? I wreszcie, więcej was biega po tym miejscu, czy to tylko ty? - Tarja zadawała pytania, zastanawiając się, czy kobold rzeczywiście potrzebuje ich pomocy.