Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2017, 10:58   #4
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Nie było sensu bawić się w subtelności. Jednooki na pewno obstawił okna swoimi ludźmi. Blind po prostu pchnęła główne drzwi i weszła do środka.
Na dole czekała na nią kobieta, która wręczyła jej list. Była wyraźnie w dużo gorszym nastroju.

- Jednak przyszłaś… - Przewróciła oczami. Scarlet dostrzegła przy tej okazji kilka osób, patrzących na nią. W paru rozpoznała starych członków Boltsów. - Zostaw tutaj kaburę i zapraszam na górę.

Scarlet posłuchała bez słowa. Nie było sensu się wykłócać. Następnie skierowała się we wskazanym kierunku. Na piętrze było sporo pokoi ale bez trudu odnalazła ten, do którego miała się udać. Za otwartymi drzwiami rozpościerał się widok na sporą sypialnię, oświetloną alchemicznym światłem. Scarlet bez trudu rozpoznała fioletowy blask cruoru w lampach.


Pomieszczenie było ciepłe i przytulne. Jak przystało na pokój szefa, jednego z największych gangów w tym regionie. Zresztą samego Jednookiego także znalazła bez problemu. Siedział rozwalony na jednym z foteli, a obok stały dwa kieliszki wina.


- Cześć suczko. - Powiedział z tym swoim szyderczym uśmiechem. Z roli partnerki została najwyraźniej zdegradowana do roli psa takiego jakim miał być Donovan. - Zamkniesz za sobą drzwi?
- Chcę najpierw wiedzieć co z Romą.
- odparła szorstko - Wtedy zagram w jaką tam chcesz gierkę. Na razie jednak nie wiem do kogo mówisz. No chyba, że chodzi o tę dupcię na dole. - uśmiechnęła się krzywo.
- Skoro tu jesteś pewnie ktoś już skoczył by zanieść dziewczynom odtrutkę. - Powiedział nie przerywając uśmiechu. Scarlet wiedziała, że jest zirytowany. Coś w tej całej sytuacji nadal było mu nie na rękę. - Trochę się ociągałaś, mam nadzieję że to nie odbije się za bardzo na zdrowiu tego starego kundla. I chodzi cały czas o ciebie.
- Chciałam wiać.
- powiedziała tonem oczywistej oczywistości - W wiadomości nie było jasno napisane, że zajebałeś mi kumpele. I... wciąż oczekuję dowodu. Potem mogę dla ciebie zaszczekać. - prychnęła.
- Trzeba było posiedzieć dłużej i sprawdzić. - Tom podniósł się i wziął ze stolika oba kieliszki, podszedł z nimi do Scarlet i wysunął oba do przodu. W jego oczach nie było wrogości. Miała nawet wrażenie, że im dłużej na nią patrzył tym mniej widziała tam irytacji, a więcej dobrze sobie znanego pożądania. - Możesz wybrać Blind. Pogadamy?
Zmarszczyła brwi.
- Wiesz, że po tym wszystkim... nie powinnam ci wierzyć nawet, gdy mówisz, że słońce świeci w dzień? - zapytała, lecz zamiast czekać na odpowiedź, zdjęła płaszcz, rzuciła niedbale na pobliski fotel i wzięła jeden z kieliszków. Nie było sensu wkurzać Toma bez potrzeby. Na razie mogła zagrać w jego grę. Usiadła na łóżku, zakładając nogę na nogę. Przyjrzała się dawnemu kochankowi.

- Chodzi o coś więcej niż zemsta... - zgadywała.
- Gdybym się mścił po prostu kazałbym poderżnąć gardła twojej bandzie na tamtej polanie. - Powiedział spokojnie, upijając łyk wina.
Ona również się napiła, przyglądając się mężczyźnie. Niewiele się zmienił. Ten sam sposób chodzenia, postawa ciała, te same gesty, ten uśmiech... tylko oczy wydawały się nieco bardziej zmęczone niż pamiętała. A właściwie oko.
- Wyobraź sobie, że wpadłam na to. Ale musiałeś to podkreślić, żebym czuła twoją łaskę, którą mnie dotknęła. Pewne rzeczy się nie zmieniają, co Tom? - odparła, lekko się uśmiechając i nie czekając na odpowiedź, dodała - Masz więc ofertę nie do odrzucenia. Zamieniam się w słuch.
Jednooki odstawił swój kieliszek i podszedł do siedzącej na łóżku Scarlet. Uśmiechnął się przyglądając się jej z góry.
- Chcesz przejść od razu do interesów?- Sięgnął do jej cylindra i powoli zdjął jej go z głowy.

Podniosła powoli głowę, by spojrzeć na niego. Odmówić mu to jak wydać wyrok na siebie i Romę, z drugiej strony mógł się tylko z nią bawić.
- A co, mam dać ci powody do nazywania mnie suczką? - wytknęła mu powitanie - Masz dość wielbicielek. Zawsze miałeś. Nie ma więc co budzić dawnych sentymentów. Przejdźmy do rzeczy. - powiedziała spokojnie bez złośliwości w głosie, a wręcz z jakimś takim tonem smutku.
Tom rzucił jej nakrycie głowy na jeden z foteli.
- Od kiedy przejmujesz się tym, jak cię nazywam? - Zobaczyła jak zaczyna rozpinać kamizelkę, cały czas się jej przyglądając. W jego spodniach pojawiła się lekka wypukłość.
Nie poruszyła się, znów upijając łyka wina.
- Chyba od czasu, kiedy brzydkie określenia w naszych relacjach przestały być rodzajem smaczku, a stały się po prostu... brzydkimi określeniami. - odparła, przyglądając mu się - Czyli od dziś.

Kamizelka opadła na podłogę. Tom rozpiął koszulę, wiedziała że jej nie zdejmie z uwagi na zamontowany na wierzchu mechanizm. Kiedyś pomagała mu się przebierać, teraz musiał to robić ktoś inny. Zamiast tego sięgnął do spodni.
- Blind, bądź rozsądna. Oboje wiemy, że też chcesz bym cię zerżnął. - Powiedział z zawadiackim uśmiechem. - Pomyśl jaki pozytywny wpływ może to mieć na nasze relacje.
Coraz trudniej było jej udawać niewzruszoną. Ten dziwny magnetyzm między nimi wciąż był. Mimo całego syfu, który ich dzielił, wciąż przyciągali się, uwodzili...
- Myślę, że rozsądek nie ma tu nic do rzeczy. - odparła Scarlet odwracając wzrok i kierując go na najbliższy obrazek. Znów upiła łyk wina.
- Chcesz żebym ci uległa ze strachu? A może z powodu czystej kalkulacji? To trochę nie w twoim stylu. - rzekła, nie patrząc na mężczyznę.
Usłyszała jak jego spodnie opadły na ziemię. A tuż przed jej oczami pojawiła się dłoń, która chwyciła kieliszek. Drugą musiał oprzeć się o materac, tuż za jej plecami.
- A co jeśli interesuje mnie tylko byś mi uległa? - Szepnął tuż przy jej uchu. Delikatnie spróbował jej wyjąć kieliszek z dłoni.
Pozwoliła mu na to, po czym znów spojrzała mu w oczy. Jego usta były tak niebezpiecznie blisko... odruchowo rozchyliła swoje wargi. Po chwili jednak przełknęła ślinę i zacisnęła je w wąską kreskę.
- W takim razie mój opór nie ma znaczenia, czyż nie? Ba, nigdy nie lubiłeś kłód w łóżku... ale może coś się zmieniło w tym temacie?
Jednooki z uśmiechem na twarzy odstawił kieliszek. Delikatnie pocałował zaciśnięte wargi, po czym zszedł niżej i zaczął całować szyję Scarlet, jednocześnie rozpinając jej ubranie.
- Ty, kłodą w łóżku? - W jego głosie pojawiło się zaskoczenie, pomieszane z rozbawieniem. Poczuła jak pod wpływem jego zwinnych palców pierwsza z warstw opada na łóżko. - Jeszcze powiedz, że specjalnie dla mnie będziesz tam sucha.
- Chciałabym...
- powiedziała cicho, odsłaniając szyję na jego pocałunki - Ale oboje wiemy, że nie potrafię. Tak jak ty nie potrafisz zapanować nad tym, że ci staje na sam mój widok. - zaśmiała się cicho, rozkoszując jego dotykiem.
Nagle objęła jego kark ręką i przyciągnęła do siebie gwałtownie, całując z pasją jego usta.
- Dupek... - wymruczała przy okazji krótkiej przerwy na złapanie oddechu, po czym znów go pocałowała, uwalniając tlący się w niej płomień.

Tom przestał się cackać i przyspieszył rozbieranie Blind, niemal zrywając z niej ubrania. Popchnął ją na materac i zszarpnął spodnie razem z bielizną. Patrzył na nią znanym jej bardzo dobrze uśmiechem, dumnego posiadacza. Widziała jak jego członek niemal drży na sam jej widok.
- Obróć się i wypnij ten swój zgrabny tyłeczek. - Patrzyła jak chwyta swoją męskość i zaczyna się nią bawić.
Dziewczyna zaś, mając na sobie tylko rozpiętą koszulę, spod której kusiła nagością dawnego kochanka, zaśmiała się. Oparła stopę na nagiej piersi mężczyzny. On również był odziany teraz jedynie w rozchełstaną koszulę i mechanizm, dzięki któremu poruszał ręką.
- Najpierw powiedz po co mnie tu ściągnąłeś. - rzekła twardo, zapierając się nogą o jego pierś, przez co nie mógł się zbliżyć.
Tom przerwał zabawę i chwycił jej nogę.
- Powiem… w swoim czasie. - Jego uścisk wzmocnił się. Była niemal pewna, że jeśli się nie obróci Jednooki jej w tym pomoże. Nagle jednak spojrzał w stronę okna. - Ciekawe. Brzmi zupełnie jak nasz stary dobry Igo. - Spojrzał podejrzliwie na leżącą w łóżku Scarlet. - Co kombinujesz Blind?
- To mam się obracać czy spowiadać?
- rzuciła prowokacyjnie, wciąż zapierając się na łóżku. Gdyby jeszcze nie miała takiej ochoty na tego faceta, pewnie wykręciłaby mu gorszy numer. Po trochu jednak chciała się z nim zabawić, chciała żeby znów zagrali w jakąś niegrzeczną gierkę na granicy namiętności i nienawiści. Niestety, oboje ich to kręciło.

Tom odepchnął jej nogę i pochylił się nad nią. Chwycił ją boleśnie za dłoń i przyciągnął do siebie.
- Nie wiem czemu jedno miałoby wykluczać drugie. - Obrócił ją do siebie plecami, boleśnie wyginając trzymaną rękę do tyłu i tak poprowadził do okna. Czuła jak jego męskość ociera się o jej pośladki.

Mocno popchnął ją na szybę i oparł głowę o jej ramię. Na dole stał Igo, wraz z grupą zdziwionych ludzi i grupą całkiem rozbawionych Boltsów, między którymi Scarlet odnalazła kobietę, która przekazała jej wiadomość.
- Chytre. - Szepnął jej prosto w ucho. Poczuła na swoim udzie znajomy gorąc. - Gdyby nie było to jedno z moich miast, mogłoby nawet zadziałać. - Wbił się w nią mocno, dociskając jej ciało do chłodnej szyby.
Poza okrzykami Igo usłyszała teraz jeszcze kilka innych, bardzo entuzjastycznych.

Scarlet jęknęła boleśnie. Cholerny samiec... jak on mógł ją tak potraktować? Tak... upokorzyć? Zagryzła zęby, by zdusić kolejny krzyk i chociaż tę satysfakcję odebrać mężczyźnie, który brał ją teraz na oczach tych wszystkich gapiów. Oczywiście, karał ją. W ten sposób odgrywał się za numer, który chciała mu wywinąć z Igo.
- Przegiąłeś... - szepnęła tylko.
- Nie podoba ci się? - Wysunął się prawie do końca, pozostawiając w jej wnętrzu sama końcówkę. Obok jej twarzy pojawiła się jego dłoń. Nacisnął na klamkę i otworzył szeroko drugą połowę okna. - Powiesz mu by przestał, albo ja powiem swoim ludziom by go rozwalili. - Wbił się w nią znów mocno, podkreślając ostatnie zdanie.
Tym razem jednak spodziewała się tego. Mimo to zawyła nawet głośniej niż za pierwszym razem ku uciesze gawiedzi na dole.
- Powiem... tylko przestań... - zachlipała, a gdy już miał coś na to odpowiedzieć, Blind kopnęła go z całej siły w goleń. Wyswobodzona, wspięła się w mgnieniu oka na okno i skoczyła.

- IGO, ŁAP MNIE! - krzyknęła, spadając.
Wylądowała wprost w ramionach golema.
- Pani? - Metaliczny głos Igo wyraził zaskoczenie. Usłyszała charakterystyczny szelest i gdy rozejrzała się wokół, wszyscy ludzie z Boltsów celowali do niej z broni. W oknie stał oparty Tom, z wyraźnym zaciekawieniem obserwując co teraz zrobi Blind.
- Tryb biegowy! Wiejemy! - poleciła obejmując golema za szyję i mocnym wyrzutem ciała przemieszczając się na jego plecy, by mógł przyjąć “czworonożną” postawę. Praktycznie naga kobieta, przyczepiona do pleców stalowego olbrzyma doprawdy musiała wyglądać niezwykle... niezwykle głupio. Gdzieś tam po cichu Blind liczyła jednak na to, że Jednooki będzie chciał ją schwytać, a nie zabić. Szczególnie teraz - nienasycony.

Kilku Boltsów zagrodziło drogę Igo, celując nie w Scarlet, ale wprost w głowę golema. Dwie na trzy z tych broni, rzeczywiście mogły mu ją rozwalić. Tom nie reagował. Pytanie czy naprawdę był gotów ją wypuścić, po tym numerze.

Pierwszy strzał trafił w “rękę” Igo, mimo to golem wyminął napastników i ruszył dalej, starając się biec na trzech kończynach. Jednak po chwili Scarlet usłyszała kolejny wystrzał i golem przewalił się na bok, zrzucając ją z siebie. Jeden ze stawów kolanowych też był w drzazgach.

- NIEEEEE!!! - krzyknęła przerażona, z trudem zbierając się z ziemi - Przestańcie! Zostawcie go! Zostawcie!!!

Igo nawet, gdy nie mógł się podnieść przebierał członkami, jakby chciał biec. Widząc jego nieporadność, Scarlet poczuła jak do jej oczu napływają łzy.
-Wygrałeś chuju! - wydarła się - Wygrałeś, słyszysz?!!!

Z gardła jej wyrwał się szloch, gdy brodząc w błocie podpełzła do golema. Choć sama miała pełno otarć, a z rozbitej wargi sączyła się krew, przytuliła się do Igo, jakby chciała go ochronić.
- Ciii... już. Już nie musisz biec. Jesteś ranny. Musisz oszczedzać siły. Naprawimy cię... obiecuję... - chlipała.
Golem zatrzymał się.
- Pani. - Igo podniósł na nią wzrok. - To nie rana. - Powiedział spokojnie.

Scarlet usłyszała, że ktoś podszedł. Tuż obok golema stanęły znajome buty. Tom miał na sobie jedynie pospiesznie wciągnięte spodnie i rozpiętą koszulę. Jednooki przyglądał się im, jednak nie widziała na jego twarzy satysfakcji. Był raczej rozczarowany. Rzucił Scarlet, jej własny płaszcz.
- To nie zabawa Blind. - Powiedział obracając się do niej tyłem. - Moi ludzie go wniosą, a my… musimy porozmawiać.

 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 20-08-2017 o 11:41.
Mira jest offline