Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2017, 15:25   #30
Drahini
 
Drahini's Avatar
 
Reputacja: 1 Drahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumnyDrahini ma z czego być dumny
Po walce

- Torikhę! - Nioziołek szarpnął kapłaneczkę za rękaw. - Co teraz? Gdzie idziemy? Bo tak sobie myślę… - Trzewiczek przeskoczył z miejsca po lewej stronie swojej rozmówczyni na miejsce po prawej - ...że jak ma ich być więcej to przydałaby się specjalnie dobrana broń. - Stimy wskazał sejmitar - Ma jakieś magiczne no wiesz… ten tego? - mały jegomość kilkukrotnie uniósł i opuścił brwi - Właściwości!?
Przyłapana półelfka popatrzyła w zdziwieniu na małego mężczyznę, w ciszy starając się ogarnąć i jako tako przetrawić zasłyszany i nieco chaotyczny potok słów.
- Ko - wyartykułowała grzecznie, układając usta w szeroką obrączkę. - To-ri-ko. Ha jest bezdźwięczne. - Melune powstrzymała się, by nie pogłaskać niziołka dość protekcjonalnie po głowie.
- Tak… jest magiczny i z tego co mi wiadomo osłabia zranionego przeciwnika. - Kapłanka wzruszyła ramionami, nie wiedząc co jeszcze dodać. Dla niej owa broń była tylko narzędziem jak młotek czy piła, toteż nie widziała w niej nic emocjonującego.
- Nie, nie! - Stimy zaprzeczył równocześnie silną gestykulacją ramion - Koko, chodzi mi o coś co pomoże w walce z umarłymi. Niektóre przedmioty magiczne można wzmocnić czyniąc je jeszcze potężniejszymi! Inne zwyczajnie natchnąć właściwością odpowiednią do chwili. Święty relikt, coś natchnione boską morfą! Sprzężenie zwrotne! - Stimy wciągnął głośno powietrze - To by było idealne! Jesteś kapłanką? Masz coś takiego, prawda?
Shavri podszedł do nich gdzieś w okolicach “Koko”. Niósł w reku kilka odzyskanych strzał i uśmiechnął się do kapłanki, słysząc perorę niziołka, z której jak zwykle rozumiał co drugie (wariant optymistyczny) lub co trzecie (pesymistyczny) słowo. Przyszło mu na myśl, że może to dlatego tak doskonale się z nim dogadywał... Póki co czekał, aż tych dwoj skończy rozmowę. Nie mógł się powstrzymać od bacznego lustrowania okolicy w poszukiwaniu nowych zagrożeń. Chwilowo walka się skończyła, ale mogła rozgorzeć natychmiast na nowo.
- A-aaa… - Tori starała się nie wyglądać na przerażoną potokiem głosek jakie wypuszczał z siebie Stimy. - Mam wodę święconą, święty symbol na szyi i tarczy oraz kilka czarów specjalnie przygotowanych na walkę z nieumarłymi. Nie przejmuj się, w razie kłopotu… obronię cię razem z moją Panią.
Nieduże dłonie klasnęły o boki Trzewiczka w geście rezygnacji. Spojrzał na Shavriego i zaraz uśmiechnął się całkowicie zmieniając wyraz twarzy.
- Cześć! - powiedział zupełnie ignorując fakt, że przecież ciągle się widywali, rozmawiali i trwa to nadal. - Ty masz te buty i coś jeszcze? - Od słowa do słowa niziołek zaczął skakać po wszystkich, wypytując ich o najróżniejsze przedmioty. Uzasadniał to chęcią zwiększenia ich “potencjału splotu magicznego”. Na jego nosie znów znalazły się przeciwne “Vigogle”, a na twarzy lekko szurnięty uśmiech.
- Yyy, tak, tak. Ale ja w innej sprawie. W zasadzie dwóch, więc Toriko, proszę daj nam jeszcze chwilkę swojego czasu - poprosił tropiciel i zwrócił się najpierw do niziołka, który to zatrzymał się, spoglądając z zainteresowaniem na włócznię Marva: - Posłuchaj, ty się znasz na tym, Trzewiczku. Czy to “normalne” dla tych zombie znikać w jednym miejscu i pojawiać się w drugim? Widziałem, jak jeden zrobił to i pojawił się zaraz obok Przeborki! Szczerze, to trochę mnie to martwi. Walczyłem już z nieumarłymi, ale żaden nie robił takich sztuczek.
Melune przez chwilę patrzyła swoimi łagodnymi i orzechowymi oczami na towarzysza. Jej twarz wydawała się rozluźniona na tyle, na ile pozwalała sytuacja w jakiej byli. Zdecydowanie ciężko było wybić kobietę z równowagi.
- Pytasz się czy zombie umie się teleportować? Nie… nie umie. Jakkolwiek to zabrzmi… jest za głupie na posługiwanie się magią. To tylko ciało, zaklęte by nawet po śmierci szło przed siebie i atakowało wszystko dookoła. Duch dawno je opuścił, a wraz z nim umiejętności. Niestety nie umiem wytłumaczyć tego co widziałeś.
- Temu właśnie pytam Trzewiczka
- przyznał Shvri. Odpowiedź kapłanki, tylko zaostrzyła typową dla niego paranoję. - Ale do Ciebie też mam pytanie. Mam całą butelkę wody święconej. W sumie nie pomyślałem o tym wcześniej, ale czy myślisz, że jeśli pokryję nią strzały i swoje ostrza, to będą skuteczniejsze w walce z nieumarłymi?
- Wyłóż dno kołczanu kawałkiem utwardzonej skóry i wlej do środka wodę
- wtrącił myśliwy - Gdy ostatnio tak uczyniłem to nawet syczało jak się trafiło trupa.
Tori tylko uśmiechnęła się na odpowiedź Jorisa, który wyręczył ją z tłumaczeń.
Twarz młodszego tropiciela rozjaśniła się jak świątynny wizerunek Sune.
- Dzięki! Mam płótno, myślę, że też się nada.
Po tych słowach wrócił spojrzeniem do nioziłka, czekając na jego odpowiedź. Świeżbiło go, żeby zastosować się jak najszybciej do rady kolegi, ale jeszcze bardziej, to przeszukania oczyszczonego z zombie budynku.
Niziołek z trudem oderwał wzrok od włóczni Marva i wił się przez chwilę, jakby nie wiedząc czy się przyznawać.
- A to… - zaczął łapiąc ponowne spojrzenie Shavriego - … to nic takiego, to tylko moja kusza, te zombie wydają się całkiem w porządku! - Trzewiczek roześmiał się - W zrozumieniu, że totalnie zwyczajne na tyle na ile zdążyłem się z nimi zaprzyjaźnić, oczywiście!
Shavri nie zrozumiał. To znaczy ulożyło mu, kiedy okazało się, że zombie są zupełnie typowe… O ile w ogóle można to o nich powiedzieć. Natomiast jedna rzecz nie dawała mu spokoju.
- Czekaj, bo nie wiem, czy znowu cię nie zrozumiałem… - przyznał ze śmiechem. - Chcesz mi powiedzieć, że twoja kusza to zrobiła?
- No pewnie, a coś ty myślał, Shavri? - zapytał Trzewiczek, jakby to było oczywiste. - Mam jeszcze rękawice rażące STRASZLIWYM piorunem, jak chcesz to ci sprzedam, ustalimy jakąś sensowną dla obu cenę.
Shavri oniemiał, ale szybko się pozbierał.
- Wiesz co… średnio ogarniam moje niemagiczne miecze, więc raczej nie. Ale ten… yyy… Czy mógłbyś - nie wiem - jakoś ostrzec nas następnym razem przed działaniem twojego ekwipunku? Przeborka wyglądała w sumie na dość zdziwoną - dodał obronnie na wypadek, gdyby faktycznie dla wszystkich innych było to jak najbardziej normalne działanie.
Trzewiczek wzruszył ramionami
- Wyglądała na przygotowaną… No ale teraz wiecie, w zasadzie mogę zostawić walkę tylko wam i tak się na tym nie znam.
- Nie, nie, walcz, walcz. W walce każda para rąk i oczu przydatna… - bąknął Shavri i pośpiesznie ulotnił się za Jorisem.
- A jakby przyszło Ci do głowy majstrować coś przy moich błyskotkach, to się Żwirku dwa razy zastanów. Albo i trzy. - Turmalina pogroziła palcem Trzewiczkowi.
 
Drahini jest offline