Tarja uniosła brwi. Mogło być coś na rzeczy: bestia mogła być bardziej przychylna, jeśli tylko dałoby się ją ugłaskać. Posiadanie przewodnika po tym zapomnianym miejscu musiało się opłacić.
- Co to są te konary i dokąd poszły? - zapytała wprost kobolda.
Po czym zwróciła się do towarzyszy:
- Zanim pójdziemy dokądkolwiek, odpoczęłabym przez chwilę. Cokolwiek było w stanie rozwalić klatkę i wynieść, cokolwiek w niej było, zapewne potrafi się obronić.