Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2017, 19:16   #18
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
3 listopad Father’s Pride
Południe




Chris musiał się jeszcze uporać z długą rozmową z żoną. Gdy tylko dostała od niego sms, że jeszcze żyje zadzwoniła zmartwiona. Podobno nie dzwoniła bo nie chciała mu przeszkadzać w pracy. Ostatecznie nie mogła być pewna kiedy dokładnie pracuje i co w zasadzie robi. Wypytała go o wszystko co tylko mogła, z kim pracuje, gdzie dokładnie jest, jaka jest pogoda, co je, czy już wie kiedy wraca, potem opowiedziała o tym co się działo u niej, a działo się sporo. Przynajmniej według niej, Chris zapomniał siedemdziesiąt procent treści rozmowy, zaraz po jej zakończeniu. Złożyła szybki raport na temat dzieci i tego jak świetnie sobie radzi Jack, a Julie… niby raz do niej zadzwoniła i lekko dała znać, że przydałyby się jej jakieś pieniądze. Ann przesłała jej kilka stów, nic wielkiego jak na jej zarobki, ale dla Julie to zapewne połowa wypłaty jako kelnerka w przeciętnej kawiarni. Balet był jednak ciężkim kawałkiem chleba, szczególnie gdy miało się za dużo duszy artysty. Generalnie jednak nie miał się czym martwić. Wszystko było dobrze, u wszystkich wszystko było dobrze. Normalne życie dalej się toczyło. A u niego? W sumie podobnie. Zdecydowanie spodziewał się czegoś więcej po sprawie zaginięcia detektywa. Szczególnie, w takim miejscu, totalne zadupie z ekscentrycznymi mieszkańcami, to aż się prosiło o spisek. Jednak póki co… póki co nic. Miasteczko jak miasteczko, Thomas wydawał się być dla mieszkańców tylko przejezdnym, nachalnym ekscentrykiem, który niewiadomo po co chce kupić kawałek bezużytecznej ziemi. W sprawie było za dużo niewiadomych, których można było się chwycić by szybko do czegoś dojść, a za mało szczegółów, które by naprowadziły go na coś solidnego.
Chyba, że cały czas coś im umykało… tego jednak nie mógł ot tak wiedzieć. Najwyraźniej był też za mało doświadczony by zmysł detektywa mu podpowiadał, że czegoś rzeczywiście nie sprawdził, albo coś przegapił. Póki co wydawało się jednak, że dopisała im odrobina szczęścia i mieli okazję zbadać kluczowy element w historii miasteczka. Jednak jak wielkie znaczenie mogła mieć stara kopalnia? Możliwe, że brnęli w ślepy zaułek i tylko marnowali czas. Jeśli ta druga opcja okazałaby się prawdziwa… nadszedłby czas by zacząć się martwić powodzeniem sprawy.

Deanna zdawała się za to być do przesady spokojna. Raporty i sprawozdania nie leżały w jej naturze, ani te poranne ani wieczorne. To z jakiej strony miała się zabrać do całej sprawy w sumie też było jedną wielką zagadką. Joachim z motelu zdawał się być solidnym punktem zaczepienia w sprawie Thomasa, sprawa jego zmarłej żony rzucała na niego niekorzystny cień, niewiadome było jakie jeszcze psychozy skrywał, lub jakie inne wspomnienia skrywa przed nim jego własny umysł. Postanowiła jednak nie konfrontować tej sprawy bezpośrednio z nim, gdy nadarzyła się okazja zbadania osławionej miejskiej kopalni. Zawsze pozostawała im też nadzieja, że lepiej idzie Patrici.

Z Agathą i jej chłopakiem Markiem spotkali się równo w południe, złapało ich kilka opóźnień, chyba mała sprzeczka wnioskując po nastroju w jakim Mark wyszedł z pokoju. Miał przystojną twarz, ale widać było po niej, że często marszczy się w pełnym niezadowolenia grymasie. Dobrze się to jednak łączyło z inteligentnymi oczami o nieco leniwym wzroku. Tworzył ciekawy kontrast z rozbieganym wzrokiem i niespokojną, niecierpliwą naturą rozweselonej Agathy, podczas gdy sam co chwila marszczył czoła i wzdychał pod nosem.
Pojechali ich vanem a Mark mówił raczej niewiele, Agatha za to wręcz przeciwnie. Nie mogła się zamknąć na temat tego jak świetnym geologiem jest jej kochanek, a przy okazji zapalonym historykiem. Słynnego zapału nigdzie jednak nie było widać.
- Podobno kopalnia zawaliła się dwa razy. Tak mówił Mark, nie wiem jak się do tej informacji… dokopał - powiedziała z lekką pauzą by wszyscy spostrzegli jej subtelny żart - ale potem to ktoś potwierdził w urzędzie. Raz jak się zapadła to potem ją zamknęli, dawno temu pod koniec gorączki złota. Stwierdzili, że i tak tam nic nie ma, albo jest za mało, to skoro się zawaliła i zabiła połowę mężczyzn z miasteczka, to lepiej dać sobie spokój. Drugi raz jakieś dzieciaki tam wlazły i narozrabiały. Dwójka niby zginęła, jedno przeżyło. Jakieś trzydzieści lat temu chyba.
- Tak… niestety nie udało się ustalić kim był ten dzieciak, nikt chyba nie chciał powiedzieć. A szkoda bo by było wiadomo, która część kopalni jest mniej stabilna… - dodał z niezadowoleniem Mark. - A teraz trzeba będzie wszystko mierzyć, badać… centymetr po centymetrze. Masę wzmocnień pewnie dodamy.
- Temu mamy tyle sprzętu. Dużo roboty poświęcimy na same zabezpieczenia. No, ale jak nam pomożecie to pójdzie szybciej i prędzej zobaczymy co jest głębiej - zapewniła ich Agatha.
- Ten wasz znajomy - Mark nagle zmienił temat. - Agatha mówiła, że z jego powodu was interesuje kopalni. Zaginął, tak? - spytał gdy zbliżali się do kopalni.

3 listopada San Diego
Około 17


Poszukiwania w szpitalach nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Z jednej strony może to i lepiej, że w żadnej z tych placówek nie było Thomasa, z drugiej… mogło to być niepokojące.
Próbowała się dodzwonić do Deanny i Chrisa, jednak oboje zdawali się być poza zasięgiem. Raczej nie było to dziwne, o ile chociaż o odrobinę oddalili się od Father’s Pride.
Miała przed sobą kilka opcji, a złomowisko wydawało się być w tej chwili jedną z lepszych. Były powody, by podejrzewać, że rzeczywiście miejsce to ma związek z zaginięciem samochodu, mieli tam wielu sprawnych mechaników, może jeden z nich na miejscu gdzie był zaparkowany samochód zajął się nadajnikiem, a dalej już jakoś poszło.
Z rozmyślań na temat tego co dalej wyrwał ją telefon. Anna, jej siostra bliźniaczka. W sumie mogła do niej wcześniej zadzwonić, w sumie razem z Billym mieszkali w San Diego bo tutaj go przydzielili gdy wyszedł z akademii policyjnej kilka lat temu.
- Pat? Ty żyjesz jeszcze durnoto? Od tygodnia się nie odzywasz? - spytała, a po tonie jej głosu można było poznać, że bardziej z tęsknoty dzwoniła z nudów. Przez te wszystkie lata za bardzo się do siebie zbliżyły, żeby się rozczulać po tygodniu nierozmawiania ze sobą. Patricia jak już bardziej powinna się martwić milczeniem ze strony Alexa, jej… współlokatora/niby-chłopaka. Jego upierdliwość lekko zelżała, co jakoś jej nie przeszkadzała. Musiała się skupić na sprawie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline