Durbein zgadzał się z Santiago, należało się wywiedzieć czegoś od konfratrów Mossbauera. Przecie jak jego ktoś ukatrupił, to i ich może. Sam się w spiskach nie wyznawał, ale Santiago mieczem go robić uczył, to się go Ehrl postanowił słuchać.
- Poszukajmy takiej dobrej gospody, co w niej majętne ludzie siedzą. Mamy trochę karli, na noc starczy - wyszeptał i dodał bez przekonania: - Tam bezpiecznie.
Prawdę powiedziawszy bardziej niż na wątpliwe bezpieczeństwo liczył na rozpalony kominek. I pościel. Podczas podróży bardzo zagustował w pościeli, szczególnie czystej. - A jak jest ich dużo i zbrojni są? - zapytał bojażliwie Estalijczyka. To mogli być ci sami co Mossbauera zabili. Nic więcej nie mówił, zda się na decyzję starszych. |