Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-08-2017, 15:48   #6
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

W sypialni zastali siedzącą na fotelu Helen. Wyraźnie to miejsce nie było jej obce.
- Skończyliście w końcu. - Jej wzrok skupił się na Tomie, ale Scarlet była pewna, że nie był to wzrok kochanki. Bardziej przypominał to jak kobieta wcześniej lustrowała Donovana. - Anna już się pochwaliła, że urządziliście tu mały cyrk.
- Helen, Helen…
- Jednooki pokręcił głową i usiadł na łóżku, pozostawiając Blind drugi fotel. - A co ciekawego wydarzyło się u ciebie?
- Zgodnie z poleceniem oboje śpią. Maria oczywiście opóźniała to…
- Kobieta uśmiechnęła się krzywo. - Stara dobra Roma, przypadła jej ewidentnie do gustu.

Helen przeniosła wzrok na Scarlet.
- A ty jak po upadku? - Spytała tym typowym lekarskim tonem.
- Skoro wiesz, co robiliśmy, to chyba wiesz, że jestem na chodzie, ale dzięki za troskę. Co z Donovanem? - zapytała, chcąc uzyskać jakieś informacje o stanie zdrowia kompana. Zadanie zadaniem, ale piguła pewnie miała możliwość mu się przyjrzeć.
- Miał mały zawał. Dobrze, że dałaś mu Matricarie, nie będzie miał zatorów. Na razie kazałam podać mu wywar z liści i dałam prochy nasenne, co by nie jarał i nie pił. - Powiedziała z lekkim przekąsem. Spojrzała na Jednookiego i powiedziała bez skrupułów - Jest idealny na zakładnika. Powinnam mu podać leki, jeśli chcemy by ruszał lewą ręką i nogą i usadzić na miejscu na kilka dni. Jest tylko jeden problem.
- Co znowu?
- Tom sięgnął po stojący przy łóżku kieliszek, z którego wcześniej piła Blind i upił łyk.
- Te leki są cholernie drogie. - Helen spojrzała na Scarlet.
- Nieważne. Podaj mu je. - powiedziała - Może przy okazji uda mi się zdobyć nieco cruoru, a jeśli nie... Jedonoki wie, że spłacam długi, choćby nie wiem co. No i będzie powód, bym wróciła. - spojrzała na niego znacząco.
Tom tylko machnął ręką, na co lekarka wstała z miejsca. Przez chwilę przyglądała mu się znowu uważnie.
- Nie szalej za bardzo, też nie jesteś już młody. - Powiedziała spokojnym głosem. Scarlet nie mogła sobie przypomnieć by ktoś kiedykolwiek mówił tak do Jednookiego. Zawsze był w grupie jakiś medyk, ale zazwyczaj byli potulni jak baranki. Helen poruszała się tutaj pewnie i najwyraźniej miała na to przyzwolenie. Mężczyzna potarł twarz i przez chwilę rzeczywiście wyglądał na zmęczonego.
- Kiedyś cię zabiję Helen. - Dopił wino i odstawił kieliszek z powrotem na podłogę.
- Oczywiście szefie, kiedy tylko zechcesz. - Lekarka uśmiechnęła się do Scarlet. - Jak chcesz z nimi pogadać zapraszam rano. Choć obawiam się, że Roma może być okupowana od świtu.
Scarlet tylko skinęła jej głową, przyglądając się kobiecie w zamyśleniu.

Helen pomachała im i opuściła pokój, zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko zostali sami Jednooki opadł na łóżko, szlafrok rozwiązał się i teraz mogła widzieć jego ciało w pełnej okazałości.
- Kim ona jest? - zapytała wprost Blind.
- Lekarką, cholernie dobrą lekarką. - W jego głosie pojawiła się odrobina rezygnacji.

Przyjrzała mu się. To nie było zachowanie w jego stylu. Wiedziała jednak, że żeby coś z niego wyciągnąć, musi go podejść. Wstała z fotela i podeszła do nocnej szafki. Była tam - jak zawsze - oliwiarka. Biorąc ją do ręki oraz czysty ręcznik, leżący obok misy z wodą, podeszła do Jednookiego.
Z wprawą ściągnęła rękaw szlafroka i przyjrzała się mechanizmowi na jego ramieniu. Po chwili zaczęła obrządek, który kiedyś uprawiała co kilka dni naoliwiając i czyszcząc skomplikowany system malutkich zębatek oraz dźwigni.
- Coś ci jest? - zapytała w końcu.

Spojrzał na nią podejrzliwie, ale poddał się wszystkim zabiegom.
- Jak sama słyszałaś “nie jestem już młody”. - Parsknął, a w jego oku pojawił się znajomy błysk. - Według Helen jeśli będziemy się pieprzyć całą noc, zejdę na zawał. Chcesz sprawdzić czy ma rację?
- Nie ukrywam, że byłoby to rozwiązaniem moich kłopotów. -
uśmiechnęła się w odpowiedzi. Zastanawiała się czy powiedział prawdę, jakoś w to nie wierzyła, lecz jakie miała powody dopytywać się? Jeśli będzie chciał pogadać... lepszej okazji mu przecież już nie da.
- Gotowe - powiedziała, kończąc zabiegi pielęgnacyjne - Nawet nie były zapuszczone. Ktoś o te zębatki widać dba. - rzuciła luźną uwagę, chowając oliwiarkę.
- Musiałem znaleźć sobie nowych inżynierów, jak zwiałaś z Romą. -
Gdy tylko schowała oliwiarkę sięgnął do jej dłoni i pociągnął ją na łóżko. - To jak Blind? Popracujemy nad moim zawałem?
- A mam wybór?
- droczyła się z nim, choć sama miała wielką ochotę zatracić się tej nocy i zostawić wszelkie wyrzuty sumienia/poczucie odpowiedzialności pod drzwiami. Zdjęła gogle z głowy i położyła je na szafce obok łóżka.
Pociągnął jej dłoń kładąc na swojej twardniejącej męskości.
- A chcesz mieć wybór? - Usłyszała w jego głosie rozbawienie, połączone z pożądaniem.
- Co do otworka? - zachichotała, odruchowo pieszcząc go dłonią. Po chwili przywarła ustami do jego ust.
- Dziś jestem twoja - szepnęła, gdy wreszcie musiała oderwać się, by zaczerpnąć oddechu - Możesz mnie kochać, możesz mnie katować, możesz mnie pieścić, możesz mnie torturować, możesz być moim oprawcą i moją ofiarą... Oto mój wybór. Chcę wszystkiego, co ty zechcesz mi dać. - powiedziała, pochylając się i smagając języczkiem jego sterczącą męskość.

Usłyszała jak wziął głębszy oddech. Sięgnął dłonią do jej włosów i zacisnął ją w pięść, dociskając jej głowę do swego krocza.
- Zajmij się nim jak należy, Blind. - Jego głos nabrał charakterystycznego rozkazującego tonu.

Nie oponowała, wszak sama miała na to ochotę - zobaczyć go spragnionego i bezbronnego, złoszczącego się niby dziecko, gdy nie dawała mu spełnienia, gdy tego chciał, jednak grzecznie oczekującego, bo przecież wiedział, że się nim dobrze zajmie.
Ujęła jego członka w usta i poczęła słodko ssać, by znów nabrał twardości skały. Lecz kiedy Tom odprężył się i zamknął oczy, wyrwała się spod jego dłoni. Popchnęła go dość brutalnie, by opadł plecami na łóżko. A gdy już chciał się zerwać, tonem rozkazującym rzuciła:
- Nie myślałeś chyba, że będziesz się opierdalał?
I mówiąc to usiadła na nim okrakiem. Wypinając tyłeczek nad jego twarzą, wróciła do pieszczenia ustami stęsknionego już członka.
- Tak właśnie myślałem maleńka. - Klepnął ją mocno w wypięty tyłek. - Panienka życzy sobie jakichś pieszczot? - Spytał żartobliwym tonem. Jego dłonie pochwyciły jej pośladki i zaczęły je ugniatać.
Blind prychnęła. Znów z nią igrał...
- Mam cię instruować czy obrabiać ci fiuta? - warknęła, przechodząc na ręczną grę na jego instrumencie.
- Jeśli lubisz gadać na pusto, możesz instruować. Twoim rączkom nieźle idzie. - Słyszała, że dopisywał mu wspaniały humor, a chwilę później poczuła, jak jego kciuk, brutalnie wpycha się w jej tyłek.
Jęknęła z bólu... i ze zdziwienia.
- Ty... ty... - z wrażenia przez moment nie wiedziała co powiedzieć - Ty szmato!
Nie myśląc wiele, ujęła jego dumę znów w usta... po to by wolną rękę wykorzystać do tego samego. Jej palec wskazujący szybko znalazł drogę, by przekonać Jednookiego, że w temacie bardziej wyuzdanych rozkoszy... on także może być ofiarą.
- Jesteś pewna, że chcesz się zbliżać w tamto miejsce? - Jego palec zaczął się wsuwać i wysuwać, po czym bezceremonialnie, dołączył do niego drugi, rozciągając ją mocno.
Zaskamlała. Gdyby tylko był łagodniejszy... lecz sama była sobie winna, bo po bólu przychodziła rozkosz. I on o tym wiedział.
- Wszystko dla ciebie... - mówiła, oblizując jego żołądź lubieżnie i drażniąc ją co jakiś czas czubeczkiem języka - ... mój panie i władco. Wszystko dla ciebie...
I mówiąc to oblizała dwa palce, po czym wetknęła mu je bezceremonialnie w zadek. Tom jęknął. Poczuła jednak, że jego członek zadrżał w jej ustach.
- Ty mała cholero. - Popchnął ją tak, że poleciała twarzą na pościel z wypiętym do góry tyłkiem. Nim zdążyła zareagować wysunął palce i zaczął tam wpychać, coś co tak ładnie nawilżyła.
Sapnęła z bólu, po czym wczepiła się w pościel dłońmi.
- Znasz znaczenie słowa “subtelność”, pojebie? - krzyknęła na niego, lecz to go nie powstrzymało. Wiedziała, że to będzie boleć, więc zagryzła zęby na kołdrze.
- Hm… nie mogę sobie w tej chwili przypomnieć. - Tom pochylił się nad nią i ugryzł jej ramię, wykonując pierwsze pchnięcie. Ucałował ugryzione miejsce. - Chcesz mi podać definicję? - Wykonał drugi mocny ruch naciągając ją na siebie.
Kobieta tłumiła krzyki zaciśniętą w ustach kołdrą. W jej niewidomych oczach koloru cruoru pojawiły się łzy.
- Puść mnie, to ci wytłumaczę kurwi synu... - warczała choć jednocześnie robiła się coraz bardziej wilgotna. Choć wiedziała, że ich zabawy są chore... uwielbiała je. Tak jak i on, za każdym razem podkręcając zawór z napisem “niebezpieczne”.
Tom sięgnął jedną dłonią do jej szaprki, drugą nadal trzymając mocno jej biodro.
- Znałaś moją mamę? - Bez skrupułów brał ją mocno, jednocześnie pieszcząc jej rozpalone płatki. - Jaki ten świat jest mały. - Wszedł w nią do końca, jakby podkreślając to zdanie.

Czy można jednocześnie śmiać i płakać? Owszem, wystarczyło spojrzeć teraz na Scarlet. Jednooki jak zwykle balansował na granicy kilku odczuć, jakby zwykła rozkosz go nudziła.
- Raczej ograniczony... w twoim przypadku. - odszczeknęła się, lubieżnie ocierając się o jego dłoń. Pojęcie wstydu było kobiecie w tej chwili zupełnie obce. Była gotowa znieść i zrobić wszystko, byleby doświadczać rozkoszy... i innych doznań, które serwował jej były kochanek.
- Ja tu nie widzę żadnych ograniczeń. - Tom wsunął palce w jej szparkę i zaczął nimi poruszać w rytm w jakim atakował jej tyłek. Czuła na swoich plecach jego rozpalony oddech i gorąc bijący od jego ciała, narastający wraz z narastający tempem.
Chciała mu coś odpyskować, lecz zamiast słów z jej ust wyrwał się zwierzęcy wręcz jęk rozkoszy. Z uniesionymi w górę pośladkami, wypinając je zachęcająco na “najeźdźcę”, Blind zastygła w ekstazie na kilka uderzeń serca. Potem jej ciałem wstrząsnęły dreszcze niby w febrze. To był potężny orgazm i pewnie nigdy by go nie doświadczyła, gdyby nie brudne zapędy Jednookiego. Mężczyzna puścił jej szparkę i rozciągając mocno jej pośladki wpił się w nią do końca, poczuła jak jego członek naprężył się w niej.
- Och… Blind. - Wyjęczał, po czym znów zaczął się poruszać, ale już nieregularnie, niemal konwulsyjnie, dochodząc w jej tyłku. Poruszał się długo, z każdym kolejnym ruchem pomału zwalniając. Oparł się obiema dłońmi o pościel i całował jej plecy, wyrzucając z siebie wszystko. - Chcesz go wyczyścić? - Powiedział wracając do swego rozbawionego tonu.
- A chcesz w mordę? - zapytała leżąc pod nim i dysząc ciężko. Czuła, że przez kilka dni będzie miała problemy z normalnym siadaniem przez tego typa.
Tom położył się na niej, nie wysuwając się jeszcze z jej wnętrza.
- Brzmisz jakbyś miała ochotę na jeszcze jeden raz. - Pocałował jej rozgrzane ramie. Delikatnie poruszył odrobinę mniejszą męskością. - Drugi podobno boli mniej.
- Może przetestujemy na tobie?
- wysunęła rękę, by posmyrać go po włosach - Powiesz mi teraz, po co ci taka dobra lekarka?

Jednooki wysunął się z niej i upadł obok. Scarlet czuła ziejącą po nim pustkę. Pozostawił jednak przy jej boku swoją dłoń, tak by bez trudu mogła go znaleźć.
- Podczas wojny mnie postrzelono. Nie tylko w rękę. - Słyszała, że walczy z sobą. Z jednej strony chciał jej powiedzieć, a z drugiej - to był Jednooki. - Stara rana coraz bardziej mi doskwiera.
Palcami odnalazła jego palce. Nie ruszała się jednak, nie chciała by poczuł się przytłoczony jej bliskością. Zresztą dla niej samej to również była nowa sytuacja.
- Gdzie? - zapytała cicho.
Jednooki nie zabrał dłoni.
- Płuco lewe. Chyba niewydobyty nabój się ruszył, czy coś tam. - Pociągnął ją za rękę i położył na swojej piersi. - Martwisz się?
Nie odpowiedziała, choć doskonale wiedziała, co czuje. Nie chciała jednak dawać temu skurczybykowi, który dopiero co przeruchał ją w zadek, dawać dodatkowej satysfakcji. Jej palce podpełzły dalej, wzdłuż jego ręki, aż w końcu cała przesunęła się tak, by wślizgnąć się pod jego rękę.

- Ta księga ma z tym jakiś związek? - zapytała, po czym dodała bardziej w swoim stylu - Czy to po prostu nowe hobby patentowanego nieuka?
Tom chwycił ją za pośladek i wsunął palec we wciaż rozwarty tylni otworek.
- Czy ty się na serio prosisz o powtórkę? - Poruszył nim delikatnie, a Scarlet poczuła jak z jej wnętrza wypływa co nieco z tego, co w niej zostawił. - Wydajesz się być gotowa.
Zafuczeła wściekle, chwytając go za ramie i ciągnąc rękę oby jak najdalej od jej obolałego tyłka.
- Co jest z tobą nie tak?! - warknęła na niego wściekle - Naprawdę nie możesz raz normalnie odpowiedzieć? Za każdym razem musisz być panem i władcą sytuacji? - szturchnęła go - Do cholery z tobą Tom, przecież nie masz małego, żeby sobie rekompensować!
Jednooki zamarł na chwilę. Czuła na sobie jego wzrok, gdy nad czymś się zastanawiał. W końcu popchnął ją, kładąc się na niej. Pocałował ją gorąco, atakując językiem jej usta. Dopiero gdy obojgu zabrakło oddechu, oderwał się.
- Tak, książka ma z tą raną coś wspólnego. Zadowolona? - Usłyszała w jego głosie trochę złości, ale też coś dziwnego, coś czego nie spotykała u niego zazwyczaj. Coś jakby obawę. - Podobno jest tam mikstura, która mogłaby to zatrzymać. - Zsunął się lekko w dół i ułożył głowę, między jej piersiami. - Podobno.
Ona również się zawahała. Nie wiedziała przecież jaką ma minę, może z niej szydzi? Po chwili jednak nieśmiało dotknęła jego włosów i pogładziła je.
- Rozumiem. Jeśli tam jest, przyniosę ci ją. - powiedziała cicho - Ale teraz przydałoby mi się przespać. Wiesz, nie każdy może się codziennie wylegiwać w takim wyrku. - uśmiechnęła się półgębkiem.
Tom zszedł z niej i sięgnął do jej dłoni.
- Wstaniesz na chwilę?
Trochę ją to zbiło z tropu, lecz cóż mogła zrobić? Bez gogli była zdana na niego. Posłuszne chwyciła jego dłoń i wstała z łóżka. Jednooki postawił ją po czym sam podszedł do łóżka. Usłyszała szelest materiału i to jak upadł na podłogę. Po chwili kolejny ale tym razem poczuła też lekki powiew, jakby Tom odkrył łóżko. Wydobył coś z szuflady i podszedł do niej. Czuła jego bliskość. Jednym ruchem wziął ją na ręce i ułożył na łóżku.

- Ufasz mi trochę Blind? - Usłyszała jak rozpina swoją protezę.
Wypuściła powietrze z płuc. Nie lubiła, gdy tak zagrywał. Z drugiej strony wydawał się teraz zaprawdę poważny.
- Chyba tak... W końcu dopiero co dałam ci się zerżnąc w tyłek. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- To pokaż mi ten swój zgrabny tyłek jeszcze raz. - Powiedział rozbawionym tonem. Usłyszała jak odłożył protezę na bok.
- Eeee moje zaufanie gwałtownie zmalało... - udała, że się wycofuje.
- Bądź grzeczna marudo, mam teraz sprawną tylko jedną rękę. - Starał się nadal wydawać rozbawiony, ale wyczuła w jego głosie cień goryczy.
Blind westchnęła i posłusznie obróciła się tyłem.
- Tak? Czy mam się jeszcze wypiąć mój panie i władco?
- Dobra dziewczynka
. - Pogładził jej włosy, zdrową ręką. - Wypnij się. Ładnie ci z tyłeczkiem w górze.
Czuła się niepewnie, lecz posłuchała, wypinając pośladki w jego stronę.
- Jak mi zrobisz krzywdę... więcej się nie nabiorę! - ostrzegła.
- Oczywiście. - Przytaknął poważnie, ale usłyszała, że się uśmiecha. Chwilę później poczuła na pośladkach jego dłoń. Była czymś pokryta, czymś śliskim i chłodnym. Powoli dotarł do miejsca, które niedawno posuwał. Poczuła lekkie pieczenie, a chwilę potem dziwną ulgę. Wsunął bez trudu do środka dwa palce, rozsmarowując dziwną maź także w środku. Usłyszała, że jego oddech lekko przyspieszył, czuła też jak jego palce lekko się rozgrzewają, ale nadal był dziwnie delikatny.

Przygryzła wargę, by stłumić pomruk budzącego się zwierzęcia. Było tak, jak mówiła, tej nocy oddała mu się absolutnie, spychając na bok wstyd czy niepewność, dzięki czemu bardziej była łakoma odczuć. A tych Jednooki jej nie żałował.
- Przyjemne... - szepnęła, zachęcająco kręcąc mu przed oczami kuperkiem - Co to?
- Moja maść na otarcia, ale Helen mówiła, że używa tego do innych rzeczy.
- Rzucił rozbawionym tonem. Widząc jej reakcję, wyjął palce by po chwili włożyć je z powrotem z większą ilością specyfiku. Czuła jak bada jej wnętrze i pomału zaczyna wykonywać charakterystyczny ruch, wysuwając i wsuwając palce.
Kobieta chwyciła się belki podtrzymującej baldachim nad łóżkiem. Dyszała przy tym coraz bardziej.
- Aleś się uwziął na ten mój zadek... może ty po prostu wolisz chłopców? - zapytała, z trudem panując nad swoim ciałem i coraz mocniej drżącymi nogami.
- Hm… - Wysunął swoje palce. - Odnosiłem wrażenie, że ci się podoba. - Usłyszała jak pada na łóżko obok. - Nic na siłę maleńka.
W odpowiedzi prychnęła. Liczyła na podkręcenie atmosfery a nie złożenie broni. Puściła drewnianą ramę i po omacku odnalazła kochanka. Wskoczyła teraz na niego niby pantera.

- Dokończ, co zacząłeś... - warknęła, chwytając jego męskość w dłonie, by sprawdzić w jakim stanie jest jej wojownik. Dzielnie stał na baczność.
- Może mi pomożesz, wiesz… jestem kaleką. - Powiedział rozbawionym głosem. Poczuła jak jedną dłonią gładzi jej ramię. Po chwili zmienił ton na bardziej rozkazujący. - Nabij się na niego, Blind.

Teraz jednak nie miała dla niego litości. Otarła się gorącą, wilgotną od maści i własnych soczków szparką o sterczący pal mężczyzny. Otarła się raz, drugi, trzeci... lecz nie wpuszczała go do środka.

- Magiczne słówko, Jednooki. - rzuciła krnąbrnie, wyginając zmysłowo ciało tak, aby mężczyzna miał doskonały widok na jej piersi, wąską talię oraz krągłą pupę, którą dopiero co penetrował.

Czuła jak Tom reaguje na jej pieszczoty, delikatnie ruszając biodrami pod nią. Mimo to chyba nie dawał za wygraną.
- Ruszaj się? Hm… nie to dwa słowa. Siadaj? Ruchaj… - Zamyślił się. - no nie wiem Blind. Po co ci to?
- Prrroooszę.
- wysyczała, pochylając się nad nim. Delikatnie acz sugestywnie ujęła jedną ręką jego gardło i uśmiechnęła się drapieżnie, nie przestając ocierać się o sterczącego członka.
- Lub jak wolisz, pełną wersję: “Proszę panno Moore, niech mnie pani zerżnie.” - powiedziała, sugestywnie pojękując przy tym i zaciskając nieco mocniej dłoń na jego szyi.
Gdy akurat jego członek przesuwał się pod jej szparką, chwycił ją mocno za biodro i nabił na siebie.
- Rżnij mnie Scarlet. - Rzucił rozbawionym głosem, cichym z uwagi na ucisk na swoim gardle.
I znów to robił. Dawał jej i nie dawał tego, czego pragnęła. Powiedział “Scarlet” - jak zawsze gdy... gdy było między nimi dobrze. Nie cofając ręki z jego szyi, kobieta pochyliła się i pocałowała go namiętnie, kąsając przy tym wargi Toma. Jej biodra raz po raz opadały na niego narzucając sobie i jemu bezlitosne, szalone tempo.

Jednooki widząc, że zabrała się do roboty sięgnął zdrową ręką do jej piersi i zaczął ją miętosić. Czuła jak narasta w nim podniecenie, czy to od samej jazdy czy też od podduszania, które mu zafundowała. Całował ją zachłannie, przy każdej możliwej okazji wpychając język do jej ust. Choć mieli już za sobą chwile uniesień, szalone tempo i nowy typ doznań sprawiły, że ciężko się było hamować. Blind żałowała tylko, że nie mogła teraz zobaczyć kochanka, gdy leżał pod nią, z trudem łapiąc każdy kolejny oddech, a mimo to wciąż skory do zabawy z nią. Czując, że jest bliska orgazmu, puściła szyję Toma.

- Spróbujmy jeszcze raz... - wysapała z trudem - Jeśli chcesz we mnie dojść, masz mnie o to poprosić. - zażądała, nie przestając go ujeżdżać.

Nie odpowiadał. Słyszała jego głęboki oddech, czuła jak drży w niej, gotów sam w każdej chwili wystrzelić. Po kilku ruchach Scarlet, które w tej dziwnej ciszy zdawały się trwać niemal wieki, chwycił jej podbródek i brutalnie przyciągnął ją do siebie. Poczuła jego usta na swoim uchu.

- Proszę ujeżdżaj mnie dziś całą noc. - Powiedział rozpalonym głosem, po czym poruszył biodrami i wbił się w nią dochodząc. Usłyszała przy uchu jego ciche jęknięcie. To była najsłodsza rzecz jaką od niego usłyszała od bardzo, bardzo dawna. Sama tego się nie spodziewała i zamiast utrzymać rolę dzikiej amazonki dała się pociągnąć do studni rozkoszy, również dochodząc. Ona jednak obwieściła to światu głośnym nieskrępowanym krzykiem.

Dopiero po chwili opadła na niego i czule pogładziła szorstki policzek mężczyzny.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem... - wymruczała, resztkami sił kręcąc zalotnie tyłeczkiem.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline