Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2017, 15:56   #9
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Była młoda. Zazwyczaj osoby w jej wieku łatwo poddawały się manipulacji, łatwo też popadały w poczucie winy, gdy starsi wytykali im nieodpowiednie zachowanie. Te osoby jednak nie przeżyły tyle, co Livia.

Śmierć rodziców, półroczny pobyt w sierocińcu, przylot do Stanów, gdzie nie znała nikogo łącznie ze swoją nową opiekunką - ciotką Gertrudą - wizażystką rockowej grupy Def Leppard. U boku ciotki dziewczyna często spędzała czas w trasach koncertowych, w trakcie których hasło “sex drugs and rock n roll” traktowane było dosłownie. Do tego należało dodać prześladowania w szkole, mecenasów sztuki, chcących zaciągnąć młodą malarkę do łóżka, a potem porwanie i częściowa utrata pamięci... nie, zdecydowanie życie 21 letniej Niemki nie należało do lekkich.

Livia Schwartzwissen przetrwała to wszystko, bo potrafiła obserwować i szybko się uczyć, a jej duch był niezłomny. Teraz też, widząc, że mężczyzna nie jest jej przyjazny, zataiła fakt zagubienia, jakie odczuwała i narastającej paniki. Imię, które sobie przypomniała, było niczym klucz. Klucz, dzięki któremu mogła rozegrać tę partyjkę szachów jako gracz, a nie pionek - tak przynajmniej sama uważała.

Zmarszczyła brwi i podniosła spojrzenie na faceta. Wysłuchała go bez słowa, łowiąc nie tylko sens przemowy, ale także mowę jego ciała. Mężczyzna się bał. Nie jej, lecz czegoś, co było z nią związane.

Gdy w końcu umilkł, Livia przekrzywiła lekko głowę.
- Spierdalaj Andre - powiedziała, akcentując mocno każdą sylabę, jakby rozpoznawała gości i też była na niego wściekła - Zjebałeś sprawę, skoro to ty miałeś mnie uczyć. Nie zwalaj na mnie. Jeśli chcesz, żebym była grzeczna, uwolnij mnie, zanim zacznę gadać... z innymi.. - dodała, improwizując.
Mężczyzna wyglądał w tym momencie na bardziej rozzłoszczonego.
- Wcześniej było ci miło ze mną, a ty teraz próbujesz mnie zastraszyć? - patrzył głęboko w oczy Livii, maskując strach wściekłością, choć wyraźnie jedno powodowało drugie - Nie dostaniesz już nic ode mnie, jednak lepiej będzie dla ciebie, jeżeli teraz powiesz mi kto dał znać policji? Wiesz jaki on jest teraz wściekły? Gadaj przez kogo się nagle zjechały psy, a może uda mi się wstawić za ciebie...

Livia spojrzała na niego z uśmiechem, nie odzywając się. Za to znacząco szarpnęła unieruchomionymi dłońmi.
Mężczyzna skrzywił się wściekle.
- Myślisz, że po prostu tak cię uwolnię po tym wszystkim? - warknął nie urywając kontaktu wzrokowego w kobietą - Także w twoim interesie jest zacząć gadać i nie złościć go więcej. Pamiętasz co było ostatnim razem jak go zdenerwowałaś? - nachylił się ku niej - Pamiętasz głód? - Livia poczuła ucisk w żołądku - Pamiętasz jak odmawiał ci tego smaku, swojej łaski? - artystka miała wrażenie, że drżą jej dłonie, a serce zaczyna wybijać szybszy rytm - Teraz nie będzie inaczej, a za litość... - zająknął się - ...płaci się słono.


Livia mogła nie pamiętać, ale jej ciało pamiętało i zdawało się wręcz struchleć na słowa o odmowie. Odwróciła głowę, potulniejąc.
- Nie wiem co się stało - wyznała w końcu - Nie pamiętam... Niczego nie pamiętam, więc nie mogłabym was wsypać. Pamiętam tylko... odczucia. Czuję o czym mówisz, choć samej sceny nie pamiętam. To... wkurwiające.
Andre zmierzwił włosy w jakimś nerwowym odruchu.
- Jasna cholera... - począł rozpinać więzy Livii - Nic? Zupełnie nic nie pamiętasz? - spojrzał na nią poważnie - Muszę znaleźć resztę, wiesz? Muszę, po prostu muszę. - Livia zobaczyła, iż mężczyzna drży nieznacznie - Ale ty masz kasę, więc musisz mieć ważnych znajomych, prawda? Znajomych, którzy pomogą odnaleźć zguby? Nie każdy był przygotowany odpowiednio, muszą zostać zwróceni szybko, ale nie wiem gdzie każdy z nich jest! Dwie z was są w tym szpitalu, ale nie wiem jak je wydostać... Co wy w ogóle robicie w tym syfie, jaki ponoć ma dbać o zdrowie...

Andre zdołał uwolnić jedną rękę Livii, ale szło mu tak powoli, jako że drżenie jego własnych dłoni nie ułatwiało sprawy, niemniej z drugą dłonią już artystka mogła sobie poradzić sama.
- Możesz mi pomóc, prawda? Możesz, na pewno. - w jego oczach widać było tłumioną desperację - Ja ci pomagałem, musisz pamiętać. Dzięki mnie był łaskawszy dla ciebie, nie możesz mnie teraz zostawić Livio...
Szczerze w tę pomoc wątpiła, ale faktem było, że sama potrzebowała sojusznika. Przynajmniej dopóki nie zrozumie co się stało i... kim jest ów groźny boss Andre.
- Będziesz mi musiał wszystko opowiedzieć. - spojrzała na niego uważnie - Ale tak, czuję, że to ważne... Pomogę ci. Sprawa tych lasek ze szpitala powinna być prosta. Już zapowiedziałam tutejszej pigule, ze niezwłocznie chcę być przeniesiona do prywatnej kliniki, w której zwykle się leczyłam. Mogę w geście solidarności i hojności zafundować to pozostałym ofiarom. Może dzięki temu poznamy pełną listę. - uśmiechnęła się szelmowsko. Może straciła pamięć, ale knuć wciąż potrafiła.
- Jasne, jasne, opowiem. Mogę cię do nich zaprowadzić, ale... - rozejrzał się po zamkniętym pomieszczeniu, jakby miało to sens - Nie podoba mi się to miejsce. Coś jest nie tak, nie powinno was tu być. Dobrze, że jest dzień, dobrze że jest dzień... - szepnął do siebie pomagając się uwolnić do końca Livii - Są tu jakieś ciuchy, to się przebieraj. - wskazał na szary worek, z jakiego wystawał rękaw bluzy Livii - Nie ma czasu.

Dziewczyna zeszła niepewnie z łóżka. Zachwiała się, lecz nie upadła. Na niepewnych nogach podeszła do worka i wyjęła z niego ubrania. To była jej bluza, jej jeansy... markowe ciuchy, a jednak teraz jakieś takie wypłowiałe, sprane, jakby często w nich chodziła. Westchnęła. Ciężko żyć z dziurą w pamięci... Jeśli jednak to miała być jej cena za oderwanie się od szarej rzeczywistości i wkroczenie na mniej uczęszczane, mroczniejsze ścieżki - była gotowa ją zapłacić. Gerhard nigdy tego nie rozumiał. Dla niego zawsze było tylko tu i teraz, toteż uważał, że Livia po prostu się niszczy.

Na wspomnienie byłego managera i przyjaciela, dziewczyna poczuła uścisk w gardle.
- Potrzebuję telefonu, jeśli mam uruchomić swoje kontakty - powiedziała, po czym łapiąc za krawędź paskudnej koszuli, którą jej założono, dodała - Mógłbyś się odwrócić?
Andre westchnął ciężko.
- Później dostaniesz jakiś, mój może jeszcze działa. Na razie wydostańmy te dwie bez... alarmowania kogokolwiek o waszym wyjściu. Po opuszczeniu tego szpitala załatwimy ten twój. - skrzywił się - Nie podoba mi się to miejsce...

Zerknął na Livię, gdy ta chciała, aby się odwrócił.
- Naprawdę mam nie patrzeć? Teraz ci przeszkadza? Co za baba... - mimo słów odwrócił się posłusznie.
Te ostatnie słowa trochę ją zaniepokoiły. Kiedy ubrała się i była gotowa do wyjścia, spojrzała uważnie na mężczyznę.
- Czy my... no wiesz...? Tylko nie ściemniaj! - dodała groźnie.

Mężczyzna spojrzał zaskoczony na Livię, wyraźnie nie wierząc w jej reakcję.
- Czy cię przeleciałem? No... Czasu nie starczyło, za dużo miałem przykazane. - wzruszył ramionami - Ale to czy tamto się widziało. Nie powiem, ładna jesteś z wyglądu, bo charakter kurwi... - powiedziawszy to od razu uniósł ręce w obronnym geście - Nie zmusiłem do niczego, jeżeli to cię martwi, ale może coś by się teraz załatwić udało, czas znaleźć... - spojrzał wymownie na Livię.

Prychnęła. Nie miała na tego gościa najmniejszej ochoty, ale dopóki dysponował większym zasobem wiedzy o niedawnych przeżyciach, był jej potrzebny.
- Idziemy po tamte dwie. A ty zacznij gadać... o tym co zapomniałam. Zacznij od najważniejszych rzeczy. Potem to sobie jakoś poukładam... jak będzie czas.
- Najpierw to je wydostaniemy, później opowiem.
- mruknął niezadowolony z reakcji Livii - Cholera by was. Pomagasz, a nawet pół miłego słowa nie ma. - skinął głową w stronę wyjścia i otworzywszy drzwi poczekał aż kobieta wyjdzie pierwsza... ale czy to było z dobrego wychowania, czy może strachu przed jej ucieczką - mogła tylko się domyślić.

Schwartzwissen zastanawiała się czy opowiedzieć mu o dziwnym zachowaniu pielęgniarki, ale skoro nie chciał dzielić się z nią na razie wiedzą, znaczyło to, że jej wiedzę również uważał za zbyteczną. Dziewczyna więc milczała. Ruszyła w głąb korytarza, zastanawiając się jak może skontaktować się z Gerhardem. I czy tak naprawdę chce. Jakiś głos w środku podpowiadał jej bowiem, by unikać angażowania osób “z zewnątrz”.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline