Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2017, 21:02   #280
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Najpierw wrzasnął Wilhelm. W pierwszej chwili Santiago nie skojarzył wizgu słyszalnego tuż przed krzykiem, gdy znowu ktoś krzyknął. Tym razem był to znajomy głos ze śpiewnym południowym akcentem, chociaż bluzgający tak, że uszy więdły:
- Madre dios santa barbara fc barcelona real madrid santiago bernabeu... - Pożalił się samej Myrmydii zezując na kawał drewna wbity w jego lewy triceps.

Dzielny Bodo zaczął go gdzieś ciągnąć, niewątpliwie ratując przed niechybną śmiercią z rąk zamaskowanych asasynów.
- Me desculpe, a qual caminho para o banheiro mais próximo... - Wyraźnie wzruszony podziękował uprzejmie Herr wankerowi.

Chwilowo bezpieczny w cieniu podwórka uznał, że nie czas i miejsce na wydłubywanie szypu z ramienia. Szczęściem drugie było nieruszone i wciąż mogło bronić rannego właściciela. Estalijczyk uzbrojony jedynie w lewak, który świetnie realizował się również w roli sztyletu dzierżonego w prawej ręce zatrzymał się tuż za bramą prowadzącą na podwórze. Przyczajony przy murze czekał z ostrzem gotowym, żeby zadać cios.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline