Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2017, 12:08   #191
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Megan ogarniała coraz większa apatia.

Początkowo próbowała z nią walczyć, próbowała przekonać samą siebie, że wszystko uda się naprawić, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że wszystko będzie dobrze.. ale z każdą kolejną minutą, godziną, dniem - nie wiedziała, przestała czuć czas, podobnie jak nie czuła swojego ciała - monity coraz mniej jej pomagały. Zapadała się w sobie, blakła. Techniki, których zwykle używała, żeby się zrelaksować stały się bezużyteczne, po tym, jak utraciła swoją cielesność. Była jak płomień bez świeczki. Chciała zgasnąć.
Maska coś mówili, spojrzała na nich. Spalona do kości twarz, czarne, zwęglone mięso.

- Mam nadzieję, że cierpieliście, kiedy się wam to działo- powiedziała.
- Bardzo. Tak samo jak wy będziecie cierpieć. Każde z was osobna i wszyscy razem. Zawsze pragnęliśmy tylko zemsty, Me'Ghan, prawda. Ty najczęściej to powtarzałaś. Że Dominator musi zapłacić za swoje zbrodnie i za dziesięciolecia okrucieństw i tyranii. Byłaś tą, która stanęła u boku Simona, gdy nakłonił Var Nar Vara na poświęcenie swojego ludu. Sama wyssałaś z luminy wszystkich na Wzgórzu, by tylko stać się potężniejszą. Usprawiedliwiając się, a jakże, wyższym celem. Obaleniem Dominatora. Ale jakim kosztem? Czy było warto?
- Co się zadziało, jest zadziane
- odpowiedziała tylko Megan. - Wierzę w to, że kiedy człowiek podejmuje jakąś decyzję, to na tamten moment i w tamtych okolicznościach , jest ona najlepsza z możliwych . Oczywiście - po latach, kiedy zdobywa się nową wiedzę, lub poznaje konsekwencje, możemy stwierdzić, że decyzja była błędna. Me’Ghan zrobiła to, co uznała za słuszne. Jedynie słuszne w tamtym momencie . Co się zadziało , jest zadziane. Wierzę, że poświęcenie ludu Nar nie pójdzie na marne.
- Nie chodzi o poświęcenie lecz o zranione ambicje i dumę osobistą Var Nar Vara
- zniekształcony głos Maski rozbrzmiewał dziwacznie - To będzie przyczyną nowej wojny. Chcemy ją powstrzymać. A ty?
- Ja?
- zastanowiła się Megan. - To, czego ja chcę nie ma teraz znaczenia. Inni mnie nie posłuchają. Mężczyźni mają swoje ambicje.
- Mężczyźni nie muszą dostawać tego, czego za każdym razem chcą. Wiesz, nie chcę wojny, która nadciąga do nas wielkimi krokami. Wiem, jak ona się skończy. I wiem ile zła przyniesie.
- Ja też nie chcę wojny
- kobieta podniosła spojrzenia na Maskę. - Me’Ghan chce, ale ja nie. Nie jestem nią, choć większość tak sądzi. Ja nigdy nie dążę do starcia.
- Ale polubiłaś władzę i moc, Me’Ghan. Każdy to lubi. Prawda?


Przed oczami stanęły jej wspomnienia z jej dawnego - prawdziwego - życia. Których za wszelką cenę starała się do siebie nie dopuszczać przez ostatnie dni. Ściskający jej ręce pacjenci. Płacząca nastolatka, na twarz której wchodził powoli uśmiech. Inna grupa oklaskująca ją, wiwatująca na jej cześć. Rzucony na matę sensei, któremu przyjmuje jej dłoń, aby się podnieść. Mężczyzna, który drży pod jej dotykiem a potem ona ufnie poddaje się jego.
Zalała ją fala smutku i tęsknota. Płakałaby, gdyby miała oczy.

- Nie - powiedziała w końcu. - Me”Ghan mnie zniewoliła, podobnie jak ty teraz. Użyła mojego ciała, aby robić rzeczy, które uważała za słuszne. Moja moc.. w moim świecie.. jest inna i nie tak spektakularna, jak to, co Wędrowcy czynią tutaj. Ale jest moja! Nie pozwolę się więcej dawać używać ani Me’Ghan, ani wam!
- Ale my nie chcemy jej używać. Chcemy zakończyć tę wojnę nim się zacznie, Pomożesz mi w tym Me’Ghan ze Wzgórza. Mogę ci zaufać? Nie tak jak kiedyś? Uwolnię cię pod warunkiem że powstrzymasz szaleństwo Var Nar Vara. Co ty na to?
- Mam go nakłonić do wycofania się, przyjęcia waszych warunków i podległości? Wiecie, że to nierealne, prawda? Prędzej zginie…
- Spróbuj. Inaczej zginie wielu ludzi. Wiele istot. A gdyby nie posłuchał, zawsze możesz go zabić. Wystarczy, że jakiś Wieloświatowiec dobrowolnie wejdzie w Stos. Zobacz. Wystarczyło że my włożyliśmy rękę w płomienie Stosu a oni zaczęli ginąć, jak zwykli śmiertelnicy. To luka w zaklęciu Simeona. To luka w twoim czarze. Luka, którą możemy wykorzystać. Bez Ludu Nar - nieśmiertelnych wojowników - żaden Lord nie rzuci mi wyzwania. I Cykl zostanie przerwany. Można to zrobić. Wystarczy prosta odpowiedź - tak lub nie. Teraz. Me’Ghan. Nie musisz się spieszyć. Dasz mi ją, gdy będziesz gotowa.


Zastanawiała się, rozważając wszystkie za i przeciw. Jak długo myślała? Może minutę, może kilka dni. Nie czuła czasu. Nie czuła ciała. Nie czuła siebie. Nie czuła już prawie nic. To było gorsze niż śmierć.
- Tak – powiedziała w końcu.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline