- Jedzonko...
- Jedzonko...
- Jedzonko...
Do pierwszego głosu dołączyły następne tym razem nie takie bezcielesne, dobiegające ze wszystkich stron.
I szelest. Bynajmniej nie jeden. Całkiem jakby wiele cosiów nagle zaczęło się poruszać. Gdzieś w ciemnym kącie, poza zasięgiem wzroku Solo.
Ty, mała, a może pomożesz mi się stąd wydostać? - Solo w żaden sposób nie potrafiła ocenić, co było źródłem tego głosu. Albo kto...
* * *
Po paru minutach wędrówki Baylof zobaczył w oddali Solo, tudzież posąg, który przykuł uwagę małej wojowniczki.