Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2017, 22:23   #213
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Plany na tarasie zostały omówione, podyskutowano, podocinano sobie, były żarty, małe prztyki, w końcu i jako tako co zaplanowano, towarzystwo więc wróciło ponownie do środka, by dalej imprezować.

Bix z Zią i Narissą, które były pod wielkim wrażeniem odnośnie ilości jadła i napitku, jakie mięśniak potrafił pochłonąć.

Emmy przyklejona do Fenna, i to już dosłownie, siedząca mu niemal ciągle na kolanach i wpatrująca się glęboko w jego oczy, niczym oczarowana…

Dave cichaczem głaszczący Vis po ogonku, papużki-nierozłączki, niczym najprawdziwsza, zakochana w sobie parka młokosów… i w końcu Darakanka dała niezły popis swoich umiejętności, robot-ochraniarz gospodarza w końcu bowiem przyniósł rurę do tańczenia, którą szybko sprawnie zamontowano, i dziewczyna dała niezłego czadu. Gdy z kolei dołączyła do niej i Rose, co niektórzy rozdziawili nawet buźki na widok zaimprowizowanego, niezwykle wyuzdanego tańca, połączononego z częściowym streaptisem(!).

Propo samej Rosy… nadal nie połapała się we wszystkim, głupiutka ślicznotka, spędzająca czas głównie z Tilly. Co niektórzy zrozumieli więc, iż pannica North nie stroniła od towarzystwa męskiego, jak i damskiego… do tego, zarówno ona, jak i nieco częściej sama Tilly, spoglądały co pewien czas na spędzającego samotnie wieczór Nightalla.

Ziddiane Carradine nie odstępował już na krok samej Becky. Co prawda pilotka w naradzie przy cygarku udziału nie brała, jednak gospodarz wkrótce opowiedział jej wszystko, co tam uzgodniono. Czy Becky się takie plany spodobały, to już całkiem inna sprawa…

~

Gdzieś koło północy gospodarz poprosił na słówko Nighta. Ponownie na tarasie, wśród miłego chłodu, i jedynie oni, co wyraźnie zaznaczył reszcie towarzystwa.

- Słuchaj Night, rozmawiałem z Becky... - Zaczął gadkę Carradine, odpalając kolejne cygaro - Wiem, że nie chcesz o tym gadać, wiem, że masz na to wyjebane, jesteś twardy, masz pukawkę, zaleźli Ci za skórę, zemsta, mrok i te duperele… ale to nie wszystko. Spójrz na nich - Wskazał dłonią okno i bawiące się osoby wewnątrz - Nie wszyscy znają się długo, a mimo to imprezują, nie przejmują się problemami, jakie ich jutro czekają, czasem tak trzeba. Jeśli kochasz Isabell, a ona z pewnością kocha Ciebie, inaczej by się tak nie narażała… weź to pieprznij w cholerę, i bądź przy niej i dla niej. Masz olej w głowie, nie jesteś byle palantem z gnatem. Na dłuższą metę wykończysz siebie i swoją kobietę, a samotność potrafi zniszczyć, wierz mi... - Mężczyzna pyknął cygaro, po czym się uśmiechnął - Pieprzę farmazony nie? A myśl sobie o tym, co chesz. Nie znamy się, fakt, w sumie nie powinienem tak pierniczyć Ci życiowych rad, ale ja tak serio, jak facet do faceta… bez kobiety jesteś niczym, i prędzej czy później w końcu źle skończysz… mam coś dla Ciebie.

Ziddiane nacisnął coś przy swoim zegarku, i po chwili pojawił się jego robot, niosący niedużą skrzynkę, którą postawił przed gospodarzem na stole. Ten ją otworzył, a z niej z sykiem uchodzącego powietrza, i wśród chmury, wyciągnął kolejny pojemnik, tym razem ze szkła. Pokazał go strzelcowi. Cyber-serce dla Isabell.


- To dla was, dla Isabell i dla Ciebie. Bierz, ratuj kobietę którą kochasz. Nie chcę nic w zamian, mało istotne, jak się potoczy jutrzejsza akcja, i czy w ogóle będzie miała miejsce. Jestem wobec was wszystkich szczery, nie ma żadnego haczyka, jedynie lekarz będzie dostępny dopiero jutro... - Carradine schował serce do skrzynki, po czym ją zamknął, i lekko popchnął w kierunku Nighta na stole.
- Chip też jest - Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki pudełko wielkości papierośnicy, po czym położył na skrzynce z sercem - Nie chcę wam porwać pilotki, o to się nie martw. Po prostu bardzo ją polubiłem, i ona mnie również, was również lubię, jesteście… jakby to nazwać, żeby nie urazić… jesteście… uczciwą-nieuczciwą bandą, a takich ludzi i nie-ludzi otacza mnie bardzo mało. Liczę po prostu na dalszą znajomość i może jakieś wspólne interesy, to wszystko - Gospodarz znów się uśmiechnął, po czym wyciągnął do strzelca dłoń.

***

Daleko po północy, gdy normalnie wypadało już dawno spać...

Becky i Ziddiane jeszcze rozmawiali. Wtuleni w siebie, w dużym łożu, czując ciepło i nagość drugiej osoby, rozmawiali o wszystkim i niczym, pragnąc, by ta chwila trwała wiecznie.

“Młotek” harcował w najlepsze z dwiema panienkami, a jęki rozkoszy Zii i Narissy rozchodziły się po całym piętrze. Mięśniak potrafił wiele wytrzymać, to trzeba było przyznać…

Fenn spał w najlepsze z Emmy, oboje zaś pochrapywali co się zowie, rozłożeni w nieładzie na łożu. Zresztą i na podłodze panował niezły nieład, wywołany ich zrzucanymi w pośpiechu ubraniami.

Vis smacznie spała wtulona w Bullita, odurzona alkoholem i ekscesami tego wieczoru. Sam Dave w sumie też już spał, obejmując ją ramieniem, jeszcze na moment myślący o jednej czy drugiej sprawie…

I wtedy coś pieprznęło.

Raz, drugi, trzeci... siódmy... dziesiąty. Wybuchy miały miejsce gdzieś w mieście, aż wszelkie szkło zadzwoniło w pomieszczeniach. Wystraszeni, zaciekawieni, pijani, czy i skacowani, rzucili się do okien, by zobaczyć co się działo.


Na Blackhill spadły bomby. To było pierwsze skojrzanie wielu z towarzystwa, i było ono trefne. Ktoś zaatakował miasto, ktoś, mający wystarczająco sił, tupetu, i środków, by urządzić taką perfidię na planecie Torganas.

Atak wrogiej im rasy, rajd piracki, militarny, pucz wojskowy, czy może ten pieprzony Blorelin, jak mu tam było... Rieff? Nie no, sukinkot by się chyba nie szarpnął na całą planetę niebieskich… więc kto? Unia? Zboczony wielce-mi-vice-admirał-palant-Shails? No ale jak??

Częściowe wątpliwości, wraz z kolejną rakietą, walącą gdzieś w port kosmiczny (no ale chyba nie w Fenixa, nie??), rozwiało nagle, zdalne uruchomienie wszelkich reklam ulicznych, bannerów, a nawet wszystkich komputerów i telewizorów w pomieszczeniach. Pojawił się na nich zapętlony przekaz, pokazujący jedynie zdjęcia, wyjęte żywcem z jakiś kamer, bez żadnej muzyczki, i bez żadnych komentarzy.

Były jedynie napisy:

Becky Ryder
poszukiwana żywa lub martwa
nagroda 150.000 kredytów


Dave Bullit
poszukiwany żywy lub martwy
nagroda 200.000 kredytów


Nightfall
poszukiwany żywy lub martwy
nagroda 300.000 kredytów


Leena Hezal
poszukiwana żywa lub martwa
nagroda 1.000.000 kredytów




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline