Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2017, 10:48   #21
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Nawet gdy Alexander skończył swą opowieść, Aila siedziała pochylona tak, jakby wciąż słuchała. Dopiero gdy skryba wychylił swój kielich, opróżniając go do końca. Podniosła głowę i podała mu swoje naczynie z winem.

- Dobrze, żeś mi to opowiedział... - powiedziała cicho, powoli, jakby wciąż zbierając myśli - Twoja matka... była wyjątkową kobietą. Ty... jesteś wyjątkowy. Tylko aż mi się nie chce wierzyć, że sire... że Elijah tak cię potraktował. - umilkła - I jeszcze ta Nikolette... - odruchowo spojrzała na srebrną tacę, jakby spodziewając się, że odciętą głowę tam ujrzy - Nie będę taka jak ona. Nie możemy... o wszystko oskarżać sire’a. To że tchnął on w nasze serca dziwną słabość ku sobie... nie znaczy, że przestajemy odpowiadać za swe czyny. Nikolette była zła. Po prostu. Wnioski zostawię jednak na potem. Jestem ci winna opowieść. Nie będzie ona ani tak długa, ani tak tragiczna jak twoja. Dla męża dzielnego pewnie w ogóle nie powinna być ciekawa, a jednak ty... wiedząc, co się z twoją matką działo, może zrozumiesz... - uśmiechnęła się lekko, spuszczając oczy.

Zaczęła swoją historię, nie patrząc nawet na Alexa, który za to patrzył na nią wsłuchując się w jej historię.

- Przyszłam na świat jako jedna z pięciu córek Cristana de Baar, młodszego brata Torina. Byłam jednak tym dzieckiem... najładniejszym, najzdolniejszym... najbardziej ukochanym przez wszystkich. Siostry zazdrościły mi dodatkowych lekcji tańca, gry na harfie, nauczyciela z Paryża... Nie wiedziały... I ja wtedy nie wiedziałam, że to wszystko nie jest podyktowane miłością do mnie rodziców, lecz... cóż, tak jak pięknego konia pasie się czystym owsem, by był jeszcze piękniejszy - by wszyscy go podziwiali, a w efekcie, by drogo go sprzedać. Ja tak miałam wyjść za mąż - ponad stan, co miała zagwarantować moja uroda, wykształcenie i maniery... I byłam dumna z tego zadania. Och, byłam naprawdę dumna i chętnie wywyższałam się nad siostrami. Teraz rozumiesz pewnie, czemu nikt z rodzeństwa do mnie nie pisze.

Umilkła na moment, wciąż wpatrzona w jeden punkt na podłodze. Ubrana w prostą szatę służącej, z niezwiązanymi, skrzącymi się złotem włosami w blasku ogniska Aila wyglądała inaczej niż zazwyczaj.
Pierwszy raz Alex ją taką widział i zdecydowanie taką wolał. Była teraz naturalna, żywa, nie jak zwykle wyniosła nadmuchana księżniczka starająca się udowodnić wszystkim wokół coś… co sama nie do końca chyba wiedziała co.

- Znalazł się książę, młodzik rok ode mnie młodszy nawet, jedenasty syn Fryderyka z... już nawet nie pamiętam skąd. W każdym razie wiadomym było, że ziemi on nie dziedziczy, ale jednak to był książę i Habsburczyk! - Skryba aż uniósł brwi. - Łakomy kąsek dla moich rodziców, którzy planowali zawrócić mu w głowie moją urodą, a jego rodzinę skusić majątkiem, który wniosę w posagu. W tym jednak problem, że tego majątku wiele nie było, nawet jakby dodali doń posagi pozostałych sióstr. I wtedy przypomnieli sobie o wuju. Torin wszak nie posiadał następcy, a wiadomym było, iż skarbów trochę nagromadził podczas krucjat. No i było coś jeszcze... Torin kiedyś nas odwiedził, gdy jeszcze dzieckiem byłam. Całe lato spędził u nas, a ja byłam niczym jego cień. To był wszak pierwszy krewny, który nie traktował mnie jak lalkę, lecz... dziecko zwykłe. Bawił się ze mną, prezentował broń i uczył jak się nią posługiwać. Teraz co prawda myślę, że nie tyle chciał mnie nauczyć, co mnie zająć po prostu i mój podziw wzbudzić, jednak ja... ja zawsze szybko się uczyłam. I nawet po jego wyjeździe ćwiczyłam trochę walki. Miecza oczywiście nikt mi nie dał, ale nóż czy toporek... byłam w stanie podprowadzić, za co potem chłopcy stajenni nieraz burę dostawali. Tak, kolejny raz nie myślałam o innych, jeno o sobie...

Przełknęła ślinę, po czym mówiła dalej:

- Rodzice wiedzieli, że Torin mnie polubił, a ja... ja chciałam znów wuja spotkać. Był moim bohaterem z dziecinnych lat. Był jednym z niewielu, którzy wtedy zobaczyli we mnie coś więcej... Wtedy...

Splotła palce i zacisnęła.

- Przyjazd tutaj jednak mnie rozczarował. Wuj nie był taki sam jak kiedyś... sam wiesz zresztą. Wcale nie chciał się też dzielić majątkiem. Choć to akurat tak bardzo mnie nie martwiło. Liczyłam jednak, że... że przy nim będę wolna jakiś czas. Wiedziałam, że muszę za kogoś wyjść, że muszę urodzić mu dzieci, a w międzyczasie moja wartość na końskim targu znacznie spadnie, dlatego chciałam mieć coś jeszcze. Poprosiłam wuja, by... by znów mnie uczył fechtunku. Tym razem tak naprawdę.

Znów przełknęła ślinę. Alexander podał jej pełny kielich wina, lecz wzięła go bezmyślnie do ręki tylko, znów wyłamując sobie palce.

- Źle trafiłam. To była rocznica śmierci Andrusa, choć ja o tym nie wiedziałam. Torin spił się... spił się paskudnie. Wyśmiał mnie wtedy. Rzekł, iż... taka ładna buzia nie potrzebuje więcej znać się na orężu niż ten, który każdy mężczyzna ma w gaciach. - skrzywiła się, zaciskając palce tak, że pobielały jej kostki - Wybuchłam. Nawet nie wiedziałam jak wiele... jak wiele smutku przez te lata we mnie się kryło. A to, co mi rzekł wuj, czegom się akurat po nim jednym nie spodziewała... to przelało czarę goryczy. Choć mój kielich w porównaniu z twoim jest śmiesznie mały.

Umilkła na chwilę, odstawiając kielich wina i zbierając się do czegoś, a siedzący obok mężczyzna kiwał jedynie głową w milczeniu pokazując, że ją rozumie.

- Elijah mnie uratował. To co zrobiłam... człowiek by tego nie odwrócił. Elijah jednak zlitował się nade mną. - znów urwała - Widzisz ja... ja... pocięłam tę piękną twarz, którą wszyscy tak wielbili. Chciałam... - pociągnęła nosem - Chciałam naznaczyć się paskudnymi bliznami, by patrząc na mnie, ludzie chcieli spojrzeć do wewnątrz, a nie tylko zatrzymywali się na urodziwym licu.

Chwilę potrzebowała, by opanować emocje i wyrównać oddech. W geście uspokojenia skryba położył jej dłoń na ramieniu. Odruchowo (lub nie) pogładziła jego palce.

- Elijah znalazł mnie, choć nie powinien. Wtedy myślałam, że to przeznaczenie było, teraz... zaczynam wierzyć, że to po prostu zapach juchy go zwabił. - Alexander uśmiechnął się lekko na te słowa. - Tak czy inaczej... podał mi swoją krew, a ona... sam wiesz jak działa. Rany zniknęły. Sire zapytał wtedy czego pragnę. Rzekłam mu, że chcę... chcę być kimś więcej niż piękną narzeczoną, potem żoną i matką, której uroda przeminie i o jej wartości będą stanowić jedynie status męża oraz li to, jak udane się pacholęta okazały. Elijah powiedział mi wtedy, że... że godna jestem, by chcieć więcej. I jeśli pozostanę mu wierna, jeśli wolę jego spełniać będę za ludzkiego życia, podaruje mi życie wieczne, gdzie nikt już nie będzie miał prawa za mnie decydować.

Dziewczyna spojrzała na swoje dłonie i powoli rozprostowała udręczone palce. Cały czas jednak wzroku na Alexandra nie podniosła.

- I to tyle. Dlatego... dlatego mu ufam. Choćby żądał ode mnie niemożliwego. - zakończyła opowieść.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline