- To w takim razie niechaj chłopak skoczy po kobiecinę od strawy, a jak się poje, odpocznie nieco i co ważniejsze zachęta do roboty przyjedzie, to zaczniemy od jutra. - rzekł do sołtysa Blasius, wyraźnie dając do zrozumienia, że przynajmniej on charytatywnie do 'bohaterskich' czynów brał się nie będzie.
Następnie z zadziornym uśmiechem, wziął butelkę gorzałki od Rózi i zasięgnął sporego łyka. A po tym, jak nieco nim przetrzepało, podał ją dalej do Juliena.
- Pij młody! - niemal krzyknął do Bretończyka.
Co do pokoju, to Blasius nie miał zamiaru szczególnie wybierać. Uda się w wolne miejsce, no chyba że Czarna go sama zaciągnie do siebie. Sam nic jednak nie proponował, nie poruszając tego tematu.