Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2017, 17:26   #16
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
MAGIA LICZB


- Sojuszników? - Daan odpowiedział pytaniem na pytanie Emmericha grzebiąc w swym podróżnym worku. Chciał odpowiedzieć Julienowi w kwestii jego noclegu z Rózią oraz jej teoretycznego ochroniarza, ale zainteresowała go wypowiedź Vendena. Była trzeźwa, ni to co babskie awantury.
- Raczej nie. Pierwszy atak mógłby na to wskazywać... ale drugi? Wyważanie bram? To ciche z pewnością nie było, niepotrzebny alarm, jak ktoś mógłby im po prostu otworzyć. Śpiącą wioskę mogliby zrobić jak chcieli. No... ale może? - Na jego twarzy wykwitł brak pewności.

Cyrulik spojrzał na staruszka i rozłożył na stole pergamin. Lubił zapisywać wszelkie notatki nie dlatego ż zapomniałby jakieś ważne rzeczy, ale dlatego że w słowach i liczbach była magia. Te same fakty wyglądały czasem inaczej rojąc się w głowie, a postrzegane wzrokiem, zapisane.
Pergamin tani nie był, toteż na arkuszu przed de Vriesem leżał popisany wszedzie gdzie się dało, będąc dowodem na być może dziesiątki takich 'notatek' robionych drobniutkim (dla oszczędności miejsca) pismem. Gdyby ktoś miał odcyfrowywać ten szalony chaos, mógłby uznać, że zapisujący to jest chory psychicznie... Szczególnie, że przedstawiało się to malowniczo... nie wszystko pisane było piórem i inkaustem.
- Też miałbym kilka pytań. - Wziął do ręki zaostrzony węgielek wyciągnięty z sakiewki. Zapomniał kupić inkaust w Nuln zanim wyruszali i teraz musiał radzić sobie inaczej. - Ilu było mieszkańców wioski, zanim zaczęły się ataki?
staruszek podrapał sie w głowę.
- A będzie z półtorej setki. Więcej nawet, ale nie dużo. My się tam chłopcze nie liczym.
- A górników w kopalni?
- Z półtora tuzina.
- Mhm... - Daan zapisywał co Hasso mówił i wciąż intensywnie nad czymś myślał. - A ile mieszkańców wsi zostało porwanych, wszystkich łącznie?
- No tak to nie wiem... będzie już z trzecia część wsi... może mniej.
- Cztery tuziny - odezwał się chłopak, co im o pokojach mówił.
- A kogo wśród porwanych najwięcej?
- No mężczyzn uprowadzili dużo, po nich to kobiet chyba najwięcej uprowadzono, mniej dzieci, starców najmniej.
- A przed atakami najwięcej było...
- Mężczyzn, dalej kobiet... - Hasso wzruszył ramionami. - Tak samo.
- Mhm... - Daan wciąż coś zapisywał. - A ilu było napastników? Toć górnicy mogli coś rzec, tu dwa razy napadali, a i mówiliście żeście widzieli jak podróżnych opadają. Najwięcej to ilu ich było?
- Z tym to różnie. - Feig machnął dłonią. - Nie dość, że z oddali widzielim mniejsze grupki niźli tu nas opadli, to jeszcze chaos... każdy inaczej mówi. Znalazł by się taki co by rzekł, że setki. Ale nikt nie rzekł że mniej niż dwa tuziny, a wielu mówi, że więcej.

De Vries skinął głową i popatrzył na zapiski, jakby coś liczył.
- Dziwne to - rzekł w końcu spoglądając na Emmericha, Czanbarsa, Blasiusa a w końcu Juliena. - Jak żaden nie mówi, że ich mniej niż dwa tuziny, a wielu iże więcej, to mniej niż trzy dziesiątki zbrojnych raczej ich nie ma. Że kopalnie rozgromili gdzie niecałe dwie dziesiątki górników spało, to nie dziwota. Tu zaś, w wiosce... - Podrapał się w brodę. - Z lekko ponad półtorej setki mieszkańców, przy czym mężczyzn najwięcej, to ilu mężczyzn zdolnych broń unieść? Pięć tuzinów? Więcej raczej nie. I jaką broń jak to wieś. Siekiery do drew, cepy, kto może by zdążył po kosę do stodoły pobiec. Ale nawet.. to przecież ludzie z roli żyjący. Nienawykli do wojaczki. Atak znienacka, chaos, każden o rodzinę dba w pierwszej kolejce. Przecież jak oni za pierwszym, czy i drugim razem tu wpadli znienacka, to z tych co chcieliby bronić, żywa noga by nie uszła... A w pęta nie poszedłby ten jeno co zdążyłby ze wsi uciec. - Cyrulik rozłożył ręce. - A oni wpadają, robią rozgardiasz, chwytają część ludzi i nawet do walki większej nie stają: odchodzą. Myślałem, że może łowcy niewolników, co panom z Granicznych Księstw przez Przełęcz Czarnego Ognia przymusowych chłopów na tamte nieludne ziemie sprzedają. Ale to by właśnie wszystkich na raz pojmali mając taką siłę. I po cóż im wtedy starcy? Na to mi wychodzi, że oni atakują jeno wtedy gdy im ludzi potrzeba w danym momencie. Na ofiary mrocznym bogom jakim? Wszak jak Julien mówił, toż to ludzie byc nie muszą... - Znów spojrzał na każdego z towarzyszy.
Pochyliwszy się do żaka szepnął wymownie wskazując głową na wyjściowe drzwi:
- Z tego jak się zachowuje, to prędzej ona zeżre ich. Jak i to nie jej, a przed nią chyba trzeba chronić.
- W takim razie zajmij nam dwójkę, bo wątpię, by ktoś ją chciał. Chyba nikt prócz nas się nie znał wcześniej - Julien odpowiedział najciszej jak mógł, potem spojrzenie niebieskich oczu chłopca przeniosło się na Emmera, który na niego spoglądał. Choć może tylko mu się wydawało?

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 02-09-2017 o 12:29.
Leoncoeur jest offline