Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2017, 23:18   #24
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Aila wciąż nie była pewna, czy kilka dni temu śniła o sire, czy to była prawda, zamglona mocą wampira jawa, gdy naga wyciągnięta jak struna poddawała się dotykowi nieumarłego, który przybrał oblicze Alexandra. Jeżeli był to sen… jego realność i intensywność sprawiły, iż obudziła się nie dość wypoczęta. Kolejnej nocy (a właściwie w czasie dnia) też nie spała dobrze po powrocie z gór i obozu banitów. “Wrażenia” z polany odcisnęły się na jej wypoczynku. Następnej nocy najlepszy sen, po świcie przerwała jej służba i wieści o Torinie, a kolejne nie były lepsze. Martwiąca się o skrybę późno opuszczała jego komnatę gdy zaglądała przed snem czy aby nie wrócił, rano zaś zrywały ją obowiązki.
Uspokojona powrotem zaginionego, po pochowaniu wuja, zapowiadała się w końcu spokojna noc dla przemęczonej i niedospanej dziewczyny. Wprawdzie położyła się późno, gdy ostatni goście opuścili refektarz zamkowy, ale mogła spać długo.

Jakieś przekleństwo chyba ciążyło nad nią.
Nie było jej dane.

Zbudziło ją pokrzykiwanie strażników szczęk oręża i upiorne wilcze wycie. Stary przykuty w psiarni wilk niedawno był cichszy i rzadziej skowyczał, teraz wobec jakiegoś rozgardiaszu na dziedzińcu i murach radośnie wplótł wycie w te wszystkie odgłosy… Walki? Do tego włączyły się psy myśliwskie szczekając jak opętane.
Aila zerwała się na równe nogi. Pochwyciła jeno luźna podomkę, w której kieszeni nóż ukryła, co jej Alexander przed wyprawą do opactwa podarował, i wypadła na korytarz, starej Marii wyglądając lub jakiegokolwiek służącego.
Piastunka wypadła zza zakrętu dosłownia tuż po tym jak Aila przekroczyła próg.
- O matulu! O na litość boską! Och jak to dobrze, że wszystko dobrze… - Służka oparła się o ścianę ciężko oddychając jakby tu po schodach biegła, co w jej wieku nie było łatwe.
- Co się dzieje? - zapytała jej dziewczyna.
- Złodziej jakowy...? Albo co...? Strażnicy kogoś na murach schwytali... Alem bała się że panience co, jak jeden się zakradł,... Bo to ja wiem czy sam był... - Marii oddech do spokoju nie chciał jeszcze wrócić.
- Sprawdź co u skryby... lub poślij kogo do niego. Ja idę sprawdzić, co to za jeden - powiedziała Aila i wyminęła starą piastunkę, głucha na jej lamenty. Była teraz panią na zamku i czuła się w obowiązku, by wszystkim zarządzać tak jak... jak robił to wcześniej Alexander.

“Schwytali”, nie do końca odpowiadało sytuacji. Aila wychodząc na dziedziniec zobaczyła dwóch wyrwanych ze snu zbrojnych nad jakimś ciałem leżącym u podnóża murów, przy stajni, a kilku kolejnych na murach, wypatrujacych czegoś z blanków. Szarówka zapowiadała świt lada moment.
Dziewczyna podeszła do najbliższego zbrojnego.
- Meldujcie... - poleciła tonem, który pamiętała jeszcze jak wuj był w formie i musztry pilnował.
- Ja nic nie wiem Pani. Jakem na dziedziniec wbiegł na odgłosy to on już tu leżał... - Wskazał na ciało Alojza z zamkowej straży. Chyba już nie żył spadając z muru, sądząc po ranie od sztychu na piersi. Prosto w serce. - ... i nie dychał. W ogóle jakeśmy wbiegli to tylko on tu i Francoise na murach był, o stoi jeszcze. - Wskazał na grupkę na górze.

Nie bacząc na swój niezbyt odpowiedni przyodziewek, w rozchełstanej nieco na piersi koszuli nocnej i luźno zawiązanej na niej szacie, Aila zaczęła się wspinać na blanki zamku. Tam zdecydowanym krokiem podeszła do grupki, gdzie miał być ów Francoise. Spojrzała na żołnierzy znacząco, oczekując wyjaśnień.
- Pani… - Strażnik, tak jak i jego koledzy starał się nie patrzeć niżej jej szyi i chyba tylko dzięki zaaferowaniu jako tako im to szło. - Napad był - powiedział elokwentnie.
- Mówcie więc wszystko, co wiecie - poleciła ostro kasztelanka, starając się okiełznać targane wiatrem, rozpuszczone włosy. Powiew przyniósł też smród gnijących ciał. Dopiero teraz zorientowała się, że są w miejscu, gdzie Alex kazał ku przestrodze ciała bandy powywieszać, jak najdalej od donżonu.
Koniom wszak smród nie przeszkadzał.
- Bo… ja i Alojz wartę mieliśmy. Gdy ostatni z tych co z miasta przybyli, zamek opuścił, tośmy bramy zawarli, sprawdzili wszędzie czy kto pijany nie przysnął. Ze dwie godziny temu, trzy może. Aż tu, no ile...? Zaraz pacierz temu? Widzimy jak kto z kojca wilczura wychodzi. No tamojśmy nie patrzyli, bo przecie by rozszarpał szalony basior każdego kto by się zbliżył. Ale Alojz pomyślał, że może pijany tam się ktoś dokolebał, a pijanego, jak mój tatko mówił, “Panbuk strzeże”. No to zawołalim go, a on jak nie pryśnie na mury, no jak nie pijany i jak nie na kacu. To Alojz z jednej strony na blanki, schodami temi jak panienka weszła, ja z drugiej, drugimi, co by nie uciekł i ganiać się z nim nie trza było. W kleszcze znaczy się. Alojz bliżej miał. A ten niecnota tu dobiegł i zaczął jedną linę rozcinać z ciałem banity. Alojz podbiegł i się zamierzył, ale tamten... oj jakiż szybki pieron, sztychu miecza nawet nie zoczyłem. Alojz spadł, jam się wstrzymał bo sam na takiego czorta lecieć… ? Ten zaś nie na mnie runął, tylko skoczył z murów. Chyba po jednej z lin i innym ciele spełzł, to ze trzy metry najdalej miał od trupa ku ziemi. Kuszym nie miał, wołać zacząłem i walić dla alarmu halabardą w blanki. Tamten trupa po pochyle wzgórza sturlał, gdzie ciało się wstrzymywało to ciągnął aż w lasek tamten wbiegł z truchłem. - Strażnik wskazał wielką kępę drzew. - Nic ja nie rozumiem. Przecie jakby złodziej to nocą w czasie stypy mógł się kręcić gdy służba zajęta, i nakraść. A jeszcze zamiast co to trupa uwędził w ucieczce. Strach pani myśleć po co.

Aila zmarszczyła swoje piękne brwi. To był w sumie dość zabawny widok: mała niewiasta otoczona grupą wysokich żołdaków. Lecz to oni mieli sylwetki jakby przygarbione w pokorze, podczas gdy panna na nich gniewnie okiem łypała.
- Nim Alojzemu wyprawimy pochówek, niech ciało cyrulik obejrzy. Chcę wiedzieć jak najwięcej o ranie, którą mu zadano - powiedziała unosząc dumnie głowę mimo przeszywającego jej ciało chłodu poranka. - Wyślijcie też kogo do lasu, by sprawdził ślady. Tylko pojedynczo nie chodźcie. Skoro wszyscy są na nogach to... czterech niech idzie, a parami po lesie. Jak się czego dowiecie, to od razu mi meldujcie - rzekła, po czym odwróciła się na pięcie. Ja idę sprawdzić co z wilkiem.
Zbrojni kopnęli się rozkazy wykonywać, choć widać było, że czeka ich ciężka wewnętrzna dyskusja kto ma do lasu iść, a kto Alojza nieść cyrulikowi.

Aila schodząc już z murów odruchowo spojrzała ku psiarni. Psy szczekały jeszcze trochę, ale jakby się uspokajały. Wilczur w swej mocnej zagrodzie-klatce już od jakiegoś czasu nie wył, jeno jak często mu się zdarzało leżał z pyskiem między łapami.
Mimo że na blankach dziewczyna przemarzła do szpiku kości i zębami dzwoniła, poświęciła chwilę, by przyjrzeć się kojcowi i jej mieszkańcowi.
- Teraz gdy wuj nie żyje... chyba nie ma po co cię trzymać - rzekła do wilka. - Dałbyś sobie jeszcze radę na wolności, staruszku? - zapytała, nie oczekując jednak odpowiedzi.
Zwierzę oczywiście nie reagowało. Blisko dziesięć lat spędzone tu musiało już chyba do końca wbić zwierze w szaleństwo. Aila też nie miała śmiałości by sama je wypuścić. Rozejrzała się raz jeszcze i postanowiła wrócić do zamku. Tam idąc do swojej komnaty nagle zatrzymała się w połowie schodów.
- Miau? - jeden z zamkowych burasów spojrzał na nią pytająco, choć bez specjalnego zainteresowania.
Dziewczyna chwilę popatrzyła na niego, jakby coś rozważając, po czym zawróciła. Postanowiła sama jeszcze zajrzeć do Alexandra. Zastanawiała się wszak na ile ta dziwna napaść i śmierć wartownika łączyły się z jego powrotem.

Drzwi do pokoju skryby były uchylone, widać przez nie było Teodora piszącego coś przy pulpicie. siedział tam jak mu panienka kazała. Był jednak ktoś jeszcze... Giselle właśnie myła Alexandra leżącego, chyba śpiącego na łóżku, nie zauważyła kasztelanki, bo zwrócona była tyłem. Aila postanowiła więc skorzystać z okazji i czmychnąć chyłkiem. Nie chciała, by ją widzieli. Nie chciała, by wiedzieli, że patrzyła. No i w końcu sama wątpiła, by Alexander życzył sobie, aby oglądała go podczas mycia.

Zziębnięta i przygnieciona kolejnymi troskami, dziewczyna skierowała się do swojej komnaty, gdzie dość szybko udało jej się zapaść w płytki, nerwowy sen.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 01-09-2017 o 06:03.
Leoncoeur jest offline