Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2017, 17:35   #17
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Emmerich & Julien. Ku bramie.


- Warto byłoby zapisać co ważniejsze rzeczy - zasugerował Emmerich.
Julien wzdrygnął się kiedy dostrzegł spojrzenie tego mężczyzny, co wzbudzał w nim swoisty niepokój. Wolał się nie odzywać już zbyt wiele, bo obawiał się, że uznają go za przemądrzalca i w ostateczności odstrzelą. Mówił co myślał, ale może jednak powinien sobie darować. Na szczęście po chwili za notowanie wziął się Daan i choć może nie zapisywał tego, co Emmer by mu dyktował, to Julien poczuł się bezpieczniej. Przynajmniej przez pewien czas, choć może dla dodatkowego bezpieczeństwa powinien wstać i wyjść.
- Młoda godzina, szkoda czasu na analizę - podniósł się z miejsca pełen werwy, jakby wstąpił w jego ciało nowy duch.
- Rozejrzyjmy się choć trochę, nam to nie zaszkodzi, nogi się rozprostują, a z tą zapłatą… Kobieta trochę przesadziła. Nie przejmuj się nią - zwrócił się do starca z lekkim, przepraszającym uśmiechem i ruszył w stronę drzwi wyjściowych.
Julien zignorował sugestię. Emmericha to nie zaskoczyło. Zwykle lepiej wychodziło mu zastraszanie niż przekonywanie. ~Może trzeba jakoś inaczej podejść do tego? - pomyślał.
- To gdzie te ataki prócz kopalni były? - zatrzymał się nagle zapominając dokąd dokładnie powinien się udać.
- Chodź. I tak się wybieram je obejrzeć. - złapał Juliena za ramię. Chłopak momentalnie się spiął z przerażenia i spojrzał przez ramię na siedzącego przy stole Daana. Być może jego spojrzenie błagało o pomoc, ale ciężko było to stwierdzić, kiedy w dość szybkim czasie znalazł się wraz z mężczyzną na zewnątrz karczmy.
- Ej spokojnie, pójdę dobrowolnie! - Julien zaczął bronić się słownie, kiedy stwierdził, że uścisk jest zbyt silny. Emmerich puścił ramię, zaskoczony, że delikatny w jego mniemaniu dotyk okazał się bolesny dla żaka
- Chcę obejrzeć miejsca ataku, przynajmniej te w wiosce, jeszcze dziś. - stwierdził.
- Koło bramy, tak? - dopytał jakby już bardziej odważnie i stanowczo, patrząc na Emmericha błękitnymi, dużymi oczami.
- Też. Ślady są pewnie w całej wiosce, ale większość już pewnie zadeptali. - na te słowa Julien wzruszył ramionami i otrzepał rękaw swojego drogiego ubioru, w miejscu w którym dotknął go mężczyzna - No wiadomo. Sami żeśmy je podeptali końskimi kopytami - odpowiedział w tonie największej oczywistości i westchnął ostentacyjnie.
- To… w drogę - zachęcił dając pierwszy niespieszny krok w stronę bramy.
- Nie w tę stronę. Bramy są trzy. I tylko jedna jest "podeptana" przez nas - warknął łowca nagród.
- Okej - odparł naprędce Julien, odwracając się szybko na pięcie i krocząc w drugą stronę. Wyglądał jakby połknął kij od szczoty, szedł sztywno i był cały spięty. Jego spojrzenie błądziło gdzieś po okolicy, aby tylko uniknąć spojrzenia mężczyzny.
Emmerich zastanawiał się czy popełnił błąd wybierając żaka zamiast cyrulika. Gdy byli sami nachylił się do niego.
- Prośbę mam. Chciałbym nauczyć się czytać i pisać.
- Emm…
- Julien lekko się zmieszał. Przełknął nerwowo ślinę i zerkał co chwila w bok, jakby upewniając się, że mężczyzna nie robi sobie z niego żartów, albo go nie sprawdza. A może po prostu chce zaciągnąć w odosobnione miejsce i odstrzelić? Potem powie, że go porwano!
- Noo… W porządku? Ale to nie jest takie proste i szybkie - odchrząknął cicho, splatając ręce za plecami.
~I już? - zdziwił się łowca nagród. Nawet nie musiał niczym zagrozić. Kiwnął głową dając znać, że rozumie, że nie będzie to proste ani szybkie.
- Dzięki - dodał po chwili.
- Jeszcze nie ma za co, nawet jednej literki ci nie pokazałem - stwierdził chłopak energicznym i pełnym dumy głosem. W sumie, to miło mu było, że ktoś go tutaj docenił i zauważył, że nie jest zwykłym przygłupim chłystkiem, który by tylko mordę zachliwał i w karty rżnął… No, albo po prostu źle odebrał prośbę Łowcy, może ten po prostu go chciał wykorzystać! Julien momentalnie pobladł na samą myśl.

Jakąś chwilę szli w milczeniu. Chłopiec wzrokiem dostrzegł bramę do której się zbliżali. Zmrużył oczy z zamyślenia, aż w końcu poważnym i sugestywnym tonem głosu zaczął opowiadać, akcentując słowa tak aby dać coś do zrozumienia.
- Moi rodzice zawsze wynajmowali mi jakiegoś ochroniarza. Koleś łaził za mną wszędzie, ale dobrze pilnował i osłaniał przed zagrożeniami. Kiedy z pewnych znanych tylko sobie powodów przyjąłem to zlecenie, nie pojawił się na miejscu odprawy. Chyba zrezygnował - rozłożył bezradnie ręce i westchnął teatralnie. Poczekał parę sekund i w końcu doszedł do konkluzji, tak w razie gdyby Emmerich nie załapał.
- Zamiast płacić za naukę monetami, mógłbym przyjąć ochronę. Jak sam zauważyłeś, brak mi krzepy, a za broń służyć mi ma krótki łuk. To wszystko chyba wiele wyjaśnia - zakończył z subtelnym uśmiechem na ustach.
- Zawsze tyle gadasz? - jęknął Emmerich. Ale zgodził się. Propozycja wydawała się uczciwa, a poza tym ciekawie będzie obserwować świat od drugiej strony - celu, a nie łowcy.
- Gadam tyle ile potrzeba, to było adekwatne do sytuacji - odparł stanowczo młodzik. Ciężko było nadążyć za mieszanką jego strachu i odwagi.
- Gdy dojdzie co do czego, będziesz robić to co mówię bez pytań i marudzenia - Emmerich postanowił od razu ustalić warunki współpracy.
- Eee… jeśli co? Do czego ma dojść? To zakrawa o jakąś przemoc. Lubisz dzieci szarpać? - zlękł się Julien zatrzymując nagle w miejscu i wgapiając się w plecy łowcy jak żaba w sadzawkę. Co on, czyżby chciał mu coś zrobić?!
Łowca nagród ze smutkiem skonstatował, że jedynie zasób wiedzy i słownictwa oraz, być może, żywy umysł Juliena pokrywają się z tym na co liczył. Jeśli chodzi o resztę… jak baba. Jak rozpieszczona panna z dobrego domu, która się urwała opiekunom. Nigdy nie był mistrzem w tłumaczeniu co ma na myśli, mimo to spróbował:
- Jeśli dojdzie do walki. Lub kiedy zauważę niebezpieczeństwo. Prościej - jeśli każę Ci się kryć albo uciekać, zrobisz to od razu i bez pytań dlaczego i po co.
- Aaaa. No raczej, wiadomo. Po to jesteś. Oczywiste
- ruszył dalej ku bramie, kiwając głową ze zrozumieniem. Za dużo po świecie łaziło bandziorów i dziwaków, by nie mieć takich myśli i czarnowidzeniem nie świecić. Mimo iż nie ufał jeszcze do końca Łowcy, to był na dobrej ku temu drodze. Trzeba po prostu sprawdzić, jak zareaguje w chwili zagrożenia i wszystko się wyjaśni. Julien uśmiechnął się pod nosem. Był z siebie zadowolony.

Śledztwo. Badanie śladów.


W końcu skończyli dochodzić i gadać i zajęli się robotą. Emmerich skupił się na śladach - starał się ocenić ilość napastników, ciężar i wielkość ich ciał, ocenić ślady, które zostawili na bramie. Potrafił rozpoznać istoty po ich śladach - przy odrobinie szczęścia będzie wiedział, czy to ludzie udający nieludzi czy może odwrotnie. A jeśli szczęścia będzie więcej - miał szansę dowiedzieć się także o cechach tych istot - czy działały bardziej rozumowo czy instynktownie, czy były szaleńczo odważne, czy raczej unikały walki z przeważającymi siłami, itp. Starał się też dostrzec inne szczegóły przegapione przez chłopów, nie tylko w okolicy bramy, ale i po drodze. A i kawałek drogi za bramę obejrzał. Czy zbliżając się wrogowie mieliby gdzie się ukryć przed wartownikami, jak blisko bram i ostrokołu są krzaki i drzewa, jak wygląda pole ostrzału, itp.

Julien wcale nie próżnował, od razu zakasując rękawy i biorąc się do roboty. Analizował wysokość muru i jego słabe punkty, no bo jakoś ci bandyci przeszli przez niego, aby bramę od wewnątrz otworzyć. Zbadać miał też w zamiarze ciężar bramy poprzez próbę otworzenia jej w pojedynkę. Dzięki samodzielnemu kręceniu mechanizmem otwierania wrót, mógł ustalić liczebność napastników, w jakiej musieli przejść przez mur by otworzyć bramę od wewnątrz. Prócz tego należało przeanalizować jakikolwiek ślad buta, pod względem oceny wielkości, aby móc stwierdzić, czy to ludzkie wielkości czy zdecydowanie innej istoty. Młodzik nie omieszkał naturalnie podzielić się swoimi spostrzeżeniami z towarzyszącym mu łowcą. Wręcz informował go na bieżąco, nieustannie coś gadając. Być może faktycznie mówił zbyt wiele. Tymczasem łowca nagród nie mówił niemal nic, dopiero na sam koniec krótko podzielił się wnioskami do jakich doszedł. Był ciekaw czy drugi tropiciel w ich grupie dojdzie do podobnych.
Kiedy skończyli z tą, powtórzyli procedurę przy kolejnej i jeśli czas pozwolił, to raz jeszcze przy ostatniej, tej którą wjechali.
 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 01-09-2017 o 22:39.
hen_cerbin jest offline