Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2017, 22:01   #44
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Sylvia zsunęła się na kolana i sięgnęła do jego spodni, powoli uwalniając nabrzmiałą męskość. Uśmiechnęła się widząc jego gotowość.
- Zapowiada się bardzo przyjemna noc. - Szepnęła nim wzięła go do ust.

Charlie jęczała głośno. Wampir nie widział przyczyny. Cokolwiek robiła Florence musiała to robić swoimi ustami. Szybko jednak do tamtej pieszczoty, dołączyły paluszki, które dojrzał na szparce swojej partnerki. Bo Charlie chyba była jego partnerką? Starsza wsunęła dwa palce w szparkę kobiety i rozsunęła ją, tak by zobaczył sączące się z niej soczki.

Uśmiechnął się. Rozbieranie oraz niezwykle podniecające zachowanie wszystkich pań mocno na niego działało.
- Rzeczywiście ciekawa oraz piękna – powtórzył właściwie myśl Sylvi nie mówiąc, czy ma na myśli to co ona, czy też pozycję seksowną Charlotty, albo właśnie wysiłki pięknej wampirzycy. Poczuł się trochę dziwnie tak obserwując igraszki partnerki, ale wydawała się podniecona wręcz obłędnie oraz zadowolona odkrywając nowe obszary rozkoszy. Wartoby nauczyć się od Florence, uznał doceniając mistrzostwo. Sylvia zresztą także wykonywała coś niezwykle przyjemnego. - Mrr – wymruczał zadowolony, zadowolony bardzo! Ułożył jej dłonie na główce i zaczął sterować ich miłym układem.

Sylvia podniosła się, przesuwając jego męskością między swymi piersiami.
- Dołączymy, do reszty? - Rzuciła i obróciła się do niego plecami. Ruszyła w stronę fotela na, którym baraszkowały Florence i Charlie. Zobaczył jak opiera się o plecy CHarlotty i zaczyna lizać jej pupę, wypinając jednocześnie się w jego stronę.

- Ach! - Charlie krzyknęła, a on wiedział i poczuł że doszła. Mimo to obie wampirzyce nie przerywały swojej zabawy, podczas gdy Sylvia pokręciła pupą, zachęcając by się przyłączył. Rzeczywiście, działania Sylwi sprawiły, że jego męskość była bardzo twarda, zaś jej kwiat gotowy. Pragnął jej, właściwie pragnął ich wszystkich na tamten moment. Florence i Charlie dokazywały. Szczególnie Charlotta była pieszczona już z dwóch stron, zaś on ułożył swój pragnący kobiecy wdzięków korzeń przy płateczkach Sylvi. Musnął je parę razy leciutko dostajac się pomiędzy nie. Przesunął końcówką po jej seksownym wąwoziku, ażeby wreszcie mocnym pchnięciem posłać swojego wojownika do boju. Kobieta pod nim zamruczała, nie przerwała jednak pieszczenia Charlie, która wyraźnie już trzęsła się z rozkoszy. Czuł, że jej ciało przyzwyczajone jest do męskiej obecności, miękkie, gorące, ochoczo obejmujące jego męskość. Trudno, żeby owa słodka miękkość oraz elastyczność wnętrza wampirzycy przeszkadzały mu. Zdawał sobie sprawę, że tutaj dziewic nie ma. Nie oczekiwał się tego, ale wspaniałej rozkoszy, jaką daje doświadczenie. Któż zaś miałby je większe, niżeli one. Nie miał wprawy w grach zespołowych. Na dworze arturiańskim to nie uchodziło, ale także lubił eksperymenty. Brał więc ją coraz mocniej, szybciej i chętniej, zaś jego paluszek zaczął się skradać wprost do słodkiego tylnego otworka, żeby razem z męskością mogły rozpocząć wspólny taniec. Widział jak Sylvia coraz intensywniej zabawia się z otworkiem Charlie, jakby odreagowując, to co dzieje się z jej własnym ciałem. Jego towarzyszka natomiast oparła czoło o ramię Florence i teraz mógł zobaczyć twarz oblizującej się starszej. Kły miała ukryte. Posłała mu w powietrzu całusa i zaczęła całować ramię Charlie, z którego zsunęła się halka, którą nadal miała na sobie.
- Błagam chcę dojść. - Usłyszał szept swojej towarzyszki, gorący rozpalony. Widział, że jej dłonie śmiało już pieszczą piersi starszej. - Proszę.
- Nie chcemy zabierać przyjemności Henryemu
. - Szepnęła rozbawiona Florence.

Czyżby kąsnęła ją? Charlotta wydawała się szaleć ze szczęścia, on zaś także czuł gwałtownie rosnące podniecenie. Zarówno penis, jak paluszek wysuwający się szybko w pupę Sylvii sprawiały, że zaczynał coraz mocniej twardnieć, pęcznieć czując, ze szykuje się do wystrzału. Jęknął głośno, kiedy nagle gwałtownie wbił się w nią razem z potężnym wystrzałem, który uderzył fontanną kropelek we wnętrze ciała wampirzycy. Sylvia jęknęła, przerywając swoje pieszczoty. Poczuł jak jej chętne ciało zacisnęło się na nim.’- Wspaniałe. - Szepnęła, całując rozpalone plecy Charoltty, z który zsunęła Halkę. Jej biodra stykały się teraz z biodrami jego towarzyszki, więc Charlie czuła każdy ruch jaki wykonywał atakując Sylvię. Było wspaniale. Jej ciało nie chciało wypuścić zanurzonej w niej męskości. Szczęśliwie było bardzo mokre i śliskie wewnątrz, dlatego mógł wykonywać choćby niewielkie, podniecajace do obłędu ruchy. On brał Sylvię, Sylvia wraz z Florence pieściła Charlottę i wszystko tak było jakoś przeniknięte wspólnym szaleńczo podniecającym uczuciem pragnienia rozkoszy. Wyjął już paluszek z tylnego otworku Sylvi i skupił się, by malejącą męskością jeszcze chwilkę jednak pobuszować wewnątrz niej.
- Wspaniałe… powinnaś spróbować matko. - Rzuciła rozpalonym głosem. Zobaczył jak chwyta Charlottę za piersi i unosi do pionu. Poczuł jak ścianki wmaiprzycy naparły przy tym ruchu na jego męskość. - A ja się zajmę Panienką Ashmore.
Florence, która pozostała nagle sama na fotelu uśmiechnęła się do niego.
- Co ty na to Henry?
- Jeśli uważasz, że podołam
- uśmiechnął się chętnie do arcypięknej kobiety, albo lepiej, do kobiety o arcypięknym ciele. Reszta bowiem już taka arcypiękna nie była.
Florence wstała z fotela i stanęła przed Charlottą. Po chwili jej halka w końcu wylądowała na podłodze i Gaheris mógł zobaczyć kolejne piękne ciało.
- To może sofa? - Zaproponowała i poprowadziła jego towarzyszkę w stronę wybranego mebla. Ułożyła ją na nim, podczas gdy Sylvia wysunęła go z siebie i ucałowała policzek.
- Czeka cię dziś trochę pracy. - Mrugnęła do niego i zajęła pozycję 69 dobierając się do szparki Charlotty. Teraz mógł zobaczyć, ze wamprzyce obchodzą się z kobieta tak delikatnie, że nie jest w stanie dojść. Florence dobrała się do tylnego otworku swojej córki, wypinając się i dając mu dostęp do siebie. Niesamowite! Wyglądało faktycznie tak, jakby właśnie kobiety wiedziały, czego kobietom potrzeba pod tym względem. Szaleństwo, jednak właśnie takie szaleństwo doprowadziło Charlottę na przedsionki czegoś absolutnie nieosiągalnego. Wrota Olimpu. Bawiły się nią tak, że była cały czas niemal … niemal … niemal … pomyślał sobie, iż tak po prostu nie potrafiłby, choć może potrzebne były mu po prostu dobre nauczycielki? Pupa Florence była tak samo idealna, jak reszta ciała, wręcz zaprogramowana, na wywołanie pożądania. Gaherisowi jego męskość wyskoczyła niczym z procy na widok tej wspaniałej świątyni seksu. Podszedł z tyłu do wampirzycy, przyklęknął czując, jak sam widok wręcz nadyma gwałtownie jego koguta. Pragnął jej w tym momencie straszliwie i wręcz obłędnie chcąc posiąść tą erotyczną doskonałość. Czubek chwileczkę się ślizgał po jej kwiatku. Piescił go swoją gładziutką, śliską końcóweczką, jednocześnie paluszek robił to samo, co przy Sylvi, pieszcząc okolice tylnego otworka. Kiedy zaatakował, zarówno męskość, jak palec weszły dokładnie w tym samym momencie ślizgając się po jednej ściance z dwóch różnych stron. Florence jęknęła. W przeciwieństwie do swej córki była ciasna, trochę jakby brał dziewicę. Widział jednak rozkoszne drżenie jej ciała, które świadczyło o przyjemności, a nie bólu. Oparła się twarzą o pupę swej córki. Jeszcze bardziej wystawiając się na atak rycerza. Wąska, ciasna, ściśle przylegającą, naciskająca wręcz mocno na twardą męskość. Była iście wspaniałą kochanką. Brał ją mocno, właściwie coraz mocniej czując, iż dociera bardzo głęboko. Zmieniał leciutko pozycje chcąc wyczuć, gdzie będzie jej najlepiej zarówno władając męskością, jak paluszkiem, do którego zaraz doszedł drugi, bardzo ściśle współdziałając w atakowaniu wewnętrznych ścianek. Florence zaczęła się wić pod nim. Jej ciało było stworzone do seksu, rozciągnięte, ale tylko tyle by nie czuła bólu.
Jej jęki połączyły się z jękami leżącej na sofie Charlotty. Widział jak Sylvia obniżyła swoją pupę, tak by jego towarzyszka mogła do niej sięgnąć. Charlie chwilę chyba wahała się, ale zaraz jej jęki ucichły a odezwała się Sylvia.
- Ach… masz taki gorący języczek.

Jakby nie patrzeć to Charlie była tu jedyna żywą osobą i wampir był pewny, że to jej pulsująca krew nakręciła obie wampirzyce. Florence niemal położyła się na plecach swej córki i sięgnęła do piersi Charlotty.
- Cała jest gorąca… - Wymruczała, po czym jęknęła po kolejnym uderzeniu wampira. - Proszę Henry, weź mnie mocno.

Krew nie krew, ale co właściwie z tego wszystkiego, skoro dawało to taką przyjemność obecnym. Kochana Charlotta jęczała wijąc się wręcz pod pieszczotami Sylvii oraz wzajemnie pieszcząc jej kwiat swoimi ustami oraz gorącym języczkiem. Florence zaś wystawiła swoje wdzięki oraz pragnęła tak samo jak on pełnego zjednoczenia. Krew grała w jego ciele, zaś Akceleracja przyśpieszyła ruchy wewnątrz ciasnej jaskini rozkoszy. Wbijał się w nią gwałtownie z prędkością nieosiągalną dla człowieka czy ghula, zaś jego palce towarzyszyły błyskawicznym ruchom bioder. Pragnął jej teraz i było mu obłędnie przyjemnie doprowadzać ją do szaleńczej rozkoszy, nawet jeśli nie było to podbudowane jakimkolwiek uczuciem, tylko czysto zwierzęcą żądzą. Wbijał się w nią, brał mocno uderzając oraz czując, jak narasta ciśnienie na dole męskości. Jak potężnieje z każdym gwałtownym ruchem, jak napina się, jak wreszcie przelatuje przez całą długość wyprostowanej męskości strzelają wewnątrz pięknego ciała Florence uderzając jej arcywrażliwe miejsca. Wampirzyca jęczała pod nim z rozkoszy. Widział jak jej pupa porusza się nieregularnie, zwiastując zbliżający się szczyt. Podobne odgłosy zaczęła wydawać z siebie Sylvia. Chyba Charlotta całkiem dobrze, radziła sobie z zaspokojeniem tej kochanki. Czyli wszystko grało idealnie. Było wspaniale wszystkim. Trzymał Florence mocno. Pomimo wystrzału, Gaheris ruszał biodrami wbijając się głęboko, chcąc doprowadzić piękną kobietę do orgazmu. Chciał ją, chciał je wszystkie oraz chciał dać im przyjemność biorąc to, co one mogły dać jemu.
Florence jęknęła głośno, dochodząc po kilku kolejnych uderzeniach. Poczuł jak zacisnęła się na nim i chyba musiała przy tym zacisnąć dłonie na piersiach Charlotty, bo ta krzyknęła z rozkoszy i bólu. Na tyle głośno, że Gaheris uniósł półprzymknięte powieki wychodząc z transu obłędnej przyjemności. Jego męskość ściśnięta wewnątrz niej mogła tylko trwać i drżeć, acz przypuszczał, że dla tak wrażliwego ciała, jak ścianki wewnętrzne Florence podczas orgazmu najmniejsze nawet drgania miały siłę gejzeru. Zresztą on też …
- Niesamowite - wyjęczał.
- Yhym… - Florence zamruczała. - Potrafisz co nieco rycerzyku. Dasz radę zadbać o jeszcze jedną damę?
- Cóż, oczywiście, zaś co nieco, hm, wobec tego nic tylko potrzebuję przejść proces szkolenia, żeby co nieco stało się czymś
- popatrzył zachłannie na piękną, golutką Charlottę.
Wampirzyce uwolniły spod siebie rozpaloną kobietę. Charlie cała drżała, wciąż nie zaznawszy orgazmu. Florence zajęła miejsce obok niej i poklepała swoje kolana.
- Chodź tu moja piękna.
Charlie usiadła posłusznie na udach wampirzycy, a ta chwyciła jej nogi pod kolanami i podciągnęła, rozkładając je na boki, tak że wampir miał wspaniały widok i doskonały dostęp do ociekającej sokami szparki. Florence ucałowała jej szyję, wywołując jęknięcie.
- Dziś szkolimy panienkę Ashmore, ale co się odwlecze to nie uciecze, jak mawiają. Mamy całą wieczność Henry.
Charlie wpatrywała się w niego błagającym wzrokiem. Sylvia podeszła od tyłu sofy i chwyciła lekko zaczerwienione piersi kobiety.
- Poproś ładnie Charlie. - Szepnęła sunąc wargami po jej uchu.
- Proszę Henry, weź mnie. - Jego towarzyszka nie miała w tej chwili żadnych zahamowań. Natomiast on wpatrywał się chwilkę w jej odlotowe ciało, piękne, smukłe, podniecone do granic. Wampirzyce przygotowały ją odpowiednio, teraz zaś Florence ustawiła ją tak, iż jej wspaniała kobiecość, otwarta, skropiona kropelkami wręcz błagała o jeszcze więcej, o prawdziwe dopełnienie.
- Jest piękna - powiedział głośno, myśląc zarówno o Charlotcie, jak o jej cudownej, wołającej szpareczce.
Klęknął przed nią. Florence trzymała ją na kolanach, Sylvia pieściła piersi oraz całowała, on zaś zbliżał się do cudownej, otoczonej meszkiem piękności. Pchnął mocno wchodząc do samego końca z jękiem.
- Ach, pragnę cię - jęknął i zaczął poruszać się niej szybko.
Charlotta tylko krzyknęła, zobaczył jak dochodzi od samego pchnięcia, a jej pulsujące krwią wnętrze zacisnęło się na nim.
- Zatrzymaj tak maleńka. - Szept Florence sprawił, że Charlie utrzymała na nim zaciśnięte mięśnie. Wpatrywała się w niego odpływającym z rozkoszy wzrokiem. Odleciał, ponownie odleciał, zaś kolejne wytryski znaczyły krwawe ślady we wnętrzu jej ciała. Głęboko, niedostrzegalne dla nikogo, ale mogła je czuć, bo on czuł, jak się na nim zaciska oraz wyciąga z niego każdą, najmniejszą nawet kropelkę.
- Aaa! - krzyknął rozkoszując się kolejnym uderzeniem przyjemności, które wyniosło go na niespotykane wyżyny. Złapał kurczowo jej nóżki oraz próbował poruszyć się choć troszkę.
- Czegoś ci jeszcze brakuje Charlie? - Głos Florence wydawał się w tym rozpalonym emocjami momencie hipnotyzujący.
- By się ze mnie napił… - Odpowiedziała posłusznie i po chwili skupiła na nim wzrok. - Proszę, pragnę byś się ze mnie napił.
- Jeśli chcesz - ale zamiast do szyi zbliżył się do właśnie jej szparki. Wprawiał ponownie w słodkie drżenie pieszcząc języczkiem, zasysając, drażniąc bardzo wrażliwe miejsca, ażeby nagle ukłuć ją kłami w pachwinę i stamtąd pobrać słodką krew. Gdyby nie chwyt Florence, Charlie wiłaby się teraz na jej kolanach. Słyszał jej przyspieszony oddech, ciche jęki.
- Błagam, Henry… - Patrzyła na niego, spragnionym wzrokiem.
Wpił w nią kły oraz zaczął pić, właśnie tam w różowiutką część szparki. Charlie jęknęła z bólu, ale szybko przerodziło się do w słodki pomruk rozkoszy.
- Piękne. - Szept Florence doszedł do niego jakby przez mgłę. Czuł przy ustach delikatne, konwulsyjne ruchy bioder Charlotty. Czuł wypływające z jej rozpalonej szparki soczki pomieszane z jego vitae. Była taka gorąca, drżąca. W takich chwilach bez trudu można było zrozumieć słabość starszej do żywych. Kątem oka widział, że obie wampirzyce całują szyję kobiety, delikatnie zahaczając o nią kłami, ale nie wgryzając się. Sylvia cały czas pieściła do tego piersi odpływającej Charlie. Wampir pił bardzo powoli oraz tak delektując się prędzej cudowna mieszanką, nie zaś klasycznie pożywiając. Chciał sprawić, by Charlie wręcz odleciała cudowną rozkoszą, właśnie tak zresztą się stało. Wreszcie wyjął zęby z jej delikatności, zaś język zaczął zalizywać ranki pieszcząc jednocześnie słodką kobiecość ghulicy.
 
Kelly jest offline