Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2017, 11:22   #53
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Ulris skorzystał z rady elfa i wygodnie rozłożył w fotelu. W chwilę później rozległo się jego chrapanie. Najwyraźniej niebezpieczeństwo, które zawisło nad królową i krainą nie zganiało mu snu z powiek. Możliwe też, że był on do kłopotów na tyle przyzwyczajony, że nie robiły już na nim większego wrażenia. Jakby nie spojrzeć należał on do rasy, która wręcz słynęła z tego, że chodziła za pan brat z wszelkimi kłopotami, roznosząc je i obdarzając nimi każdego, kto chociażby krzywo spojrzy w niewłaściwym momencie.

Drzemka nie trwała jednak długo. W jakiś kwadrans później rozległo się ciche pukanie oznajmiające przybycie jadła. Zostało ono przyniesione przez młodą kapłankę, dziecko jeszcze. Pokój natychmiast wypełnił się wonią lekkiej potrawki i świeżego chleba. W chwilę później doniesiono też karafkę wina, dzbanek mleka i talerzyk bułeczek z rodzynkami dla Duszy.


Postój nie trwał długo. Słońce ledwie zdążyło się nieco przechylić na zachodnią stronę, gdy ruszyli w dalszą drogę. Niresin spełniła swoją obietnicę obdarzając ich zapasami na drogę, a także inforumując że droga przed nimi jest w miarę spokojna, a przynajmniej do najbliższego miasta, Misertun. Jak miała się sytuacja za jego murami i dalej, tego kapłanka nie wiedziała, życzyła im jednak szczęśliwej podróży i obdarzyła błogosławieństwem.

Pogoda nadal utrzymywała się po tej lepszej stronie. Śnieg pod łapami wilkołaka skrzył się i skrzypiał, gdy ten równym truchtem przeciął wioskę i powiódł ich w stronę ich kolejnego przystanku, jakim miało być Misertun. Mieli tam spędzić noc wynajmując pokoje w jednej z karczm lub gdyby sytuacja była niekorzystna, przeciąć miasto i podążyć dalej w noc. Kapłanka obiecała że poinformuje Mizo o ich planach, gdyby ten poczuł się na siłach by do nich jeszcze tej nocy dołączyć. Nie pozostawało zatem nic innego jak tylko rozkoszować się urokami podróży i nie tracąc czujności obserwować otoczenie.

To ostatnie przyniosło owoce w parę godzin później, gdy słońce zaczęło powoli kryć się za koronami drzew. Trakt, którym podążali nie był co prawda główną drogą prowadzącą do stolicy, jednak nawet na drogę poboczną był dość często uczęszczany. Tego dnia jednakże podróżni w sposób wyraźny nie dopisywali, pozwalając Ulrisowi na rozwinięcie całkiem dużych szybkości, które jak najbardziej do gustu przypadły Moonri, co jednak się tyczyło jej elfiego towarzysza, sprawa niekoniecznie wyglądała podobnie.
Im jednak dalej od wioski i w głąb kniei, tym łapy wilkołaka poruszały się wolniej i coraz częściej jego łeb wznosił się ku górze, a nozdrza drgały łowiąc docierające do niego wonie. W pewnym momencie skręcił gwałtownie i wjechał w wąski prześwit między porastającymi pobocze krzakami. Pasażerowie sań zostali nieprzyjemnie zaskoczeni czapami śniegu, które zsunęły się z nisko wiszących gałęzi i trafiły, jakby je ktoś złośliwie wycelował, za kołnierze. Dusza pisnęła i poniewczasie zakryła się puszystym ogonem. Ellisar niestety takowej zasłony nie posiadał, więc gdy w miarę jak przemykali przez dzicz, kolejne gałęzie obdarzały go swymi białymi darami, jedyne co mógł zrobić to ciaśniej się otulić płaszczem i liczyć na to, że zachowanie wilkołaka miało solidne podstawy i że pęd ów szalony skończy się zanim elf i jego mała towarzyszka zamienią się w dwa bałwanki.

Drugie życzenie faktycznie spełnione zostało dość szybko i gwałtownie. Nawet nieco zbyt gwałtownie, przez co Ellisar o mały włos nie wypadł z sań, gdy te po zrobieniu ostrego zakrętu zatrzymały się wreszcie.
- Wróg - pisnęła Dusza, otrzepując się ze śniegu. Na potwierdzenie rozległo się potakujące warknięcie wilkołaka. Z jego sierści unosiły się obłoki pary i widać było, że ostatni odcinek drogi dał mu się we znaki. Boki raz po raz zapadały się, pompując potężne hausty powietrza do płuc, nadrabiając jego braki, powstałe w trakcie biegu. Na odpoczynek widać jednak czasu nie było bowiem Ulris nie folgując sobie zaczął się przeobrażać.
- Ta cisza musiała przynieść kłopoty - stwierdził, na wpół powarkując na wpół mówiąc. - Brak podróżnych zawsze zwiastuje kłopoty - mówił dalej, zdejmując z siebie uprząż i zabierając się za przepakowywanie zapasów. - Czuć dym i swąd palonych ciał - wyjaśnił, napotykając spojrzenie elfa. - Nocleg w mieście odpada, trzeba będzie znaleźć inne miejsce. Sanie muszą zostać, nie nadają się do przedzierania się nimi przez las.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline