Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2017, 13:14   #54
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeśli wszystko się układa tak, jak byś sobie wymarzył - nie przejmuj się - to minie.
(z mądrości ludowych)

Dostarczone przez jedną z akolitek jedzenie było prawdziwą ucztą dla oczu, ciała i duszy. Nic więc dziwnego, że cała trójka oddała się z zapałem rozkoszom stołu, w czym pomagała świadomość, ze może to być ostatni takiej jakości posiłek przed dotarciem do stolicy. W karczmach nie serwowano takich pyszności...
A można się było najeść, bo Niresin nie należała do skąpych, zaś wiedzę, iż nie należy się zbytnio najadać przed wysiłkiem tym razem można było odłożyć na bok - przynajmniej w przypadku Duszy i Ellisara, którzy - jak by nie było - mieli jechać wygodnie, na saniach.

Po pożegnaniach i podziękowaniach ruszyli w drogę, która - tak jak to obiecywała kapłanka - była spokojna.
Aż za spokojna. przynajmniej zdaniem Ellisara.
Drogi i rzeki stanowią krwiobieg każdego królestwa. Droga, na której nie ma żadnego ruchu, staje się od razu podejrzana. Wszak nie podróżowali w środku nocy, a z tego wynikało, że ktoś (lub coś) zaczął zatrzymywać podróżnych.
Tego typu niespodzianki zwykle nie należały do przyjemnych, a po ostatnich przejściach Ellisar wolał zachować ostrożność. Upewnił się, że broń jest pod ręką, a potem zaczął się bacznie rozglądać dokoła... co i tak nie ustrzegło go przed zaskoczeniem, gdy Ulris nagle zjechał z drogi między drzewa. Przed zaskoczeniem i przed pierwszą porcją śnieżnego prysznica.
Co prawda śnieżne elfy lubiły mróz i śnieg, ale gdy ten ostatni sypie się niespodziewanie za kołnierz, to jest to nie aż tak przyjemne, jak by się komuś mogło wydawać. A trudno było prosić moorię, by zamieniła się w kota i zaczęła udawać futrzany kołnierz. Pozostawało mocniej otulić się podbitym futrem płaszczem, nasunąć kaptur na czoło i czekać cierpliwie, aż podróż się skończy.

Powodem końca podróży były nie tylko drzewa, które rosły zbyt ciasno, jak na możliwości sań. Co prawda Ellisar nie czuł wspomnianego smrodu, ale uwierzył Ulrisowi na słowo. Już wcześniej rozsądek podpowiadał, że nastąpią kłopoty, więc ich pojawienie się nie było zbyt wielkim zaskoczeniem, chociaż tempo, w jakim owe kłopoty się poruszały, było co najmniej niepokojące.

- Obejdziemy szerokim łukiem miejsce naszego niedoszłego noclegu - zaproponował, zabierając swoją część zapasów. - Lepiej by było, gdybyśmy na nikogo się nie natknęli. Muzyka co prawda łagodzi obyczaje, ale nie robi tego zbyt szybko, a ostatnie wydarzenia pokazały, że niektóre zachowania są odporne na wyrażane nutami perswazje.

Poprawił plecak, sprawdził łuk, po czym raz jeszcze zlustrował wnętrze sań, nie chcąc pozostawić jakiejś przydatnej rzeczy.

- Możemy ruszać - powiedział. - Ulrisie, chyba ty powinieneś iść na czele, najszybciej jesteś w stanie wykryć potencjalnych przeciwników.
- Duszo, potrafisz określić, ilu jest tam tych wrogów i jakie żywią uczucia? - spytał.
 
Kerm jest offline