Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2017, 20:05   #29
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Obudziwszy się Alexander leżał chwilę patrząc w sufit, po czym powoli i bardzo delikatnie wstał z łoża, aby nie obudzić skulonej obok niego nagiej dziewczyny. Poprzedniego dnia, po zajściu z wilkiem, ochmistrzyni chyba dobrze odczytała mniej lub bardziej bezpośrednie wywalenie Giselle z komnaty Aili i nie miała oporów, lub obaw względem skryby, by byłą banitkę zagnać do prac na cały dzień.
Inna sprawa, że ciemnowłosa oczywiście przyszła wieczorem, z uporem i konsekwentnie chcąc dalej wprowadzać swój plan w życie. Zmęczona strasznie nie próbowała jakichś wymyślnych podchodów, epatujac jedynie zwykłą potrzeba bliskości skrzywdzonego dziewczęcia szukającego oparcia i (na przyszłość) jakiejś ochrony przed tym czego już w życiu zdążyła doświadczyć.
Desperacko i za wszelką cenę.
To na Alexandra ukształtowanego na niesienie opieki tym którzy jej potrzebują, zadziałało o wiele lepiej niż jej wsześniejsze nieporadne intrygi, co zresztą chyba sama zauważyła. Prócz tego Alex nie był jeszcze na tyle silny psychicznie, aby przeprowadzić z Giselle pewną rozmowę jasno określająco co jest, a co będzie i jak to się ma do jej planów.

Złapał się na tym, jak bardzo żałuje iż na widok kolejnych póz i huśtawek nastroju kasztelanki z drzemiąca gdzieś złością zdecydował się ustawić ją do pionu, a w łóżku wylądował z kruczowłosą służką. Nie mniej mocno uderzyło w niego, że chciałby w sumie odwrotnie…
Gdy się ubierał Giselle nie obudziła się. On przespał cały dzień i wieczorem był wypoczęty, a wspominanie tak bardzo dwuznacznego spotkania z Ailą wyzwalało w nim emocje i buzujące pożądanie. W łożu zaś miał młodziutką prześliczną dziewczynę…
Inaczej skończyć to się nie mogło.
Skonana całym dniem Giselle zareagowała na to niemal euforycznie, jawiąc sobie spełnienie planów i póki nie padła jak trup podczas ich igraszek krzesała z siebie ile mogła.
W efekcie Alexander po raptem paru godzinach snu obudził się wypoczęty, a jej pewnie nie przebudziło by nawet szalone wycie “Pchlarza”
Gdyby jeszcze żył.

Wychodząc zastanawiał się, czy ochmistrzyni znów nie będzie wiedziała co począć z kruczowłosą i jak ją traktowac w aspekcie służby. Wszak kto nocą przebywał blisko komnaty skryby tego dosięgały niosące się ‘dowody’ na to gdzie i jak dziewczyna spędziła noc. Przełożona zamkowych służek z pewnością tego świadoma już od świtu.
Zaprząc do robót, czy “materac kanclerski” potraktować ulgowo?
Ot zagwozdka dla biednej starej Honoraty.

Zamykając drzwi Alexander uznał, że ma to głęboko w dupie.



Skoro świt Alexander zapukał do komnaty blondwłosej piękności tak, jak było umówione. Odpowiedziała mu cisza. Nim jednak zwątpił, drzwi uchyliły się, jedno niebieskie oko mu się przyjrzało badawczo, po czym drzwi otwarły się, a skryba dosłownie został wciągnięty do środka.
- Nie wiedziałam czy przyjdziesz - wyznała, po czym dodała z jakimś dziwnym tonem w głosie: - Tamara aż za bardzo się postarała z tym dopasowaniem męskiego stroju.
Dopiero teraz Alex miał okazję ocenić efekty przeróbek szwaczki. I choć sama Aila wydawała się mocno spięta, trzeba było przyznać, iż odzienie pasowało na nią idealnie.

[MEDIA]http://i.imgur.com/eWg6tw6.png[/MEDIA]

Szczególnie skórzane spodnie w swej obcisłości były niby druga skóra szlachcianki.
Ciężko było mu się skupić gdy na to patrzył.
- A dlaczego miałbym nie przyjść, przecież obiecałem? - spytał, po czym dodał ciszej: - Przepraszam za moje wyjście wczoraj. Ja... nie chciałem, wybacz.
Uniosła dłoń, dając znać, że nie ma o czym mówić. Następnie owinęła się szarą opończą, którą zwykli nosić na sobie strażnicy i skryła złociste włosy pod szerokim kapturem.
- Dobrze, że jesteś. Prowadź - powiedziała ze spokojem.
- Zanim wyjdziemy… obmyśliłem małą opowiastkę, by nie myśleli Bóg wie co o naszym wspólnym wyjeździe bez… hm, przyzwoitki. Oczywiście nikt nie pomyślał sam z siebie aby przywieźć powóz z miejsca napadu. Ta banda leniwych łajz czasem mnie dobija... W nocy gdy “Torin nas ocalił”, zabłądziliśmy, ale trafiliśmy na pustelnika żyjącego w górach co pokazał nam drogę. Ja chcę sprawdzić czy jest powóz, ty podziękować demerycie. - Wyciągnął przed siebie wielki kosz z którego pachniał świeżo upieczony chleb. - Możesz zgłodnieć w czasie fechtunku - powiedział szeptem i mrugnął. - Pustelnik się ucieszy. A że nikt oprócz nas nie radzi sobie dobrze konno, to pojedziemy sami.
- Brzmi dobrze - przyznała z tym dziwnym spokojem dziewczyna. - Tylko że to oznacza... tylko jedną lekcję, prawda? Bo przecie nie będziemy starca co tydzień odwiedzać.
- Nie. Mam pewien pomysł, opowiem ci o nim już w lesie.

Skinęła więc tylko głową i bez słowa za nim ruszyła tam gdzie ją prowadził. Nie szli do stajni co zauważyła po tym, że kierował ją ku innej części zamku niż wyjście na dziedziniec.
W końcu stanęli przed masywnymi drzwiami do jakiejś komnaty.
- Spokój tu u nas i bezpiecznie. - Alexander wyciągnął jakieś klucze. - Bo burgundzki ród całe Niderlandy i wiele innych ziem pojednoczył. Nie zawsze tak jednak było. Ot hrabiowie różni wojenki toczyli. Hainaut, Namur, Luksemburczyki, biskup Liege. Oj działo się tu w Ardenach podobno, oj działo... - Drzwi szczęknęły otwierane. - Ród Andrusa musiał trzymać wiele więcej żołnierzy niż ta nasza beznadziejna szajka. - Zapalił kaganek wchodząc pierwszy. - Teraz to nikomu nie potrzebne. I oby już nie było.

Oczom Aili ukazała się zamkowa zbrojownia. Nie szopa, gdzie ich nieliczni strażnicy trzymali partyzany, halabardy, kusze i bełty. Tu broni było zdecydowanie więcej. Dla większej zbrojnej zgrai. I lepszy wybór.
- Wybierz miecz, co go będziesz dobrze czuć w dłoni. Nieważne, żeś nie zaznajomiona i nie wprawiona. Poczujesz czy dobrze leży. Mój za ciężki, samaś wtedy to czuła. - Zrobił szeroki gest by coś sobie upatrzyła.
Panna de Barr zaczęła więc przypatrywać się broni, przechadzając z wolna. Czasem brała w dłoń jakiś miecz, czasem się zamachnęła. Nie komentowała jednak swoich wyborów, toteż trwali czas jakiś w milczeniu.
Wreszcie dziewczyna wróciła do miecza, który niemal jako pierwszy wpadł jej w oko. Na tyle lekki, by unieść go potrafiła jedną ręką i na tyle długi, by jako przedłużenie jej dłoni, ziemi sięgał.

- Ten - zdecydowała, po czym spojrzała na mężczyznę. - Sire znów mnie w nocy odwiedził - dodała. - Gości nam zapowiedział niedługo.
- Gości? Jakich gości?
- Alexander ani słowem nie skomentował wyboru broni, jakby w pełni ufał, że dziewczyna wybrała tę jaką dobrze “poczuła. To był zawsze najlepszy wybór.
- Powiedział mi tylko, że zjawi się jego przyjaciółka imieniem Theresa. Z mężem. Mam ich przedstawić jako swoją rodzinę cioteczną - odpowiedziała Aila tym samym obojętnym tonem co wcześniej.
- Nie wiadomo kiedy?
- Może dziś wieczorem... może jutro. W każdym razie wieczorem mają zajechać, żeby wrażliwość na słońce tej Theresy nie wydawała się służbie dziwna. Kazać trzeba jak wrócimy przygotować komnaty... i ciemne zasłony do nich.

Skryba zaklął żałośnie w duchu.
- Pan często cię odwiedza… - powiedział by zmienić temat.
- Może ciebie też by odwiedził, ale zajęty byłeś - odparła krótko.
- Chodźmy. Nie ma co marnować dnia - odpowiedział zrezygnowany kierując się ku wyjściu ze zbrojowni. - Ukryj miecz pod peleryną.
Kiwnęła głową na znak zgody i schowała broń. Następnie bez słowa podążyła za Alexandrem. Miał on jednak wrażenie, że przygląda mu się bardziej niż wcześniej.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline