Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2017, 23:03   #293
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Dzielny Bodo spełnił prośbę cudzoziemskiego towarzysza. Ten, mimo że spodziewał się bólu, nie przewidział jednak, że będzie bolało aż tak mocno. Najpierw szło nieźle, ale parę chwil później Santiago miał wrażenie, jakby jakiś piekielny ogar odgryzał mu ramię. Zaciskając zęby na zwitku płótna opatrunkowego tylko jęknął, po czym wywrócił oczami do góry i zapadła ciemność.

Otworzywszy oczy ujrzał nad sobą znajomą szlachetną, a przede wszystkim troskliwą twarz swojego opiekuna. Wiedział, że wszystko będzie dobrze i żył będzie - przecież zajął się nim nie kto inny, tylko Bodo Wanker! Ten, który się strzałom nie kłaniał, a zbójców samym spojrzeniem (powiadają też, że oddechem) przepędzał.

I wtedy usłyszał ten głos. Głos, którego nie mógłby pomylić z żadnym innym głosem.
- Karelia... - Westchnął. - Już mi lepiej. - Rzekł do swego wybawcy i zerwał się na równe nogi gotów iść w stronę, z której dochodził go anielski głos. Nogi jednak ugięły się pod nim i zmuszony był wesprzeć się na mocarnym ramieniu Herr Wankera.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline