Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2017, 19:35   #22
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
PATROL CZANBARSA


Czanbars zszedł z wierzchowca i obwiązał lejce o płotek. Wiedział, że jak będzie trzeba to łatwo będzie można ruszyć w mgnieniu oka.
Poklepał konia po karku sprawdził czy zakrzywiony miecz jest przy pasie. Sięgnął po łuk i kołczan, który przewiesił przez ramię. Podszedł do młyna. Przystanął i nasłuchiwał chwilę. Rozglądał się przy tym by nie być zaskoczonym.
Odsunął się na metr od drzwi i mając gotową strzałę na łuku kopnął w drzwi.

Zachowując wszelkie środki bezpieczeństwa, zdrowy rozsądek, oraz niepohamowaną szczyptę ciekawości ungoł z hukiem otworzył drzwi, za którymi... nie czekał żaden przeciwnik. Wnętrze młyna zdawało się być puste. Cudzoziemiec mógł odetchnąć. Rozglądając się jednak po wnętrzu budynku, szybko stwierdził, że ktoś jakiś czas temu musiał tu mieć obozowisko. Sterty siana przy ścianach były widocznie wyleżane, a na środku znajdowały się poobgryzane do kości kawałki jakiejś zwierzyny. Czanbars zdziwił się, bowiem po bliższej obserwacji stwierdził, że ktokolwiek tu był, gustował w krwistym mięsie. Krwistym - w sensie całkiem surowym…

Plan wyjścia na górę jednak spełzł na niczym. W suficie znajdowała się otwór, do którego przymocowana była drabina… a przynajmniej jej część. Wyglądało na to, że mniej więcej w dwóch trzecich wysokości złamała się. Widać było, że miała już swoje lata. Część drabiny, która odleciała, znajdowała się na ziemi, jednak jej stan zdziwił mocno ungoła. Była kompletnie porąbana jakimś ostrym narzędziem. Jakby osoba, która spadła podczas wchodzenia, ze złości wyżyła się na niej.

Jeżeli Ungoł chciał dostać się na górę, musiał nieco pokombinować.
Czanbars był sprytnym człowiekiem i nie po to woził ze sobą linę by z niej w takich sytuacja nie skorzystać. Wrócił do konia rozglądając się uważnie i ściągnął z łeku linę. Zrobił arkan i wszedł do środka szukając miejsca gdzie mógłby zahaczyć linę. Gdy już taki znalazł, bez większego problemu udało mu się zarzucić nań pętlę. Może nie wyglądało to zbyt solidnie, ale powinien być teraz w stanie wspiąć się na górę. Sprawdził wieszając się na linie czy go utrzyma po czym rozpoczął wspinaczkę.

Cudzoziemiec bez problemu poradził sobie z dostaniem się na górę. Kiedy przeszedł przez otwór, znalazł się na niewielkim, pustym strychu. Na jednej ze ścian znajdowało się okno, z którego rozpościerał się widok na wioskę, las i wzgórza. Było to wręcz wymarzone miejsce do obserwacji. Czanbars chodził po strychu ostrożnie uważając by nie wejść na zbutwiałą deskę i nie spaść. Piękny widok się rozpościerał, ale ostrożny postanowił sprawdzić czy są jakieś szpary w pozostałych ścianach. Nie chciał by go podeszli od tyłu. Niby miałby czas na uprzedzenie wioski o ataku, ale wolał zrejterować na czas niż wdawać się w walkę.I rzeczywiście, w ścianie naprzeciwko okna odnalazł on obluzowaną deskę, przez którą mógł obserwować pola z tyłu młyna. Co prawda przez tą szparę nie miał tak dobrego widoku jak przez okno, jednak zawsze coś.

Akmat zadowolony ze znalezienia punktu zszedł jeszcze na dół. Przyjrzał się jeszcze obozowisku szukając śladów wielokrotnego korzystania z tego miejsca. Stare kości i nowe mogłyby to wyjaśnić jak i fekalia oddawane w okolicy.

Ślady wskazywały na to, że przez dłuższy czas ktoś pomieszkiwał w młynie. Ungoł stwierdził, że raczej nie więcej niż dwie, trzy osoby. I całkiem niedawno musiały to miejsce opuścić - dzień, może dwa dni temu.

Czanbars uznał, że pora wrócić do wioski. Najeść się i zabrać co trzeba na czuwanie w tym miejscu, oraz przekazanie wiedzy, którą zdobył.
 
Hakon jest offline