Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2017, 11:53   #420
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Szkiełko podszedł do wrót i przyłożył do nich oko. Przez chwilę wiercił się, żeby przez niewielką szparę móc zobaczyć jak największą przestrzeń poniżej, przed magazynem. Potem sprawdził zasuwę. Otwierała się bez problemu.

- Na dole stoją dwa powozy. Teugen rozmawia z pasażerem drugiego powozu. Woźnice się gdzieś pochowali. Przed wejściem leży trup - zrelacjonował Szkiełko sytuację na zewnątrz. Potem wskazał na umieszczony nad głowami bohaterów dźwig. - To coś można bez problemów wysunąć na zewnątrz i spróbować wspiąć się z tego na dach. Można też zjechać szybko na dół...

- Tu ich nie ma! - zakrzyknął ktoś na dole. - Musieli uciec na piętro. Do schodów! Szybko!
Oczom Lothara ukazały się postacie, które zbiły się w ciasną grupę u stóp schodów. Pierwsza z nich, z pałką w ręce już wchodziła na górę. Pozostali podążali za nią. Gdy na schodach zaroiło się od ludzi, szlachcic z całych sił popchnął beczkę. Krzyki i łomot poniżej świadczyły, że przez chwilę schody pozostaną puste.


Ukryty między skrzynkami Bernhardt wypatrywał sposobności do oddania strzału. Jak na złość, Ranald skąpił mu łask i jedynymi celami pozostawały konie w powozie, który przed chwilą podjechał do budynku. Zingger usłyszał na głównej ulicy kroki. Ktoś biegł. Gdy popatrzył w tamtą stronę, zobaczył czterech robotników - tych samych, którzy chwilę wcześniej go ścigali. Wracali w pośpiechu. Kilkadziesiąt kroków za nimi podążał oddział straży złożony z siedmiu strażników, w pełnym rynsztunku. Na mokrych mundurach widać było ślady sadzy i wypalone dziury, a kilku z nich miało opalone włosy. W tym momencie Zinnger poczuł ciepło i swąd dymu. To magazyn za jego plecami w końcu złapał ogień. Płomienie już lizały ścianę i wspinały się po dachu, a w górę unosił się kłąb dymu.


Wolfgang wychynął z zza rogu magazynu i spojrzał w górę. Ujrzał pokrytą mieniącą się tysiącem barw skórą postać, która zwinnie wspinała się na ścianę magazynu. Jej pysk był wydłużony, ale zamiast obecnych u normalnych stworzeń szczęk, nozdrzy i oczu miał owalny otwór, z którego wystawało kilka czarnych macek. Kończyły się one gałkami ocznymi, małymi ustami lub pazurami. Na czubku głowy wyrastały dwa zielone, proste rogi i jeden, zakręcony biały. Muskularne ramiona chwytały ścianę z pomocą przyssawek, a w miejscu nóg demon miał dwie krótkie, ociekające śluzem, pokryte maleńkimi przylgami macki. Z pleców, tuż poniżej karku wyrastały karłowate skrzydła - jedno przypominało nietoperze, z różowawą błoną rozpiętą na nagich kościach, a drugie można by opisać jako ptasie, z tym że pióra miały kolory tęczy.

Mag cofnął się przerażony, ale na szczęście opanował się na tyle, by nie uciec. Przeważyła lojalność wobec kompanów. Drżącymi rękami wyjął z sakiewki owiniętą w skórę, rozpuszczoną grudkę masła i splótł wokół niej magię. Gdy czar był gotowy, posłał go w kierunku wspinającego się demona. Magister nie dostrzegł żadnego efektu, poza tym, że zgromadzona energia czaru rozpłynęła się w bladym rozbłysku na ciele potwora. Demon znajdował się już na dachu, gdzie zatrzymał się na chwilę, jakby szukając dalszej drogi.
 
xeper jest offline