Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2017, 13:04   #36
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
O dziwo jednak, nie zdarzyły się żadne rewolucje. Nikt nie chciał rozmawiać z Domino, Domino nie chciał rozmawiać z nikim. Samo przyjęcie zaś było nudne do szpiku kości. Gdyby nie krew podawana w butelkach oprócz wina, można by to uznać za typową ludzką stypę. Nawet Honorata gdzieś zniknęła w towarzystwie starszego Tremera. Po dwóch godzinach goście powoli zaczynali się rozchodzić, choć skrzypaczka w pomieszczeniu obok wciąż rzępoliła na swym instrumencie.

Domino nie zamierzał się zbytnio narażać, skoro dane mu będzie opuścić to miejsce, zrobi to. Jego nieżycie było za krótkie by zakończyć się w najbliższym czasie a Nosferatu ze zmartwieniem i obawą dostrzegał iż była i był na krawędzi zagłady już stanowczo za dużo razy, w ostatnim miesiącu…
Skrzypaczka jednak przykuła jego uwagę. Skierował się do pomieszczenia, gdzie urządzała swój koncert. Sama sala była specyficzna, miała wszak kształt półokręgu, a urządzona była w stylu sakralnym.

[MEDIA]http://bywajtu.pl/media/dynamic/pictures/dZdiiOHOqguQ.2000x2000.jpg[/MEDIA]

Czyżby Tremerzy byli wierzący? Wydawało się to absurdalne.

O ile w tej dziwnej kaplicy nie został już nikt ze słuchaczy, o tyle skrzypaczce to najwyraźniej nie przeszkadzało. Stała na środku sali z zamkniętymi oczami, wygrywając dalej swoje smętne melodie.

[MEDIA]https://www.weselezklasa.pl/images/gallery/144/9692_2_main.jpg[/MEDIA]

- Prepáčte… - zaczął - czy nie widziałem pani ostatnio na balu u Księżnej? - zagadał Domino.
Dziewczyna jednak nie zareagowała, grając dalej i nie zaszczycając Nosferatu nawet jednym spojrzeniem.
Domino znał siebie na tyle by wiedzieć, że kiedy otwiera usta i mówi do jedynej osoby w pomieszczeniu, to ta osoba go słyszy. Jeśli ta tutaj nie odpowiada to zwyczajnie po temu, że nie ma na to ochoty.
Cóż… wampir postanowił poczekać na koniec “koncertu” przyglądając się aurze skrzypaczki. A ta była typowo “artystyczna” - przesycona depresją, smutkiem i... narastającą irytacją. Skrzypaczka, która również była spokrewniona, odwróciła się ostentacyjnie plecami do wampira, nie przestając grać.

Domino przewrócił do siebie oczami i cichutko przysiadł w rogu pomieszczenia na jednym z zabytkowych krzeseł. Wampirzyca zaś grała... grała... i grała... lecz w końcu nie zdzierżyła.

Nagle przerwała melodię w połowie ostrym dźwiękiem smyczka.
- Czego chcesz? - warknęła, nie patrząc na Nosferatu.
- Mi też miło poznać… - westchnął Domino. - zachodziłem właśnie w głowę, co to za osoba jest cichym obserwatorem wszystkich spotkań w mieście. Chyba musisz naprawdę dobrze grać, bo z uwagi na urok osobisty raczej cię nie zapraszają… ojej… czy to właśnie powiedział Nosferatu? - wampir uniósł brew.

Kobieta spojrzała na niego, unosząc brew na moment, jednak nic nie powiedziała. Najwyraźniej nie uznała wypowiedzi Domino za pytanie. Czekała.
Domino poprawił kołnierzyk.
- No tak, rozumiem, sztuka uderzyła do głowy, już moment, tylko sobie słomę dopcham. - wampir ostentacyjnie pokręcił butem - o czym to ja, a właśnie: Kim pani jest? Widzę panią już na drugim przyjęciu, nikt nigdy o pani nie mówi ani pani nie przedstawia?

Wampirzyca w dalszym ciągu mu się przyglądała bez śladu zainteresowania. Tak, jak patrzy się na samochody, stojąc na przejściu dla pieszych - wiadomo, że tam są i trzeba je uwzględnić, ale mało kto myśli nad ich markami, pasażerami czy kolorami karoserii.
- A jakie są pańskie kompetencje, by pytać? - odpowiedziała lakonicznie pytaniem na pytanie.
- Nie wiedziałem, że muszę takowe posiadać. Oczywiście jeśli w taki sposób akcentujesz swoją wartość, że wymagasz specjalnego pokwitowania zezwalającego na choćby odezwanie się do siebie, zrozumiem. Myślałem jednak iż dane nam będzie po prostu zamienić te przysłowiowe “dwa słowa” zwyczajnie zaintrygowała mnie twoja osoba.
Skrzypaczka uśmiechnęła się półgębkiem. Wzięła swój instrument i podeszła do leżącego pod witrażem etui.
- Jestem Jaroslava, Slava dla znajomych. - powiedziała w końcu, po czym dodała - Nie pasujesz tutaj.
- Może. Za to jestem jedynym, który wysłuchał cię do końca, teraz jedynym słuchaczem w ogóle. Może oboje tu nie pasujemy.
- Domino uśmiechnął się.
- Impreza się skończyła, jeśli nie zauważyłeś. - prychnęła w odpowiedzi, zakładając futerał na ramię - Czego chcesz, zaprosić mnie na drinka?
Wampir westchnął.
- No tak, taki to ma życie, po knajpach grywa za piwko i chleb, tudzież krew. - Domino uśmiechnął się, licząc, że wampirzyca zaczai jego żart. Ona jednak stała niewzruszona. Młody kainita miał marne zdolności międzyludzkie a “międzyrodzinne” jeszcze gorsze i już nie raz otarł się o ostateczną śmierć przez brak poczucia humoru rozmówcy. - Nie no, aż tak zdesperowany to nie jestem. Ale mogę dać ci mój numer. A tak w ogóle to Miśki jestem, nietutejszy.

Wampirzyca spojrzała na niego wzrokiem pod tytułem “naprawdę?!” po czym bez słowa wyminęła Kainitę i skierowała się do wyjścia z pomieszczenia.
Tak też i postąpił Domino. Tremerzy zaprosili go chuj wie na chuj i szczerze powiedziawszy mimo całej swojej wścibskości, niewiedza mogłaby wampirowi zwyczajnie wyjść na lepsze. Ruszając w stronę wyjścia Nosferatu rozważał swoją sytuację: był sam, otoczony wrogami, wariatami, dewiantami lub po prostu złamasami, może lepiej to wszystko rzucić w czorty i wrócić pod Jelenią Górę?

Wyszedł z budynku, jak zwykle użalając się nad sobą, gdy coś przykuło jego uwagę. Po drugiej stronie ulicy, w kawiarni, gdzie... nie było nikogo poza jedną klientką (nawet obsługi). Ta właśnie klientka wydała się Domino w jakiś sposób znajoma, jednak z tej odległości, w świetle lamp nie był w stanie dokładnie przyjrzeć się jej twarzy.

Nawet piekielne czary Diabła nie były w stanie całkowicie odmienić kobiecej natury Domino: umiejętności wciskania nosa w nieswoje sprawy. Tym sposobem wampir zawędrował do kawiarni.

Nie domyślał się nawet, że otwarcie półprzezroczystych drzwi z grafiką, przedstawiającą jakieś bohomazy i dwa ziarenka kawy, na których zawieszony był dzwoneczek, który teraz wydał z siebie wysoki dźwięk, będzie dla niego portalem do całkiem nowej opowieści.

Siedząca na wysokim stołku barowym kobieta uśmiechnęła się, odsłaniając wampirze kły.



KONIEC?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline