- Mnożą się i równie trudno ich wytępić, jak karaluchy! - syknął Randulf na widok chmary na czarno ubranych postaci - zapewne kolejnych kultystów.
Gdyby łaskawie zechcieli podchodzić pojedynczo, to może by i dał sobie radę, ale miał świadomość tego, że jak się rzucą kupą, to znajdzie się w wielkich tarapatach.
- Szybciej! Do mnie! - rzucił na widok nadciągających kompanów. Sam jednak nie czekał na ratunek, tylko postanowił drogo sprzedać swoją skórę. Krzyknął "Śmierć kultystom" i zaatakował najbliższego kultystę - tego, który przed chwilą go zranił.
Z dwóch uderzeń tylko jedno dotarło do celu, ale za to trafiło w głowę przeciwnika.
Randulf nie czekał na reakcję pozostałych napastników. Przesunął się w taki sposób, by resztki ściany chroniły mu plecy, by cała zgraja "czarnopłaszczowców" nie zwaliła się na niego w tej samej chwili.
___________________________
k100=11; k10+5=14
k100=76 (pudło) |