Gdy sytuacja się uspokoiła szare komórki Elmera (a nie było ich wiele) zaczęły intensywnie pracować. Coś tu mu śmierdziało i nie były to onuce Bodo. Raz że łuczników było za mało na taką grupę, by ich wykończyć, a dwa ta panienka Karelia zjawiająca się nie wiadomo skąd i cudownie wyprowadzająca ich z zasadzki.
Czarodziej spojrzał na Berwina i wiedział już że jego kompan ma rację, napastnicy szukali czegoś, a skoro tego nie znaleźli to pomyśleli że my to mamy. Jeśli panienka Karelia jest z nimi w zmowie, a może być, to pewnie chce wybadać ile wiemy i co posiadamy. |